7 wyjątkowych Ferrari na 70 lat marki. Jedno miał papież, na drugie trzeba oszczędzać przez 2,5 tys. lat

Mało która marka może pochwalić się tak bogatą historią jak Ferrari. Każde auto włoskiej legendy to technologiczny majstersztyk. Z okazji jej 70. urodzin przypominamy 7 najciekawszych modeli z jej historii
Ferrari Enzo Jana Pawła II Ferrari Enzo Jana Pawła II fot. RM Auctions Sotheby's

Siedem najbardziej wyjątkowych aut Ferrari. Po pierwsze, Ferrari Enzo, bo miał je papież

Ferrari, jeden z najważniejszych producentów samochodów sportowych, obchodzi właśnie 70. urodziny. Z tej okazji nie zasypiemy Was jednak datami, nazwami modeli, nazwiskami słynnych kierowców ani masą szczegółów technicznych. Wybraliśmy siedem najciekawszych aut z Maranello. Z każdym związana jest jakaś ciekawostka, niekoniecznie motoryzacyjna.

Ferrari Enzo to wyjątkowy samochód zaprezentowany po raz pierwszy w 2003 roku podczas paryskich targów motoryzacyjnych. Spektakularny supersamochód powstał na cześć legendarnego założyciela marki, Enzo Ferrariego. Miał to być wyjątkowy i ściśle limitowany model. Początkowo Ferrari planowało wyprodukować tylko 350 sztuk. Jednak popyt był tak wielki, że panowie z Maranello dali się złamać. Postanowiono zwiększyć produkcję do 399 sztuk. Na sam koniec powstało Ferrari Enzo o numerze 400.

Ferrari Enzo Jana Pawła II

Ferrari Enzo Jana Pawła II

W styczniu 2005 roku przedstawiciele włoskiej marki wybrali się na audiencję do Watykanu i podarowali Ojcu Świętemu, Janowi Pawłowi II, właśnie to ostatnie wyprodukowane Enzo. Papież przyjął prezent z uśmiechem i w swoim stylu od razu powiedział, że to zbyt hojny dar, a papieskie Ferrari zostanie wystawione na aukcję. Dochód z niej miał trafić na konta fundacji charytatywnych. Papież zasugerował pomoc ofiarom tsunami w Azji. Enzo wróciło do Maranello i to tam miało czekać na przeprowadzenie aukcji.

Niestety w kwietniu 2005 Papież Jan Paweł II zmarł. Ferrari oczywiście nie zapomniało o woli Ojca Świętego, a wyjątkowe Enzo zostało szybko przekazane następcy Polaka, Benedyktowi XVI. Nowy papież także uważał, że przeznaczeniem Enzo jest charytatywna aukcja.

Ferrari Enzo Jana Pawła IIfot. RM Auctions Sotheby's | Benedykt XVI z przedstawicielem marki

Papieskie Ferrari Enzo czekało na swój czas aż do 2015 r.. Wyjątkowy egzemplarz został sprzedany przez dom aukcyjny RM Sotheby's za astronomiczną kwotę ponad 6 mln dolarów, czyli prawie 23 mln złotych! Wszystkie pieniądze trafiły oczywiście na szczytny cel.

Ferrari Enzo Jana Pawła II

Ferrari Enzo Jana Pawła II

Ferrari 250 GTO Ferrari 250 GTO fot. Bonhams | Ferrari 250 GTO

Po drugie, Ferrari 250 GTO, bo osiągnął największą cenę w historii aukcji motoryzacyjnych

Jeżeli myślicie o najdroższym samochodzie świata, to z pewnością na myśl przychodzą Wam takie marki jak Bugatti, Lamborghini albo Koenigsegg, ale żaden z teraźniejszych supersamochód nie może się nawet zbliżyć do pieniędzy, jakie trzeba zapłacić za Ferrari 250 GTO. W sierpniu 2014 roku dom aukcyjny Bonhams zlicytował w Kalifornii Ferrari 250 GTO za rekordową sumę ponad 38 mln dolarów, czyli prawie 150 mln złotych... Statystyczny Polak (aktualnie średnia pensa to 4635 zł) musiałby więc pracować na 250 GTO przez 2 654 lat.

Zlicytowane Ferrari 250 GTO napędzane jest trzylitrowym, 12 cylindrowym silnikiem. Ferrari 250 GTO jest bardzo pożądanym autem wśród kolekcjonerów. Produkowane było w latach 1962 - 1964. Powstało tylko 39 egzemplarzy.

