Vanderhall Venice | Czysta frajda z jazdy

Jeżeli szukacie pojazdu, który dostarczy wiele emocji z jazdy, a do tego nie jest naszpikowany elektroniką, to musicie sprawdzić tego amerykańskiego trójkołowca. Oto Vanderhall Venice

Firma Vanderhall pochodząca ze stanu Utah w USA miała do tej pory w swojej ofercie zaledwie jeden produkt. Teraz dołącza do niego kolejny trójkołowiec, którego konstrukcja jest bardzo podobna do Polarisa Slingshot, Campagna T-Rex czy Morgana 3 Wheeler. Dwa koła z przodu, jedno z tyłu, a do tego otwarty kokpit, kierownica i zestaw pedałów. Czego potrzeba więcej do szczęścia? Na pewno krętych dróg z pięknym pejzażem.

Zwykle w takich pojazdach są montowane silniki z motocykla. W tym przypadku mamy do czynienia z jednostką 1.4 turbo zapożyczoną od General Motors. Silnik rozwija 200 KM oraz odpowiednią ilość momentu obrotowego do napędzania tylnego koła przy pośrednictwie sześciobiegowej skrzyni sekwencyjnej.

Vanderhall VeniceVanderhall Venice fot. Vanderhall

Vanderhall Venice będzie tańszy od modelu Laguna, który w podstawowym kosztuje ok. 50 tys. dolarów, ale za wersję Sport Premium trzeba zapłacić 58 500 dolarów, a wyprzedana wersja Bespoke kosztowała 77 tys. dolarów. Całkiem sporo jak na trójkołowca.

W przypadku nowego trójkołowca możemy się spodziewać bazowej ceny na poziomie poniżej 30 tys. dolarów. Różnica w cenie wynika z zastosowanych materiałów. Zamiast drogiego włókna węglowego zastosowano więcej tańszych materiałów. Klienci będą mogli wybierać spośród kilku wersji kolorystycznych. 

Czy miałeś/aś kiedyś okazję przejechać się sportowym trójkołowcem?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.