Konfrontacje: Audi Q7 vs. Volvo XC90

Audi długo zwlekało z wprowadzeniem SUV-a. Ale najwyraźniej Niemcy nie tracili czasu. Oto pojedynek gigantów: nowe Audi Q7 kontra dobrze znane Volvo XC90.

Dlaczego akurat ta para? Szukając przeciwnika dla Audi Q7, kierowaliśmy się trochę intuicją, trochę rozsądkiem. Rodzina siedmioosobowych SUV-ów przez ostatnie lata nieźle się rozrosła. Jest w czym wybierać. Ale Land Rover Discovery czy wchodzący na rynek Jeep Commander zbyt mocno pachną off-roadem, by konkurować z wygładzonym Audi. Mercedesowi klasy R bliżej do limuzyny niż SUV-a, a na GL-a przyjdzie nam trochę poczekać. Zdecydowanie najwięcej wspólnych cech z Q7 ma właśnie Volvo XC90. Mieszczą siedem osób, a pod maską obu pracują widlaste "ósemki".

Jezioro osobliwości

Q7 niełatwo dosiąść. Jazdy testowe dopiero się zaczynają i po samochód trzeba się pofatygować do siedziby importera w Poznaniu. Czym tam pojedziemy? Oczywiście Volvo - ta centrala na szczęście jest w Warszawie. Z samego rana zjawiamy się w okazałym Domu Volvo. Przez ręce pana Tomka, który wydaje nam auto, przeszło już wiele kluczy do XC90. Wbrew ogólnej mizerii i na przekór kaprysom rynku szwedzki SUV sprzedaje się w Polsce nadzwyczaj dobrze. Wrzucamy sprzęt do bagażnika i wyjeżdżamy z Warszawy.

<<< Zobacz co w majowym numerze "Magazynu Wysokie Obroty" >>>

Jeździłem już XC90 z tym silnikiem. Wersja V8 powstała z myślą o Amerykanach uczulonych na magię ośmiu cylindrów. Ale co z tego? Silnik brzmi jak dzieło skośnookich inżynierów przygotowujących samochody do sportu. Nie gulgocze i nie powala mocą przy niskich obrotach. A gdy wskazówka obrotomierza przekroczy pięć tysięcy, rozkręca się jak szalony. Tak, nazywamy się "Wysokie Obroty", ale płacąc krocie za V8, nie chcemy słuchać odgłosów szlifierki - liczymy raczej na jakieś wysokie obcasy wywabione z saloonu głębokim kowbojskim basem. Tymczasem największy silnik XC90 ma więcej wspólnego z motocyklami niż limuzynami budowanymi pod amerykański gust. Nic dziwnego - został zbudowany przez Yamahę. Co za pomysł? Pewnie sekretarki w Volvo (znając skandynawskie miłosierdzie - najprawdopodobniej imigrantki z Gwinei Równikowej), wysyłając zamówienie, pomyliły Oklahomę z Yokohamą.

Pod maską same osobliwości. Japończycy rozchylili rzędy cylindrów tylko o 60 stopni, typowo dla konstrukcji V6, ale o 30 mniej, niż każe święty kanon V8. Szwedzi nie mają talentu do trygonometrii. 30 lat temu zaprojektowali dla Volvo 264 silnik wręcz przeciwny: V6 o kącie rozwarcia 90 stopni. Trząsł się jak w febrze i rozpadał przed podaniem pierwszej aspiryny. Ale brzmiał ciekawie.

Na dodatek V8 jest w Volvo zamontowany poprzecznie. To kuriozum w skali światowej. Kiedyś (w Volvo 850) Szwedzi upchnęli w poprzek pięć cylindrów w rzędzie i to już był wyczyn. Potem w S80 dołożyli szósty cylinder. Ale żeby osiem? Co prawda w układzie widlastym, który pozwala zaoszczędzić miejsce, ale jednak. Volvo zdążyło nas przyzwyczaić, że chodzi jak kot - własnymi ścieżkami.

Tymczasem, co koń wyskoczy, tniemy trasą na Poznań. Droga krajowa numer 2 wskutek pomyłki w komputerze Lucyfera zamiast w piekle znalazła się akurat między Mazowszem a Wielkopolską. I nie jest to bynajmniej droga przyjaźni. Raczej droga krzyżowa, krwawa łaźnia, izba tortur i wrzód na tym, no, ministrze infrastruktury - co skwapliwie wykorzystujemy do przetestowania biednego Volvo.