Co ciekawe, to wcale nie musi być najdroższe Ferrari 250 GTO w historii. W lipcu 2012 sprzedano egzemplarz należący do Stirlinga Mossa. Była to prywatna transakcja, a nie aukcja, więc dokładna kwota nie jest znana. Jednakże "dobrze poinformowane źródła" mówią o... 35 mln euro.

Ferrari 250 GTOfot. Bonhams | Ferrari 250 GTO

Ferrari 250 GTOfot. Bonhams | Ferrari 250 GTO

Ferrari 250 GTOfot. Bonhams | Ferrari 250 GTO

Ferrari Testarossa Ferrari Testarossa fot. Rafał Andrzejewski / Classicauto

Po trzecie, Ferrari Testarossa, bo to gwiazda serialu

To prawdziwa ikona lat 80., ale niewielu pamięta, że samochód pojawił się dopiero w trzeciej edycji serialu. W dwóch pierwszych sezonach Miami Vice występował kit car Ferrari Daytona zamontowany na podwoziu Chevroleta Corvette. Ferrari pozwało producentów serialu, ale finalnie doszło do porozumienia w ramach którego włoska marka przygotowała dwa egzemplarze na potrzeby amerykańskiej produkcji, a stare Ferrari wyleciało w powietrze w jednym z odcinków. Oba egzemplarze Testarossy wyjechały z fabryki pomalowane na czarno, ale reżyser postanowił przemalować je na biało, żeby były lepiej widoczne podczas nocnych scen.

Szeroką popularność modelowi zapewnił serial, ale miłośnicy szybkich aut pokochali Testarossę za pięciolitrową V-dwunastkę (375 KM), niepowtarzalny styl i niesamowitą frajdę, jaką daje podczas jazdy.

Charyzmatyczny, szybki, piękny i nie całkiem doskonały. Taki powinien być supersamochód - stwierdził kiedyś Mark Hughes, autor książki o Testarossie.

Zdjęcia czerwonej Testarossy pochodzą z testu, który pojawił się na moto.pl: Ferrari Testarossa | Test | Nocne espresso. Miłośników Ferrari gorąco zapraszamy!

Ferrari Testarossafot. Rafał Andrzejewski / Classicauto

Ferrari Testarossafot. Rafał Andrzejewski / Classicauto

Egzemplarz, który był gwiazdą serialu na początku tego roku trafił na aukcję. Auto jest utrzymane w nienagannym stanie, a przebieg to zaledwie 25,5 tysiąca kilometrów. Licytacja zakończyła się na 1,2 miliona dolarów.

Ferrari Testarossa Miami Vicefot. Mecum Ferrari Testarossa Miami Vice

Co ciekawe, Ferrari Testarossa miało szansę na jeszcze jeden pamiętny występ, tym razem na dużym ekranie. Pamiętacie brawurową scenę z "Wilka z Wall Street", kiedy odurzony Leonardo Di Caprio próbuje wejść do swojego Lamborghini? Martin Scorsese zdecydował się na Lambo, ale pierwowzór filmowego Wilka, Jordan Belfort miał w garażu właśnie Ferrari Testarossę. W 2016 r. auto również trafiło na aukcję, ale cena pozostaje tajemnicą.

Ferrari Testarossafot. MCClassics | Auto przejechało tylko 13 tysięcy kilometrów

Ferrari F40 Ferrari F40 Ferrari F40

Po czwarte, Ferrari F40, bo to najciekawszy pojedynek w historii motoryzacji

Motoryzacją raz na jakiś czas wstrząsają pojedynki na samym szczycie, ale żaden nie elektryzował całego motoświata tak bardzo jak starcie Ferrari F40 i Porsche 959. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że obydwa auta rozpoczęły nową, superszybką erę w motoryzacji. Bez nich nie było Bugatti Veyrona i innych wspaniałych superaut, którymi ekscytujemy się dzisiaj.

Ferrari F40Ferrari F40

F40 to bez wątpienia jeden z najbardziej pożądanych supersamochodów wszech czasów. Stworzone przez Enzo Ferrari dla uczczenia 40-tych urodzin marki, wywodzi się od modelu 288 GTO. Dzięki zastosowaniu materiałów stosowanych w Formule 1 - włókna węglowego i aluminium - jego masa wynosiła zaledwie 1089 kg. Silnik to 3-litrowa V-ósemka wyposażona w dwie turbosprężarki. Jednostka generowała aż 478 KM mocy i 577 Nm maksymalnego momentu obrotowego.

