Szwajcarscy bankierzy mają śmiałe analizy. To początek końca samochodów na ropę i benzynę

Szwajcarscy analitycy z banku inwestycyjnego UBS prognozują, że rewolucja na rynku aut spalinowych nastąpi już wkrótce. Według śmiałych analiz, już w 2018 roku mają się zrównać koszty zakupu i późniejszej eksploatacji samochodów elektrycznych i tych z napędem spalinowym.

Póki co wydatek związany z kupnem auta elektrycznego niemal dwukrotnie przewyższa odpowiednika z klasycznym napędem. W Stanach Zjednoczonych za Chevroleta Bolta trzeba zapłacić 37 tysięcy dolarów (238 mil zasięgu na pełnej baterii), a za Teslę Model 3 około 35 tysięcy (350 km zasięgu). Ceny spadają, ale nie wszędzie są tak atrakcyjne. W Polsce, gdzie nie funkcjonuje system dopłat i ulg podatkowych, Volkswagena e-Golfa (około 200 km zasięgu) wyceniono na 162 tysiące złotych. Nissan Leaf, będący najpopularniejszym elektrykiem na świecie, kosztuje 128 tysięcy zł. W zeszłym roku do klientów w Polsce trafiło zaledwie 27 egzemplarzy tego modelu.

W tym roku widać jednak wyraźną poprawę – mówi Dorota Pajączkowska, PR Manager z polskiego oddziału Nissana. - Warszawska korporacja Electric Taxi już użytkuje 20 Leafów, a kolejnych kilkadziesiąt zakontraktowała. Na potrzeby miejskiego systemu car-sharingu we Wrocławiu, Nissan dostarczy 190 Leafów. Projekt ma wystartować do połowy 2018 roku - dodaje.

Sprzedaż rośnie

O ile w Polsce ten segment wciąż raczkuje, a rząd z wicepremierem Mateuszem Morawieckim nie sprecyzował jeszcze jasnej strategii dotyczącej „elektryków”, to słupki sprzedażowe na świecie rosną. W zeszłym roku Nissan sprzedał 49 214 tysięcy Leafów (w Europie ponad 18 tysięcy). W pierwszym kwartale 2017 na Starym Kontynencie klientów znalazło ponad 9100 Renault Zoe, 5065 BMW i3 i 6620 Tesli (Model X i S). Ponadto, mocno rozwija się infrastruktura. Lidl buduje stacje szybkiego ładowania przy swoich sklepach (pisaliśmy o tym tutaj: Lidl zawstydził Orlen. Ma więcej stacji ładowania aut elektrycznych niż naftowy gigant), a w ramach sieci Greenway do końca 2018 roku powstanie 75 zielonych punktów przy strategicznych szlakach komunikacyjnych.

Jak podkreśla wiceminister Energii Michał Kurtyka, to ważny sygnał dla Polski i dla zagranicznych inwestorów przymierzających się do lokowania środków właśnie nad Wisłą. - Mam nadzieję, że pierwszy tego typu projekt będzie inspiracją dla kolejnych inicjatyw, które przyczynią się do rozwoju ekosystemu transportu elektrycznego w Polsce. Będziemy się im przyglądać uważnie i życzliwością – powiedział przedstawiciel rządu.

Spadek kosztów eksploatacji aut EV

Według analityków UBS to bardzo nieodległa przyszłość. Wyrównanie kosztów eksploatacji aut spalinowych i elektrycznych już w 2018 roku nastąpi w zachodnioeuropejskich krajach. Do tej grupy dołączą Chiny w 2023, a Stany Zjednoczone - w 2025. Corocznie aktualizowane prognozy zakładają, że sprzedaż samochodów bezemisyjnych wzrośnie do 14,2 mln w 2025. To około 14 procent globalnego rynku pojazdów osobowych. Przy obecnej skali sprzedaży producenci dokładają do interesu. Przy uwzględnieniu wszystkich kosztów związanych z wdrożeniem auta do produkcji, General Motors traci na każdym sprzedanym Bolcie niewiele ponad 7 tysięcy dolarów. W podobnej sytuacji jest Tesla, której prognozowana strata na Modelu 3 wyniesie 3 tysiące. To się jednak zmieni w najbliższych latach. W 2025 zysk netto na każdym sprzedanym egzemplarzu dobije do 5 procent. To mniej więcej tyle, ile generuje rynek samochodów spalinowych.

Początek zmian w transporcie publicznym

Nad Wisłą potrzebujemy konkretnych zachęt finansowych, by odmienić rynkowe realia. Sprzedaż w Polsce budują korporacje inwestujące nie tylko w elektryczne floty, lecz również w infrastrukturę. Sprzedaż wśród klientów indywidualnych jest marginalna. Póki co, możemy spodziewać się dynamicznych wzrostów w transporcie miejskim. W 2020 roku autobusy elektryczne będą stanowić około 7 procent wszystkich pojazdów wykorzystywanych w transporcie publicznym. Jest coś jeszcze - plan wicepremiera Morawieckiego, który zapowiada elektryfikację polskich ulic. Zakłada on, że za 10 lat po polskich drogach będzie jeździł milion samochodów na prąd. Ogłoszono nawet konkurs na karoserię polskiego auta elektrycznego. Trudno wierzyć w jego powodzenie, ale to jasny sygnał, że i w Polsce oczy decydentów zwracają się w kierunku prądu jako alternatywy

Czy twoim zdaniem plan wicepremiera Morawieckiego ma szansę na realizację?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.