Samochody prawie nieznane | W tych autach na pewno się wyróżnisz

Marki takie jak Aston Martin, Lamborghini czy Ferrari znają wszyscy. Jest jednak kilka supersamochodów o wiele mniej znanych, które osiągami wcale nie ustępują rozpoznawalnym na całym świecie konkurentom [x]
Koenigsegg One:1 Koenigsegg One:1 fot. Koenigsegg

Ugruntowana pozycja | Koenigsegg, Hennessey i Pagani

Postanowiliśmy zacząć dość spokojnie, bo od trzech samochodów, które trudno nazwać nieznanymi. Może nie działają na wyobraźnię przeciętnego Polaka tak mocno jak Ferrari czy McLaren i wielu  zada pytanie: Koenigsegg?, Hennessey? - Co to w ogóle jest? A to nie ten drogi alkohol z amerykańskich teledysków?", ale większość interesujących się motoryzacją kojarzy tych trzech producentów.

Pierwszych na tapetę bierzemy Szwedów z Koenigsegga. Supersamochody zazwyczaj kojarzą się nam ze słoneczną Italią, amerykańskimi mocarzami albo Wyspami Brytyjskimi. Pochodzącego z północy Europy producenta można więc określić mianem egzotycznego, ale nie można zapomnieć, że Koenigsegg ma ugruntowaną pozycję na rynku superaut. Christian von Koenigsegg zajmuje sie samochodami już od roku 1994. Wystarczy wspomnieć modele: CCR, CCX czy Agera.

Jednak my do naszego zestawienia postanowiliśmy wziąć najmłodsze dziecko Skandynawii - Koenigsegga One:1. Przejdźmy od razu do najważniejszego, czyli stosunku mocy do wagi. Zgodnie z nazwą wynosi on równe 1:1, co jest o tyle imponujące, że pod maską Szweda pracuje aż 1341 koni mechanicznych! Jeden koń na jeden kilogram... Powstanie dokładnie sześć sztuk modelu One:1, bogaczy na świecie nie brakuje, wszystkie więc zostały już wyprzedane.

Konie mechaniczne imponują, a Szwedzi słyną z produkcji świetnych samochodów, pozostaje nam teraz tylko czekać jak ta bestia sprawi się na torze. Myślicie, że to właśnie Koenigsegg zdetronizuje Bugatti Veyrona Super Sport?

Więcej o One:1 znajdziecie TUTAJ

Koenigsegg One:1fot. Koenigsegg

Koenigsegg One:1fot. Koenigsegg

Koenigsegg One:1fot. Koenigsegg

Wielu to właśnie Hennesseya Venoma GT uważa za najszybszy produkcyjny samochód, ale nie jest to do końca prawdą. Venom GT owszem pobił rekord należący do Super Sporta i pomknął 435 km/h, ale Amerykanie nie dopełnili wszystkich formalności. Żeby rekord został uznany za oficjalny auto musi pojechać w obydwie strony, a za wynik bierze się średnią prędkości maksymalnych obydwu przejazdów. Venom GT pojechał tylko w jedną stronę... Dlaczego? Podobno NASA, która użyczyła lądowiska dla wahadłowców jako toru nie zgodziła się na dwa przejazdy.

Rekord rekordem, ale czym Hennessey zasłużył na miano supersamochodu? O prędkości maksymalnej wspomnieliśmy - już przekroczenie 400 km/h wydaje się niewyobrażalne, a Venom podnosi poprzeczkę o dobre 30 km/h. Konie mechaniczne? Starczyłoby dla całej kawalerii, bo pod maską pracuje aż 1217 KM. Z taką mocą przyspieszenie również imponuje. Pierwsza setka to kwestia 2,4 sekundy, a druga równe 7. No i cena również odpowiednia jak na supersamochód... Ponad milion dolarów.