Zacznijmy od natury zastosowanego w Volvo napędu na cztery koła, czyli od sprzęgła typu Haldex. W warunkach jednostajnej jazdy większość momentu obrotowego trafia na przednie koła - tylna oś dochodzi do głosu tylko w razie potrzeby. Dlatego pokonując kolejne zakręty, mam wrażenie, że prowadzę auto przednionapędowe a nie kota wczepionego w asfalt czterema łapami. Na dodatek XC90 jest uczulone na koleiny. Zdarza się, że kierownica na nierównościach wpada w drgania, a po mocnym wciśnięciu gazu mam wrażenie, że ktoś chce mi ją wyrwać. Znam ten samochód, dlatego łatwo było mi wypunktować wszystkie jego niedociągnięcia. Ale nie jest tak źle. Ktoś, kto odwiedza Volvo XC90 po raz pierwszy, pozostaje pod wrażeniem tego luksusowego auta. No tak, siedzę sobie za kierownicą kolosa, widzę więcej niż kierowcy tych śmiesznych małych samochodzików, czuję się bezpiecznie i bardzo komfortowo. Wnętrze jest świetnie wykończone, w środku słychać tylko dźwięki supersprzętu audio, bo podwójne, klejone szyby i znakomite wyciszenie chronią mnie przed zgiełkiem. Volvo odcina się od otaczającego świata grubą zasłoną komfortu. Bardzo wygodne, choć zbyt wysokie fotele i łatwa obsługa urządzeń są dopełnieniem luksusowego sznytu. Przejechałem już ponad 200 km i nie czuję zmęczenia. Przede mną kolejna ciężarówka. Tak jest! Wciskam gaz, sześciostopniowy automat redukuje biegi i po kilku sekundach dwutonowe auto kończy wyprzedzanie. Bardzo efektowne, ale okupione rykiem silnika. 315 koni na wysokich obrotach przegania ciszę precz. Decyduj: albo cisza i spokój, albo szybkość i hałas - którego zresztą nie powstydziłby się samochód sportowy. Spalanie? Bardzo luksusowe. Przy szybkiej jeździe

15-17 l/100 km, w mieście nawet 20-23 l. Ponad dwie tony, duża powierzchnia czołowa i przeszło 300 KM pod maską - niełatwo je wykarmić.

Między VW i Bentleyem

Q7 już oczekuje na nas przed siedzibą Audi. Widzę je na żywo po raz pierwszy. Wrażenie imponujące, ale trudno wpaść w zachwyt. Potężny przód auta przywodzi na myśl hipopotama i budzi wątpliwości co do sensu porównania. Parkujemy nasze maleńkie XC90 obok i... uff, już nie jest takie maleńkie. Z danych wynika, że Q7 (509/198/174 cm) jest dłuższe od XC90 o 29 cm, szersze o 8, ale wyższe już nie. Jego profil wymaga przyzwyczajenia: albo rozstaw osi za duży (300 cm, w Volvo 286 cm), albo Niemcom nie wyszły proporcje. A Volvo? Choć kanciaste, to daleko mu do stylizacyjnych eksperymentów. No, ale Audi liczy przede wszystkim na rynek amerykański - tam nietuzinkowy wygląd może zostać doceniony.

Panie Tomku (mamy dziś wyjątkowe szczęście do Tomków), kluczyki! Wsiadam do Audi i czuję się jak w twierdzy. Powierzchnia szyb jest dużo mniejsza niż w Volvo, a deska rozdzielcza umieszczona dużo wyżej. Przekręcam kluczyk i słyszę V8. Silnik, który pracuje m. in. pod maską Audi S4, w Q7 ma 350 KM. Tu też działa sześciostopniowy automat. W pracę skrzyni można ingerować łopatkami przy kierownicy lub dźwignią, w Volvo tylko lewarkiem.

To jest to! Q7 to nie Touareg ze znaczkiem Audi. To luksusowe monstrum, które wbrew ciężkiej sylwetce najlepiej czuje się w trasie. Nasz egzemplarz ma zawieszenie tradycyjne, ale można też zamówić pneumatyczne. Audi niewiele brakuje, by zostać Bentleyem, potrzebowałoby tylko mocniejszego silnika. Wystarczyłoby zmienić atrapę, szczegóły karoserii i kabiny, dołożyć sprężarkę i mamy Bentleya. Prawdopodobnie właśnie tak będzie wyglądał SUV nobliwej marki.

Audi Q7 jest znacznie mniej terenowe od Touarega. Ma twardsze zawieszenie, większe zwisy, a koła są ciaśniej wpasowane w błotniki. Im dłużej jadę, tym bardziej nie mogę się nadziwić, jak ten kolos jedzie!

Nie reaguje na koleiny, w zakręty wjeżdża, jakby był o pół tony lżejszy. Nic sobie nie robi z wysoko umieszczonego środka ciężkości.

