VW Golf Variant - W rytmie Mamma Mia!

Nie każdemu odpowiada leżenie przez kilkanaście dni na plaży i smażenie się w pełnym słońcu południa. Dlatego dobrze jest mieć pomysł na wakacje. Ja podążam śladami ekipy kręcącej Mamma Mia!

Moje wyobrażenie państwa pogrążonego w głębokim kryzysie, to dzieci żebrzące na ulicach, bezdomni śpiący w kartonach i stare gazety fruwające po ulicach. Najwyraźniej jest to wizja zaczerpnięta z amerykańskich filmów, gdyż jadąc przez Ateny niczego takiego nie widać. Jest całkiem czysto, nikt nie śpi na każdym rogu. Dopiero po chwili, mijając opuszczone szkielety niedokończonych biurowców i puste witryny sklepowe, widać wyraźnie oznaki załamania gospodarczego. Sami Grecy nie dają po sobie poznać niezadowolenia, są pogodni, a niektórzy wręcz obracają wszystko w żart oferując "kryzysowe" menu w pizzerii. To dobry znak, bo czeka nas tu kilka dni a ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę, to patrzeć na bezdomnych ludzi niczym krezus zza okien testowanego Golfa Variant.

Pakowanie do samochodu zajmuje dosłownie 30 sekund. W ogromnym, regularnie ukształtowanym bagażniku mieści się 605 litrów bagażu. To wystarczy, by trzy ogromne walizki wsunąć obok siebie. Zostaje jeszcze miejsce po bokach, gdzie mieszczą się mniejsze podręczne torby.

Myślisz zabytki, mówisz Grecja. Już w samej stolicy można spędzić kilka dni spacerując po starej dzielnicy Plaka i odwiedzając, wraz z dzikimi tłumami, resztki starożytnych budowli. Ale my mamy inny cel. Wsiadamy w samochody i udajemy się w kierunku promu. Celem podróży jest bowiem nieduża wyspa znana z tego, że jest najbardziej zielonym kawałkiem lądu należącym do Grecji. Nazywa się Skopelos. Miłośnicy ABBY, ale też śpiewającego i tańczącego Jamesa Bonda wiedzą już o co chodzi. To tu w 2007 roku kręcono komedię muzyczną Mamma Mia!

Miasteczko Skopelos

Prom przybija do miasta noszącego tę samą nazwę co wyspa. Skopelos to tutaj największe skupisko ludzkie liczące ok. 3 tys. dusz. Turystów witają setki domów piętrzących się na wzgórzu i ustawionych tak, by każdy choć jedno okno miał wystawione na działanie morskiej bryzy. Port to główne miejsce życia Skopelos. Jest tu deptak i dziesiątki knajpek z których można patrzeć na kolorowe łodzie zacumowane do nabrzeża. Patrząc od morza po prawej stronie dumnie wspina się po skałach biały, malowniczy kościółek. To pierwszy punkt na szlaku filmowym, ale dlaczego, opowiem później.

Pierwszy cel to Villa Donna, choć nie do końca. Filmowy hotelik powstał w studiu filmowym, na Skopelos istniał tylko łuk wejściowy, pozostałość po zburzonej willi. Jedziemy na jego poszukiwania. Mapa w ręku, nawigacja włączona, ruszamy. A propos elektronicznego przewodnika, to wszystkie drogi na wyspie zaznaczone są jednym i tym samym kolorem - na biało. Niezależnie czy to główna droga, wąska uliczka w którą wjadą jedynie jednoślady, nawigacja prowadzi nas najkrótszą drogą. Czasem jest to czyjaś prywatna posesja, której strzeże brama i nic nie wskazuje na to, by z drugiej strony był jakikolwiek przejazd. No cóż, Grecja ma swoje uroki, to jeden z nich.

Zatoka Glysteri kryjąca kamienistą plażę

Według mapy jesteśmy już blisko. W pewnym momencie drogę zagradza nam brama. Tym razem to nie ślepy zaułek. Otwiera się na fotokomórkę. Współrzędne mówią, że jesteśmy blisko. Łuk ma się kryć tuż za... W każdym razie jest gdzieś w pobliżu. Nieutwardzona droga gruntowa pełna kamieni i strome podjazdy nie sprzyjają poszukiwaniom. Nagle widzimy drugą załogę. Złapali gumę, ostre kamienie to nie nawierzchnia dla opon drogowych. Na szczęście w bagażniku jest pełnowymiarowy zapas. Większość klientów wybierała go zamiast zestawów naprawczych i śmiesznych dojazdówek, Volkswagen oferuje je więc w Golfie w standardzie. W końcu trafiłem, wskazania GPS zgadzają się, to musi być za tymi kamyczkami. Niestety jest tam tylko... przepaść.