Hennessey Venom GTfot. Hennessey

Hennessey Venom GTfot. Hennessey

Hennessey Venom GT fot. Hennessey

Będąc przy Hennessey wypada wspomnieć o najnowszym superaucie, które dopiero co zapowiedziano. Następca Venoma GT został ochrzczony mianem Venoma F5. Skąd F5? To najsilniejsze tornado w skali Fujita. Nazwa jak najbardziej adekwatna, ponieważ inżynierowie zdecydowali się na jeszcze bardziej wyżyłowaną V-ósemkę - pod maską ma pracować 1400 KM! Zobaczymy jak nowy Venom poradzi sobie na torze, ale w Hennessey zarzekają się, że będzie w stanie pojechać 466 km/h.

Hennessey Venom F5fot. Hennessey

Na sam koniec zostawiliśmy rodaka Lambo i Ferrari, czyli supersamochód spod znaku Pagani. Huayra to następca modelu Zonda, który rozsławił markę w motoryzacyjnym świecie. Napędzany silnikiem V12 Mercedesa włoski samochód rozwija moc 730 KM i jest w stanie pomknąć z prędkością 371 km/h. Niektóre źródła podają, że dla Huayry osiągalnie jest prawie 380 km/h.

Pagani Huayrafot. Pagani

Pagani Huayrafot. Pagani

Zdjęcie Jazda za kierownicą Ferrari F430 Cabrio ? Tor Poznań Zdjęcie Jazda za kierownicą Ford Mustang 14' ? Tor Poznań Zdjęcie Jazda za kierownicą Nissan GTR - Tor Poznań
Jazda za kierownicą Ferrari... Jazda za kierownicą Ford Mu... Jazda za kierownicą Nissan ...
Sprawdź ceny Sprawdź ceny Sprawdź ceny
źródło: Okazje.info
Mitsuoka Orochi V6 Mitsuoka Orochi V6 Mitsuoka Orochi V6

Japońzcyk | Mitsuoka Orochi

Teraz przejdziemy już do naprawdę egzotycznych samochodów, a na pierwszy ogień weźmiemy przedstawiciela Kraju Kwitnącej Wiśni o niepowtarzalnym wyglądzie. Co myślicie o tej niesamowitej masce? Z czym się Wam kojarzy? O wyglądzie modelu Orochi można napisać chyba wszystko... To jeden z tych samochodów, który jednych zniechęci, a drugich zachwyci. Jednak na pewno nikt nie zarzuci mu braku oryginalności!

Orochi to flagowy model mało znanej w Polsce japońskiej mark Mitsuoka. Nic dziwnego, ponieważ ta niewielka firma zajmuje się głównie modyfikacjami gotowych samochodów (teraz najczęściej są to Nissany i Infiniti, choć nie tylko), a swoją działalność prowadzi jedynie w Azji. Na Wikipedii można znaleźć ciekawostkę, że w 2003 z fabryki Mitsuoki wyjechało tylko 800 aut.

Mitsuoka Orochi oprócz oryginalnego wyglądu swojemu kierowcy oferuje 3.3-litrowe V6 pochodzącą z Toyoty. Silnik rozwija moc 233 KM.

Mitsuoka Orochi V6 fot. Mitsuoka

Mitsuoka Orochi V6 fot. Mitsuoka

Mitsuoka Orochi V6 fot. Mitsuoka

Mitsuoka Orochi V6 fot. Mitsuoka

Zenvo ST1 Zenvo ST1 fot. Zenvo Automotive

Próba ognia | Zenvo ST1

Szwecja i jej Koenigsegg zapisały się już w świadomości kierowców. Supersamochodami postanowiono się zająć także w innym kraju ze Skandynawii. Duński samochód? To już naprawdę brzmi egzotycznie. Szwedzkie marki takie jak Volvo, Saab czy Scania zna każdy. Ale samochód z Danii?

Przedstawiamy rasowe superauto Zenvo ST1.

