Poradnik - Kabriolety za 20 tysięcy złotych

Mimo, że ceny kabrioletów są teraz nieco wyższe, niż w sezonie zimowym, nie warto odwlekać decyzji o zakupie. Przede wszystkim dlatego, że właśnie teraz najłatwiej sprawdzić ich kondycję mechaniczną, szczelność dachu i potencjał na drodze. Podpowiadamy, na co warto postawić mając do dyspozycji 20 tysięcy złotych.
Opel Astra H TwinTop Opel Astra H TwinTop fot. Opel

Opel Astra H TwinTop

Trzecia generacja Astry zadebiutowała w 2004 roku i została bardzo ciepło przyjęta przez europejski rynek. Auto wkradło się w łaski nie tylko wielkich koncernów w charakterze pojazdów służbowych, lecz również skradło serca klientów prywatnych. To bez dwóch zdań jeden z większych przebojów amerykańskiego potentata. Kompaktowy model produkowany między innymi w Gliwicach, dostępny był jako hatchback, kombi, sedan, a także kabriolet z twardym dachem. Produkcja tego ostatniego odbywała się w latach 2006-2010.

Do najważniejszych zalet Astry należy dostępność i cena części zamiennych. Niezbyt skomplikowany układ jezdny okazuje się trwały, gdyż bazuje na tańszych hatchbacku. Sztywny dach pozwala użytkować samochód przez cały rok, niezależnie od aury za oknem. Z uwagi na mechanizm modułowego dach, bagażnik ma pojemność około 200 litrów. Wystarczy na dwie torby podróżne.

Opel Astra H TwinTop
fot. Opel

Spośród wielu jednostek napędowych, polecamy benzynowe, wolnossące 1.6 i 1.8 o mocy 105 i 140 koni mechanicznych. Nie są szczególnie ekonomiczne, ale bardzo trwałe. Ponadto, poradzi sobie z nimi każdy mechanik. Wśród mocniejszych wariantów, można też postawić na doładowane 1.6 (180 KM) i 2.0 (170 i 200 KM). Diesle o pojemności 1.9 litra pochodzi z włoskich magazynów Fiata. To bardzo udana jednostka, choć z zaawansowanym osprzętem mogącym generować typowe problemy dla tego typu konstrukcji. Niemniej, w 150-konnej odmianie pozwala rozpędzić się do setki w około 9 sekund i zużywa w cyklu średnim 6-6,5 litra na każde 100 kilometrów.

Audi A4 B6 Audi A4 B6 fot. Audi

Audi A4 B6

Klasyka niemieckiego gatunku. A4 drugiej generacji pojawiło się w Europie w 2000 roku. Za projekt udanego nadwozia odpowiedzialny jest Luc Donckerwolke. W Audi wykorzystano zawieszenie oparte na komponentach z aluminium. Jest droższe w serwisie, ale pozwoliło zaoszczędzić na kilogramach i poprawić właściwości jezdne. Kabriolet dołączył do oferty w 2002. Ma miękki, składany automatycznie dach, zazwyczaj bogate wyposażenie i szeroki wybór jednostek napędowych.

Audi A4 B6
fot. Audi

W ogłoszeniach dominują odmiany 1.8 Turbo o mocy 163 koni mechanicznych i 225 Nm dostępnych przy 1950 obr./min. Silnik uchodzi za trwały i dość żwawy. Zapewnia przyspieszenie do setki w 9,4 sekundy i prędkość maksymalną przekraczającą 220 km/h. Niestety, sporo egzemplarzy lubi zużywać nadmierne ilości oleju. Zwolennicy nieskomplikowanych jednostek napędowych powinni zwrócić uwagę na 2.4 generujące 170 KM. Ochoczo współpracuje z LPG. Nieznacznie droższe są odmiany sześciocylindrowe. Benzynowe 3.0 rozwija 220 KM i 300 Nm. Sprint do setki trwa niewiele ponad 7 sekund.