Nie ma się co zrażać, 200 m dalej, ze wzgórza maluje się wspaniały widok na zatoczkę Glysteri. Gdzieś tam na dole znajduje się klif, z którego młoda filmowa para skacze do wody. Tja, pasjonujące - ale widok piękny! Zjeżdżam na dół, by zobaczyć plażę Glysteri. To, co uderza w Grecji i przywodzi na myśl stare dobre czasy, to... brak wszechobecnych zakazów, nakazów, utrudnień i stróżów pilnujących nowego, chorego porządku. A to oznacza, że w Grecji można (przynajmniej teoretycznie) wjechać samochodem wszędzie, nawet na samą plażę. Jeśli wyciąganie ciężkiego (w przypadku Varianta 2.0 TDI - 1361 kg) kolosa z piasku nie jest waszą ulubioną zabawą wakacyjną, możecie skorzystać z DARMOWEGO parkingu. Za całą Grecję nie odpowiadam, ale na Skopelos jest to standard. Wbrew pozorom nie ma tu baranów korzystających z "nieograniczonych" swobód. Nie powinno to dziwić. W końcu Grecja to jedna z kolebek naszej cywilizacji - cywilizacji, której u nas czasem brakuje.

Wracając na plażę, jest ona mało piaszczysta. Kamienista w pojęciu chorwackim (lita skała) nie jest, ale w polskim już owszem. To jednak sprawia, że jest tu mniej ludzi i nie trzeba przeciskać się, by dojść do wody. Nieco inaczej wygląda druga filmowa plaża, Kastani. To tu powstała m.in scena z pomostem, po którym biegali ludzie w płetwach. Samego pomostu nigdzie nie ma. Niestety zbudowano go wyłącznie na potrzeby filmu i po zakończeniu zdjęć rozebrano. Na co dzień Kastani jest typową piaszczystą (oj, gruboziarnisty ten piasek) plażą z parasolami oraz barem obsługującym plażowiczów.

Agios Ioannis - kościółek położony na skale

Na szlaku Mamma Mia! nie mogło zabraknąć malowniczo położonego na wystającej z morza skale kościółka. Aby się do niego dostać trzeba przejechać przez całą wyspę, najpierw do Glossa, drugiego pod względem wielkości miasteczka na wyspie, a później jeszcze kilka kilometrów wąską i bardzo krętą drogą. Miejscowi jeżdżą dość dziwnie, na motocyklach szaleją, jakby od czasu dotarcia do celu zależało ich życie, a jak tylko wsiądą do swoich aut nie przekraczają 40 km/h. Fakt, na Skopelos ograniczenia prędkości nie są potrzebne. Drogi są tak kręte, że same dbają o nasze bezpieczeństwo. Golf Variant dobrze się tu czuje, wszystkie łuki pokonując dostojnie i statecznie. To najwyraźniej zasługa powiększonego w tylnej części nadwozia i nieco większej masy w stosunku do hatchbacka. Dzięki temu jadąc kompaktowym kombi Volkswagena ma się wrażenie, jakby prowadziło się auto klasy średniej.

Położenie kościółka skazało go na jedną z "głównych ról" w filmie. Z lądu rzeczywiście wygląda imponująco. Nie tylko o wschodzie słońca, na który niestety nie zdążyłem. Na górę prowadzą długie schody wspomagane okropną metalową barierą. W filmie zamaskowano ją kolorowymi lampkami. Na górze dwa budynki, w tym malutki kościółek. Jego wnętrze jest w stanie pomieścić zaledwie kilka osób, więc na potrzeby filmu zbudowano odpowiednio duże wnętrze w studiu filmowym. Inspiracją był kościół w Skopelos o którym wspominałem na początku.

Zawsze nadchodzi ten smutny moment, gdy trzeba spakować walizkę i wrócić do domu. Kombi Volkswagena okazuje się przyjaznym kompanem wakacyjnych podróży. Wystarczy trochę poszukać, by znaleźć dodatkowe schowki pod przednimi siedzeniami, bądź jeden dodatkowy, ukryty pod podłogą bagażnika blisko tylnej kanapy. Aby się do niego dokopać trzeba całkowicie wyjąć podłogę kufra.

Idealny samochód wakacyjny jest oszczędny, wygodny i pakowny. Golf Variant dobrze wpisuje się w tę definicję. Nie jest co prawda najobszerniejszy w klasie (Octavia Combi), najbardziej komfortowy (Megane Grandtour), ani najszybszy (Focus ST kombi), ale po prostu bardzo dobry we wszystkim.

Za mało na temat samochodu? Tu znajdziesz więcej:

VW Golf Variant - test | Pierwsza jazda

VW Golf Variant | Cennik

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.