Osiągi robią wrażenie do dzisiaj. 4,5 sekundy do setki i 325 km/h prędkości maksymalnej. A trzeba pamiętać, że Ferrari F40 debiutowało w 1987 roku.

Ferrari F40Ferrari F40

Ferrari F40Ferrari F40

Największym rywalem F40 było Porsche 959.  Na pokładzie 959 pracował sześciocylindrowy, turbodoładowany silnik o pojemności 2,8 litra. Motor Porsche generował aż 451 KM mocy i 500 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Współpracował z 6-biegowym manualem. Waga superauta? 1450 kg. Moc trafiała na wszystkie cztery koła (napęd 4x4 sterowany elektronicznie - duża nowość w tamtych czasach). Z innych ciekawostek, dotyczących modelu 959 warto wspomnieć nadwozie zbudowane z kewlaru i aluminium oraz regulowaną wysokość zawieszenia. Pod wieloma względami Porsche 959 wyprzedziło swoje czasy.

Porsche z 1986 roku osiągami może zawstydzić niejedno sportowe auto naszych czasów. Pierwsza setka na liczniku? Imponujące 3,7 sekundy. Z kolei prędkość maksymalna to aż 317 km/h.

Porsche 959fot. Mecum Auctions | Ten egzemplarz Porsche 959 trafił na aukcje w 2016 roku

Porsche 959fot. Mecum Auctions | Dokładna cena pozostaje tajemnicą, ale wiemy, że dobiła w okolice 2 milionów dolarów

Dzisiaj spokojnie możemy w tym superpojedynku ogłosić remis. Obydwa auta doczekały się statusu kultowych, a ich ceny na aukcjach błyskawicznie biją kolejne rekordy.

Ferrari LaFerrari Ferrari LaFerrari fot. Ferrari

Po piąte, Ferrari LaFerrari, bo to ekologiczne ponad 950 KM

Producenci coraz mocniej stawiają na silniki elektryczne i napędy hybrydowe. Maranello nie przeoczyło nowego trendu w motoryzacji i również przygotowało ekologiczny samochód. Jednak Włosi zrobili to w swoim stylu...

Ferrari LaFerrariFot. Ferrari | Ferrari LaFerrari

Na pokładzie LaFerrari pracuje wolnossąca V-dwunastka o pojemności 6,3 litra i mocy około 800 KM. Do pomocy potężnej jednostce oddelegowano silnik elektryczny o mocy 163 KM. Łączna moc układu przekracza 950 KM, a superhybryda to jeden z najszybszych samochodów na świecie. Wskazówka prędkościomierza mija pierwszą setkę po 2,7 s. i zatrzymuje się dopiero przy 350 km/h. LaFerrari jest tak dobre, że jeden z 499 egzemplarzy kupił swego czasu Ferdinand Piech, ówczesny prezes rady nadzorczej koncernu Volkswagen. I to mimo że do Volkswagena należy i Bugatti, i Lamborghini.

Ferrari LaFerrariFot. Ferrari | Spektakularne LaFerrari zadebiutowało w Genewiew 2013 roku

Pod koniec zeszłego roku Ferrari pokazało LaFerrari bez dachu, czyli LaFerrari Aperta. Z Maranello wyjedzie tylko 209 sztuk. Już w dniu prezentacji wszystkie auta zostały wyprzedane. Cena Ferrari Aperta pozostaje pilnie strzeżoną tajemnicą. Jednak Autocar dotarło do prywatnego klienta, który podobno zapłacił za Apertę aż 3,5 miliona euro. I to przed opodatkowaniem...

Ferrari Apertafot. Ferrari | Moc Aperty niczym nie różni się od zwykłego LaFerrari. To ponad 950 KM bez dachu!

Ferrari Apertafot. Ferrari | Wcześniej dopisku Aperta włoska marka użyła dla oznaczenia wersji bez dachu m.in. 488 Speciale oraz 599

Podobnie jak w przypadku modeli F40 i 959 Ferrari i Porsche znowu toczą prestiżowy pojedynek na samym szczycie. Porsche również wypuściło na drogi swoją superhybrydę - to równie spektakularny 919 Spyder. Jednak tym razem nie jest to wyścig dwóch aut. Do rywalizacji dołączył także McLaren z P1. Moc całej trójki kręci się wokół 900 KM.