Do niedawna byłem zdecydowanym przeciwnikiem SUV-ów, przeszkadzała mi ich słaba zrywność i zwrotność. Ale Q7 to co innego. V8 z bezpośrednim wtryskiem benzyny (FSI) też pasuje do tego auta. Pali jak smok, choć i tak ponad litr mniej niż Volvo. Trzylitrowy TDI byłby rozsądniejszym finansowo wyborem. Wrażenia z jazdy pozwalają przeboleć wygląd. Co więcej, gdy na poznańskim rynku spojrzałem na Audi jeszcze raz, zaczęło mi się podobać... Chyba mam za słaby charakter do tej roboty.

Kolacja zaostrzyła tylko apetyt na jazdę. Wsiadamy! W Audi nie ma wystających progów, co ułatwia zajęcie miejsca w wysokim aucie. Wnętrze do złudzenia przypomina A6. Jest znakomicie wykonane i funkcjonalne. Trzeci rząd siedzeń nadaje się najwyżej dla pary maluchów, za to w drugim są dwa wygodne fotele i dużo miejsca na nogi. Pasażera siedzącego w środku tradycyjnie potraktowano jak piąte koło u wozu.

Q7 tak skutecznie zajęło moją uwagę, że całkiem zapomniałem o Volvo. Ale trzeba przyznać, że pod względem komfortu szwedzki SUV nie odstaje od Audi. Trzeci rząd siedzeń w XC90 też został przeznaczony dla dzieci, ale poza tym nie ma na co narzekać. Świetna jest przyjazna pasażerom klimatyzacja - szybko i skutecznie chłodzi albo grzeje. Niestety Volvo przegrywa z Audi pod względem wielkości bagażnika (613 do 775 litrów) i pojemności zbiornika paliwa (80 do 100 litrów).

Kolejne kilkadziesiąt kilometrów krętej drogi potwierdziło zalety układu jezdnego Q7. Auto rewelacyjnie zachowuje się przy wyższych prędkościach, żadne zakręty nie są mu straszne. No tak - napęd quattro przekazuje 60 proc. momentu obrotowego na tylne koła. Dlatego nie ma drgań kierownicy, a samochód bryluje na zakrętach. Każdy kilometr w Audi pokazuje, jak szybko Volvo się postarzało.

Q7 to kandydat do tytułu najlepiej prowadzącego się SUV-a. Poczekajmy tylko na nowego Mercedesa GL i odpowiedź BMW, które jeszcze w tym roku powinno pochwalić się nowym X5.

Niemal w każdej kategorii Niemcy o krok wyprzedzają Szwedów. XC90 ma przewagę jedynie w sprincie do setki i komforcie jazdy, ale przecież wygoda to jedno z ważniejszych kryteriów, jakimi kierują się nabywcy SUV-ów.

Konstrukcja Volvo ma już cztery lata, za kilka miesięcy w salonach pojawi się wersja po liftingu. Zmiany nie są jednak rewolucyjne i XC90 raczej nie zagrozi pozycji Q7.

Kompendium

Audi Q7

Nasze pomiary

0-100 km/h: 8,8 s

100-0 km/h (hamulce zimne /rozgrzane): 44/46 m

Średnie spalanie: 14,5 l/100 km

Wyposażenie

ESP, 6 poduszek, aut. klimatyzacja.

Za dopłatą: powietrzne zawieszenie

(13 tys. zł), reflektory ksenonowe

(4 700 zł), 20" koła (10 tys. zł)

Zalety

Znakomity układ jezdny, dynamiczny silnik, rewelacyjne wykończenie wnętrza, masywny przód, wiele możliwości konfiguracji wnętrza, siedem miejsc

Wady

Wygląd, tylko dwa silniki do wyboru, niewygodne miejsce pośrodku tylnej kanapy, drogie wyposażenie dodatkowe volvo xc90

Volvo XC90

Nasze pomiary

0-100 km/h: 8,3 s

100-0 km/h (hamulce zimne/rozgrzane): 44/47 m

Średnie spalanie: 15,6 l/100 km

Wyposażenie

ESP, 6 poduszek, aut. klimatyzacja, system poprawy jakości powietrza w kabinie, 17" obręcze. Za dopłatą: skórzana tapicerka, 18" koła, czujniki parkowania

Zalety

Wysoki komfort podróżowania, świetna klimatyzacja, wygodne fotele, dynamiczny silnik, rewelacyjnej jakości materiały, dobra widoczność

Wady

Układ napędowy 4x4, wpływ napędu na układ kierowniczy, duże spalanie

Nasze noty:

Podsumowanie

Oba samochody robią bardzo dobre wrażenie. To znakomicie wykonane, komfortowe SUV-y z mocnymi silnikami. Jednak Audi wygrywa

w cuglach. Góruje nad Volvo zwłaszcza przy porównaniu układu jezdnego. Q7 niespodziewanie wdarło się do grona najlepiej prowadzących się luksusowych terenowców.

Tekst pochodzi z majowego numeru nowego miesięcznika motoryzacyjnego "Magazyn Wysokie Obroty"

Więcej o:
Copyright © Agora SA