W oczy rzuca się przede wszystkim wygląd Zenvo - Duńczyk prezentuje się dość groźnie. Wszędzie ostre krawędzie, wielkie wloty powietrza, ścięte linie reflektorów oraz lamp tylnych i boczne przetłoczenia od razu mówią nam, że mamy do czynienia z poważnym graczem.

Czy za agresywnym wyglądem idzie również reszta? ST1 w znacznej mierze został zbudowany z włókna węglowego, więc waży tylko 1376 kg. Ponieważ Zenvo zdecydowało się na potężną 7-litrową V-ósemkę (dzięki turbinie i kompresorowi wyciśnięto z niej imponujące 1104 KM i 1430 Nm momentu obrotowego) można zaryzykować stwierdzenie, że waży tyle co nic. Potwierdzają to osiągi - Zenvo ST1 nałożono elektroniczny kaganiec i prędkość maksymalna wynosi 375 km/h, a wskazówka prędkościomierza mija pierwszą setkę po 3 sekundach.

Zenvo ST1fot. Zenvo Automotive

Zenvo ST1fot. Zenvo Automotive

Zenvo ST1fot. Zenvo Automotive

Zenvo ST1fot. Zenvo Automotive

Ariel Atom V8 Ariel Atom V8 fot. Ariel

Liczy się waga | Ariel Atom V8

Istnieją dwie odmiany Ariela Atoma V8. Łagodniejsza to 475 KM (moc dostępna od 10 500 obr./min) oraz 364 Nm maksymalnego momentu obrotowego (przy 7750 obr./min.). Mocniejsza odmiana z dopiskiem "track" to równe 500 KM (10 600 obr./min.) i 385 Nm (7750 obr./min.). W obu konie mechaniczne przenoszone są na drogę za pośrednictwem sześciostopniowej skrzyni sekwencyjnej. 3-litrowa V-ósemka powstała z połączenia dwóch motocyklowych silników Suzuki.

500 koni robi tym większe wrażenie, że Ariel Atom to bardziej gokart na sterydach niż supersamochód... konstrukcja Atoma waży jedynie 550 kg! Osiągi muszą być więc kosmiczne. Ariel do osiągnięcia pierwszej setki potrzebuje ledwie 2,3 sekundy, a ci co odważniejsi pomkną w nim aż 320 km/h.

Najmocniejsze autko Anglików wyprodukowano w liczbie 25 sztuk. Kosztował około 750 tysięcy złotych.

Ariel Atom V8fot. Ariel

Ariel Atom V8fot. Ariel

Ariel Atom V8fot. Ariel

Ariel Atom V8fot. Ariel

Ariel Atom V8fot. Ariel

Ariel Atom V8fot. Ariel

Nanoflowcell Quant Nanoflowcell Quant Nanoflowcell Quant

Przyszłość | Nanoflowcell Quant

Quant e-Sportlimousine to jeszcze melodia przyszłości. Został zaprezentowany podczas tegorocznych targów motoryzacyjnych w Genewie. Takie spektakularne projekty zazwyczaj kończą na etapie szkiców i renderów, ale w przypadku Quanta można mieć nadzieję, że doczekamy się wersji produkcyjnej. Jeden egzemplarz e-Sportlimousine powstał, jeździ i został nawet zarejestrowany. Może więc wyjechać na publiczne drogi, gdzie zostanie sprawdzony w warunkach bojowych.

Za Quanta odpowiada firma z Liechtensteinu Nano Flowcell AG.  W skrócie, to czteromiejscowa, całkowicie elektryczna limuzyna. Miano supersamochodu nie jest na wyrost, ponieważ w Quancie pracują 4 silniki, które łącznie generują moc 653 koni mechanicznych.