Peugeot 308 CC Peugeot 308 CC fot. Peugeot

Peugeot 308 CC

To jedna z najmłodszych propozycji w naszym zestawieniu. Pierwsza generacja 308 zadebiutowała na Starym Kontynencie w 2007 roku. Rok później gamę uzupełniło kombi, a w 2009 atrakcyjne cabrio. Produkowany we Francji samochód zyskał na tyle atrakcyjny design, że trudno obok niego przejść obojętnie, nawet po dekadzie od premiery. CC ma 4,4 metra długości, a na tle rywali wyróżnia się sporym bagażnikiem mieszczącym 403 litry. Co ciekawe, obok Mercedesa SLK, to jeden z pierwszych kabrioletów na rynku z ciepłym powietrzem wdmuchiwanym z zagłówków przednich foteli. Podobnie jak w Astrze, tak i tu automatycznie składany hardtop umożliwia komfortową eksploatację przez cały rok. Dostęp do mechanicznych podzespołów jest nienaganny. Ceny na zróżnicowanym poziomie, ale stosunkowo tanich zamienników nie brakuje.

Peugeot 308 CC
fot. Peugeot

W chwili debiutu, pod maską pracował jedynie dwulitrowy diesel o mocy 140 koni mechanicznych. Później jego moc zwiększono do 163 KM. Według producenta, zużywa zaledwie 5,9 litra w średnim rozrachunku. W kolejnych miesiącach, ofertę uzupełnił wolnossących 1.6 (120 KM), a także 112-konny 1.6 HDI. To właśnie niewielki motor wysokoprężny najczęściej występuje w ogłoszeniach. Jest trwały, ale z uwagi na mokry DPF, warto regularnie pokonać przynajmniej 20-30 kilometrów na trasach szybkiego ruchu. Jako ostatni ofertę uzupełnił 1.6 THP autorstwa BMW (150 KM). Cieszy się niezbyt przychylną opinią i niełatwo znaleźć na niebo nabywcę.

Volkswagen Eos Volkswagen Eos fot. Volkswagen

Volkswagen Eos

To jeden z ciekawszy i jednocześnie niedocenianych Volkswagenów ostatnich lat. Za projekt Eosa odpowiedzialny był Peter Schreyer. Wersję koncepcyjną pokazano w 2004 roku na targach w Genewie, a już rok później auto zameldowało się w katalogach koncernu. Produkowano je równolegle z Golfem Cabrio aż przez 10 lat. Wytwarzaniem zajęły się portugalskie koncernu ulokowane w Palmeli. Niemieckie auto przeszło dwa liftingi i konkurowało z kompaktowymi Megane, 308 i Astrą. Twardy dach składa się automatycznie i chowa w bagażniku, ograniczając jego przestrzeń z 300 do 190 litrów. W środku w komfortowych warunkach zmieszczą się dwie osoby. Deskę rozdzielczą przeniesiono z Golfa piątej generacji.

Bardzo szeroka paleta jednostek napędowych wcale nie oznacza dużego wyboru. 1.4 TSI (122 KM) nie uchodzi za zbyt trwały i w ogłoszeniach stanowi margines oferty. Jeszcze rzadszy i bardziej awaryjny jest podwójnie doładowany 1.4 TSI (160 KM). Chcąc cieszyć się w miarę bezproblemową eksploatacją, warto postawić na wolnossące 2.0 FSI (150 KM) lub 2.0 TFSI (200 lub 210 KM). Doładowany motor zapewnia dobre osiągi (7,8 sekundy do 100 km/h), ale potrafi zużywać nawet litr oleju na 1000 kilometrów. Na szczycie znalazły się dwa agregaty sześciocylindrowe - 3.2 V6 (250 KM) i 3.6 V6 (260 KM) stosowany również w Skodzie Superb.

Volkswagen Eos
fot. Volkswagen

Miłośnicy jednostek wysokoprężnych nie mają łatwego życia. Volkswagen przewidział tylko 2.0 TDI o mocy 140 KM i 320 Nm. Taka opcja dominuje w ogłoszeniach, ale jeśli już, radzimy szukać egzemplarzy z końca produkcji pozbawionych początkowych dolegliwości niemieckiego diesla. Nie grzeszy co prawda kulturą pracy, ale odwdzięcza się niskim zapotrzebowaniem na paliwo.