Porsche 918 Spyderfot. Porsche | Porsche 918 Spyder to jeden z dwóch największych rywali LaFerrari. Włosi i Niemcy mogli sobie więc przypomnieć rywalizację z końcówki lat 80'

McLaren P1fot. McLaren | Tym razem do gry dołączył McLaren z modelem P1. Zwłaszcza w najostrzejszym wydaniu GTR uważany jest za najdzikszy i najtrudniejszy w prowadzeniu z całej trójki

Ferrari FXX K Ferrari FXX K fot. Ferrari

Po szóste, Ferrari FXX K, bo nie możesz nim jeździć

Wydajesz ponad 2,2 milionów euro (plus przeróżne opłaty i podatki) na samochód, którym... nie możesz jeździć. Brzmi absurdalnie? Jednak Ferrari nie miało najmniejszego problemu ze sprzedaniem wszystkich 40 egzemplarzy modelu FXX K w chwilę po premierze. Kupno FXX K zaoferowano tylko ściśle wyselekcjonowanym wybrańcom.

Co to w ogóle za model? To nie posiadające homologacji drogowej, bardzo mocno zmodyfikowane LaFerrari. Supersamochodem można więc jeździć tylko po torze. Co ciekawe, większość klientów trzyma swoje egzemplarze w Ferrari, gdzie auta doglądane są przez grupę profesjonalnych mechaników, a auta dostarczane są właścicielom od razu na tor na specjalne wyścigowe imprezy. Dla ciekawych, FXX K ma 1050 KM i zostało znacznie odchudzone i dopracowane pod względem aerodynamiki.

Ferrari FXX Kfot. Ferrari | Ferrari FXX K

Ferrari FXX Kfot. Ferrari | Ferrari FXX K

Nazwa FXX pojawiła się już w palecie aut z Maranello. Oznaczała specjalną wersję Enzo, również zbudowaną z myślą o torach wyścigowych. Powstało tylko 29 egzemplarzy FXX-a. Plus dodatkowo dwa specjalne dla Michaela Schumachera i Jeana Todta (szefa zespołu F1 Ferrari) - jako jedyne pomalowane były na czarno.

Ferrari FXXFerrari FXX

Ferrari FXXFerrari FXX

Ferrari Dino Ferrari Dino Ferrari Dino

Po siódme, Ferrari Dino, bo wstydził się go Enzo

Historia Ferrari naszpikowana jest wielkimi sukcesami w motorsporcie i wspaniałymi supersamochodami, ale Enzo Ferrari wiedział, że na tym niekoniecznie się zarabia...Dlatego w 1968 roku do produkcji wszedł model Dino. Jeden z najpopularniejszych aut producenta i pierwszy model z silnikiem umieszczonym centralnie. Auto zostało nazwane na cześć zmarłego syna Enzo. Miało to być małe i przystępnie wycenione auto sportowe, które trafi do szerokiego grona klientów, a na rynku podbierze kierowców Porsche 911. Dino został wyposażony w dwulitrową V-szóstkę o mocy 183 KM i rozpędzał się do pierwszej setki w 7,5 sekundy.

Enzo Ferrari w obawie o wizerunek marki nie zgodził się, aby na Dino pojawiło się logo marki. Czarny rumak zarezerwowany był dla najszybszych superaut, a "tani" i "przystępny" Dino nie dostąpił tego zaszczytu. Na masce pięknego klasyka zobaczymy więc stylizowany napis "Dino".

Ferrari DinoFerrari Dino

Ferrari DinoFerrari Dino

Ferrari DinoFerrari Dino

Ferrari i w dzisiejszych czasach ma problem z utrzymaniem odpowiedniego prestiżu. Jakiś czas temu kłótnia o limit rocznej produkcji wstrząsnęła Maranello. Wtedy to z hukiem opuścił Ferrari szef marki Luca di Montezemolo, który nie godził się z polityką CEO całego koncernu Fiat Chrysler Automobiles, Sergio Marchionne. Marchionne stał na stanowisku, że Ferrari musi zwiększyć sprzedaż, Montezemolo oponował, że będzie się to wiązało z utratą prestiżu, a włoska marka zacznie produkować "samochody dla każdego". Jak wiemy, wygrał Marchionne. Ferrari już zapowiedziało, że zwiększy roczną produkcję do 9000 aut, a niedługo zostanie zaprezentowany nowy, bardziej przystępny cenowo model.

Więcej o:
Copyright © Agora SA