Elektryk z Liechtensteinu nie powinien mieć kompleksów stojąc na parkingu w Monako pośród innych superaut - będzie potrafił rozpędzić się do 380 km/h, a barierę pierwszej setki przełamie po 2,8 sekundy. Z silnikami elektrycznymi jest jeden problem, czyli zasięg. W Nano Flowcell zarzekają się, że przy normalnej jeździe ich limuzyna pokona nawet 600 km. Wszystko dzięki nowatorskiej technologii nanoFlowcell.

Po więcej informacji zapraszamy tu.

Nanoflowcell Quantfot. Nanoflowcell

Nanoflowcell Quantfot. Nanoflowcell

Nanoflowcell Quantfot. Nanoflowcell

Nanoflowcell Quantfot. Nanoflowcell

SSC Tuatara SSC Tuatara Fot. Shelby SuperCars

Made in USA | SSC Tuatara

Tuatara to nie pierwsze podejście Shelby Super Cars do stworzenia rasowego supersamochodu, który mógłby rywalizować z najlepszymi graczami na rynku kosmicznych cyfr, cen i osiągów. Kiedyś SSC było dumne z Ultimate Aero TT. Swego czasu pokonał on Bugatti Veyrona i stał się najszybszym seryjnie produkowanym samochodem świata. Pojechał aż 412 km/h. Aero koronę oddał dopiero Super Sportowi.

Teraz nadszedł czas na nowy model o nazwie Tuatara. Że to supersamochód świadczy już sama cena - 1,3 miliona dolarów. W świecie supersamochodów cena po prostu musi być astronomiczna... nie może nas to chyba dziwić, takie samochody trafiają do bogaczy i to głównie tych z Zatoki Perskiej.

Oprócz milionów dolarów wrażenie musi robić także liczba koni mechanicznych i pod tym względem SSC Tuatarze niczego nie brakuje. Prawie 7-litrowa jednostka V8 generuje moc 1370 koni mechanicznych oraz maksymalny moment obrotowy na poziomie 1733 Nm.

Inżynierowie z SSC są pewni, że po raz kolejny odbiorą tytuł najszybszego produkcyjnego samochodu Francuzom i Niemcom z Bugatti i prędko go nikomu nie oddadzą. Jak na razie dokładnych osiągów Tuatary nie znamy. Pozostaje nam trzymać kciuki, by nie okazał się gigantem jedynie na papierze.

SSC TuataraFot. Shelby SuperCars

SSC TuataraFot. Shelby SuperCars

SSC TuataraFot. Shelby SuperCars

SSC Tuatarafot. Shelby SuperCars

SSC Tuatarafot. Shelby SuperCars

SSC TuataraFot. Shelby SuperCars

Rezvani Beast Rezvani Beast Rezvani Beast

Mr Light | Rezvani Beast

Bestia pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i bazuje na wspomnianym już powyżej aucie. Może na pierwszy rzut oka wcale na to nie wygląda, ale dawcą dla Rezvani Beast jest Ariel Atom. Nadwozie i dodatki nie ważą dużo, raptem 117 kilogramów. Przerobiony na Bestię Ariel Atom waży 666 kg albo 703 kg.

Podaliśmy dwie liczby w kilogramach, ponieważ Amerykanie oferują swoje superauto w dwóch odmianach. Pierwsza to Rezvani Beast 300, w której pracuje 2-litrowy turbodoładowy silnik o mocy 315 koni mechanicznych. Mocniejszy Rezvani to Beast 500 z równymi 500 KM na pokładzie (silnik ma 2.4 litra pojemności). Według producenta wersja 300 ma przyspieszać do setki w 2,9 sekundy, a 500 urywać z tego wyniku jeszcze 0,2 sekundy.

Spektakularna zabawka zza Oceanu oczywiście nie jest tania. W zależności od wersji Bestia kosztuje 377 albo 440 tysięcy złotych. Istnieje jeszcze możliwość przerobienie Ariela Atoma, o ile takie posiadamy w swoim garażu (155 albo 218 tysięcy).