Fiat 500 Cabrio Fiat 500 Cabrio fot. Fiat

Fiat 500 Cabrio

W maju 2007 roku ruszyła w Tychach produkcja Fiata 500. Model pozostaje w ofercie do dziś i garściami czerpie wzorce stylistyczne z legendy z lat 50. i 60. Cabrio pojawił się w cennikach marki w 2009. Dzięki mocnemu nawiązaniu do pierwowzoru, auto wciąż ma się świetnie na Starym Kontynencie. Przez 11 lat kariery rynkowej model przeszedł kilka liftingów, co pozwoliło sukcesywnie unowocześniać zarówno karoserię, jak i wnętrze. Fiat ma niewiele ponad 3,5 metra długości i 1,5 wysokości. Bagażnik mieści skromne 185 litrów, choć po złożeniu oparć drugiego rzędu można zapakować przyzwoite 520 litrów.

500C otrzymał materiałowy dach chowający się za zagłówkami drugiego rzędu. Można nim zawiadywać elektrycznie. W kabinie miejsca wystarczy dla dwójki dorosłych. Kanapę warto traktować jako dodatkowy przedział bagażowy. Zestaw instrumentów przeniesiono z pozostałych odmian. Dzięki licznym wersjom specjalnym, na rynku można czasem trafić nietuzinkową specyfikację. W pierwszych miesiącach rynkowej obecności, pod maską 500C zadomowiły się sprawdzone i niezbyt mocne jednostki napędowe. 1.2 (69 KM) sprawdzi się jedynie w mieście i w spokojnej trasie.

Fiat 500 Cabrio
fot. Fiat

Zdecydowanie lepiej przedstawia się dynamika 1.4 o mocy 100 koni mechanicznych. Do setki przyspiesza w niewiele ponad 10 sekund i pozwala rozpędzić się do 180 km/h. Do tego pracuje kulturalnie i pochłania akceptowalne ilości paliwa. Żądni oszczędności powinni poszukać 1.3 MultiJet generującego 75 KM. 20 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarze z pierwszych trzech lat produkcji.

Mazda MX-5 III Mazda MX-5 III fot. Mazda

Mazda MX-5 III

Pierwsza generacja japońskiego, dwumiejscowego auta pojawiła się blisko 30 lat temu. Sukces osiągnęła nie tylko w Azji, lecz również w Europie i w Ameryce Północnej. Niewiele ponad 20 tysięcy złotych pozwoli na trzecie wcielenie z początku produkcji (2005-2014) i tylko z podstawowym silnikiem. Mazda ma 4 metry długości i zaledwie 124 centymetry wysokości. Głowa kierowcy sięga zatem do szczytu koła Mercedesa GLE lub BMW X5. Auto wykonano w myśl najlepszej tradycji. Napęd trafia na tylną oś, a nad głowami pasażerów rozpościera się materiałowe, brezentowe poszycie.

Aklimatyzacja na pokładzie następuje błyskawicznie. Kierowca szybko jednoczy się maszyną, co pozwala w pełni wykorzystywać jej potencjał. Fotele osadzono bardzo nisko, a zestaw instrumentów ograniczono do niezbędnego minimum. Na pokładzie znajdziemy automatyczną klimatyzację, radio z CD, tempomat oraz elektrycznie sterowane szyby. Dach składa się manualnie. Podstawowa jednostka benzynowa to czterocylindrowe 1.8 o mocy 126 koni mechanicznych i 167 Nm. Motor sprzężono z manualną, 5-stopniową skrzynią manualną o bardzo wysokiej precyzji działania.

Mazda MX-5 III
fot. Mazda

Mocniejsza, 2-litrowa jednostka (158 KM) kosztuje około 30 tysięcy złotych. W późniejszym czasie ofertę rozszerzyła wersja ze sztywnym dachem składanym automatycznie w 12 sekundy. Pojawiła się też w katalogu klasyczna, hydrokinetyczna przekładnia automatyczna i wiele wersji specjalnych, które za kilka lat okażą się nie lada gratką dla kolekcjonerów. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.