Daily Mail: Ferrari kręci liczniki. Włosi zaprzeczają

Były pracownik Ferrari z 20-letnim stażem ujawnia praktyki akceptowane przez centralę marki z Maranello. Włosi mają zerować liczniki w autach, znacząco zwiększając ich wartość rynkową. Sprawa trafiła do sądu

Dais Tester to urządzenie służące do zerowania liczników, czyli popularnego na polskim rynku wtórnym cofania przebiegu. Jak podaje brytyjski dziennik "Daily Mail", powołując się na zeznania byłego pracownika Ferrari Roberta Roota, diler włoskiej marki z Palm Beach (Floryda) miał wykorzystywać ten sprzęt do zawyżania wartości sprzedawanych przez siebie aut. By urządzenie zadziałało, musi połączyć się z centralą marki we Włoszech. Oznacza to, że o każdym przypadku cofania liczników wiedział producent.

Zaczęło się od sprzeciwu

Robert Root od ponad 20 lat pracował w Ferrari. W 2009 roku zatrudniono go w salonie w Palm Beach. To tam dowiedział się o nielegalnym procederze. Kiedy jeden z klientów chciał cofnąć licznik w wystawianym na sprzedaż LaFerrari, Root się na to nie zgodził. Właściciel auta wręczył mechanikom obsługującym Dais Tester łapówkę. Cofnięcie licznika w jego aucie w kilka chwil zwiększyło wartość LaFerrari z 1 do 3 mln dol. Sprzeciwienie się procederowi było dla Roota kosztowne - pracodawca zwolnił go, jako oficjalny powód podając... "gwałtowne naruszenie etyki biznesu".

Ferrari LaFerrariFerrari LaFerrari fot. Ferrari

Czarę goryczy przelał fakt, że na jego miejsce zatrudniono kochankę (obecnie żonę) właściciela salonu, która nie miała żadnego doświadczenia w sprzedaży samochodów. Ponadto przekazano jej całą bazę klientów, którą Root budował latami. Były sprzedawca wynajął prawnika i wytoczył dilerowi z Palm Beach oraz całej marce Ferrari proces.

W październiku ubiegłego roku sąd odrzucił pozew przygotowany przez Roota. Handlowiec nie poddał sięi i złożył kolejny pozew. Aktualnie trwa tworzenie bazy wszystkich właścicieli ferrari na terenie USA, którzy uważają, że w ich samochodach cofano liczniki. Trudno przewidzieć skutki afery, ale jeśli Root udowodni, że ma rację, włoska marka najprawdopodobniej będzie zmuszona wypłacić swoim klientom gigantyczne odszkodowania. Nie mówiąc już o skazie wizerunkowej.

Ferrari nie komentuje, ale... zaprzecza

W oficjalnym komunikacie prawnik Ferrari Jason Kairalla oświadczył: Dilerzy nie prowadzą śledztwa w sprawie opisanej przez gazetę. Oczywiście uważamy, że ta sprawa jest całkowicie bezzasadna i będzie energicznie broniona przed sądem. Rzecznik północnoamerykańskiego oddziału włoskiej marki Paul Montopoli nie komentuje sprawy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.