Rezvani Beast posiada dwie bardzo nietypowe opcje - przednią szybę oraz drzwi... Jeżeli ktoś pragnie dosłownie poczuć wiatr we włosach może zdemontować przednią szybę albo zamówić egzemplarz bez niej. Z kolei otwierane drzwi uważane są przez Rezvani za dodatek. Jeżeli się o nie nie upomnimy to do Bestii będzie trzeba wsiadać "niczym pilot do myśliwca".

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Rezvani Beastfot. Rezvani

Radical RXC Radical RXC Radical RXC

Bez kompromisów | Radical RXC

Brytyjczycy jak sama nazwa wskazuje tworzą bezkompromisowe supersamochody, którym bliżej do wyścigowych bolidów niż aut drogowych. Jednak nie dajcie się zwieść - Rezvani RXC spełnia wszystkie wymogi i, jak tylko ktoś będzie miał taką fantazję, można nim jeździć po przysłowiowe zakupy i "co niedzielę do kościoła".  W polskim słowniku najbliższym odpowiednikiem słowa Radical jest oczywiście radykalny, ale ducha tego auta bardziej chyba odda popularne ostatnio słówko (oczywiście zaczerpnięte z języka angielskiego) hardcorowy.

RXC to pierwszy w pełni zamknięty samochód producenta ze Zjednoczonego Królestwa. Jednak jak zarzekają się w Radicalu dodanie dachu wcale nie odebrało nic z drapieżnego charakteru samochodu. Drogowy bolid korzysta z 3.7-litrowej V-szóstki, z której wyciśnięto 380 KM. Pozwala to osiągnąć pierwszą setkę w 2,8 sekundy i wskazówce prędkościomierza zatrzymać się dopiero przy 282 km/h.

Jakby komuś było mało Radical wypuścił jeszcze wersję Turbo RXC. Ona również korzysta z fordowskiego silnika, ale tym razem zdecydowano się na EcoBoosta. Ma on odrobinę mniejszą pojemność - 3,5 litra. Jednak jak to bywa w czasach downsizingu znacznie więcej koni. Turbo dysponuje 460 KM i 680 Nm momentu obrotowego. Jak mocniejszy silnik wpłynął na RXC? Pierwsza setka to 2,6 sekundy a prędkość maksymalna zbliża się do 300 km/h.

Na koniec jeszcze rozwinięcie skrótu RXC - Radical Xtreme Coupe.

Radical RXCfot. Radical

Radical RXCfot. Radical

Radical RXCfot. Radical

Radical RXCfot. Radical

Radical RXCfot. Radical

Radical RXCfot. Radical

Gumpert Apollo Gumpert Apollo Fot. Gumpert

Szkoda, że nie wyszło | Gumpert Apollo

Gumpert Apollo to jeden z najszybszych samochodów jakie powstały w Niemczech. Odpowiada za niego mała firma z Turyngii. Apollo powstał w wyniku bliskiej współpracy byłego szefa motorsportu w Audi (Roland Gumpert) z firmą tuningową MTM. Ich drogi szybko się rozeszły i za dokończenie projektu wziął się sam Gumpert. Oficjalna produkcja Apollo rozpoczęła się pod koniec 2005, wcześniej wypuszczano prototypy.

To kolejny wyścigowy bolid, dla którego stworzono drogową wersję, by sprostać wymogom FIA. Nie można się więc spodziewać po Apollo wygody i komfortu wielokonnej limuzyny. To potwór gdzie na pierwszym miejscu stoi aerodynamika, gładkie pokonywanie zakrętów i szalone przyspieszenie. Naturalnym środowiskiem Gumperta Apollo jest asfalt toru wyścigowego.

