Jeśli zależy ci na prawdziwych motoryzacyjnych rarytasach z 50 milionami na koncie nie poszalejesz. Za tę kwotę nie kupisz wyjątkowego okazu Ferrari 250 Testa Rossa z 1957 roku, które na aukcji zorganizowanej podczas konkursu elegancji w Pebble Beach, zostało zlicytowane za 16,4 mln dolarów.
Skąd tak wysoka cena? To jeden z 34 zbudowanych egzemplarzy - protoplasta całego pokolenia włoskich bolidów. Jego sercem jest 3-litrowy motor V12 o mocy 300 koni, sprzężony z 4-biegową skrzynią mechaniczną.
ZOBACZ TAKŻE:
Najdroższy test w historii polskiej motoryzacji
Ale jak najbardziej wystarczy na bardziej przyziemne środki transportu. Za 50 mln możesz sobie sprawić np. 1300 sztuk Skody Fabii lub Fiata Punto.
ZOBACZ TAKŻE:
Najdroższy test w historii polskiej motoryzacji
Jeśli uwielbiasz prowadzić samochód możesz za 20 mln wybudować prywatny tor wyścigowy z infrastrukturą i zostanie ci jeszcze sporo pieniędzy na ekscytujące zabawki. Za 6 mln zł możesz nabyć używany samochód Formuły 1, za 9 mln wyjątkową wersję Bugatti Veyron Super Sport (który ma 1200 KM i rozwija 411 km/h), za kolejne 6 milionów jedynego w swoim rodzaju Astona Martina One-77 oraz kilka samochodów za ok. milion zł (Lamborghini Aventador, Ferrari Italia, Porsche Carrera GT)... i na tym koniec zakupów, bo pozostałe 6 milionów z trudem wystarczy ci na kilka lat zabawy
ZOBACZ TAKŻE:
Najdroższy test w historii polskiej motoryzacji
Jeśli już masz samochód swoich marzeń i brakuje ci tylko pieniędzy na paliwo, nie musisz się martwić. Za 50 mln zł możesz pokonać sportowym samochodem ponad 60 mln kilometrów, co oznacza, że możesz podróżować aż do wyczerpania zapasów ropy na ziemi. A takiego dystansu z pewnością nie wytrzyma żadne auto
ZOBACZ TAKŻE:
Najdroższy test w historii polskiej motoryzacji
Ale możesz też wybrać scenariusz dla leniucha i skorzystać z propozycji bankowej. Z 10 punktowym oprocentowaniem konta możesz co roku wydać ok. 4 mln na samochody, a reszta wystarczy na ich utrzymanie oraz kawę w modnej restauracji w Kalifornii
Szczepan Mroczek
ZOBACZ TAKŻE:
Najdroższy test w historii polskiej motoryzacji