Centralnie umieszczony silnik to podwójnie doładowana jednostka V8, która rozwija moc 650 koni mechanicznych i 626 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Apollo przestanie się rozpędzać dopiero przy 360 km/h, a pierwszą setkę połknie po niecałych 3 sekundach (druga to kwestia 9 sekund). Mowa tu o podstawowej wersji. Apollo oczywiście doczekał się paru późniejszych odsłon, w których osiągi podkręcano.

Miłośnicy bezkompromisowych supersamochodów powinni się małemu niemieckiemu przedsiębiorstwu przyglądać coraz uważniej. Gumpert szykuje nowego potwora, tym razem o groźnej nazwie Explosion.

Gumpert ApolloFot. Gumpert

Gumpert ApolloFot. Gumpert

Gumpert Apollo SFot. Gumpert

Gumpert Apollo SFot. Gumpert

Gumpert Apollo SFot. Gumpert

Noble M600 Noble M600 Fot. Noble

Grzeczny potwór | Noble M600

Ręcznie składany Nobel M600 powstaje w ojczyźnie wielu supersamochodów, czyli na Wyspach Brytyjskich. W słynnym brytyjskim programie Top Gear Noble poradził sobie z takimi potęgami jak Pagani Zonda F, Ferrari Enzo i Bugatti Veyron ustanawiając lepszy czas okrążenia.

Skąd taki sukces? Możliwe, że to kwestia bestii umiejscowionej tuż za plecami kierowcy i pasażera -  drzemie tam podwójnie turbodoładowana V8 o pojemności 4.4 litra. Anglicy wycisnęli z niej 650 Km i 818 Nm momentu obrotowego. Wszystko to trafia na tylne koła za pośrednictwem manualnej, sześciobiegowej skrzyni biegów.

Zadbano oczywiście o jak najniższą wagę M600, którą zbito do 1200 kg. Przyłożono się oczywiście do aerodynamiki. W warunkach torowych Noble sprawdza się świetnie, równie dobrze wygląda na papierze. Prędkosć maksymalna to 362 km/h, a pierwsza setka jest kwestią 3 sekund.

Żeby nie było zbyt różowo szczęśliwcy, którzy nim jeździli narzekają na łatwo blokujące się hamulce i bardzo, ale to bardzo słabą widoczność z fotela kierowcy. Jeden z angielskich dziennikarzy stwierdził nawet, że w lusterkach bocznych zobaczymy mniej niż po okręceniu głowy.

Noble M600Fot. Noble

Noble M600Fot. Noble

Noble M600Fot. Noble

Noble M600Fot. Noble

Noble M600Fot. Noble

Ermini Seiottosei Ermini Seiottosei Ermini Seiottosei

Mr. Nobody | Ermini Seiottosei

Ferrari, Alfa Romeo, Lamborghini, Pagani... to są sportowe marki z Półwyspu Apenińskiego, które znamy w Polsce. A co powiecie o Ermini? Marka wraca na motoryzacyjną mapę Włoch po przeszło 50 latach nieobecności. Nową historię Ermini ma zacząć pisać model Seiottosei.

Za rozpędzanie Włocha wracającego z zaświatów ma odpowiadać 4-cylindrowa jednostka zapożyczona z Francji. Dwa litry Renault F4RT RS generują moc 320 KM, które trafiają na tylną oś. W porównaniu z innymi autami w naszym zestawieniu nie jest to wynik imponujący, ale należy wziąć pod uwagę, że Seiottosei waży równe 686 kg. 320 koni powinno poradzić sobie z tak lekkim samochodem bez najmniejszego problemu.

W Ermini zarzekają się, że ich superauto będzie potrzebować niecałych 3,5 sekundy do pierwszej setki, a rozpędzanie skończy się przy 270 km/h.

Co Wy myślicie o nowym graczu ze Słonecznej Italii? Jest na co czekać?

Ermini Seiottoseifot. Ermini

Ermini Seiottoseifot. Ermini

Ermini Seiottoseifot. Ermini

Ermini Seiottoseifot. Ermini

Więcej o:
Copyright © Agora SA