Kia Carnival 2.9 CRDI - karnawał obietnic

Koreański minivan to samochód pełen sprzeczności. Trudno ocenić go jednoznacznie, więc moje wrażenia zderzyłem z obietnicami z prospektu reklamowego.

Otwieram broszurę i punkt po punkcie sprawdzam, jak hasła reklamowe mają się do rzeczywistości.

"Wspaniałe pomysły"

Producent od razu chwali się, że Carnival to auto wyjątkowo pomysłowe - od koncepcji po najmniejsze detale. Mimo to na próżno szukałem jakiegoś rozwiązania, którego nie spotkałbym w innych autach tego segmentu. Niczego nowatorskiego nie dopatrzyłem się ani w systemie składania foteli, ani w możliwości aranżacji wnętrza. Oczywiście plusem jest, że wygodnie można przewieźć tutaj siedem osób, nie wyłączając tych z trzeciego rzędu. Kolejnym - możliwość szybkiego przekształcenia minivana w coś na kształt obszernej furgonetki, choć przy wyjmowaniu foteli trzeba się nadźwigać.

"Wszechstronność"

Reklamówka z salonu zapewnia, że Carnival zaprojektowano jako pojazd wielofunkcyjny, poruszający się tak cicho i płynnie, że codzienne dojazdy do pracy przypominają przejażdżki limuzyną. To przesada, choć... niewielka. O wszechstronności już wspomnieliśmy, a sprawa komfortu także jest godna podkreślenia. Obszerne i wygodne fotele, wiele wolnej przestrzeni, dobre wyciszenie wnętrza od strony silnika, wykończenie i jakość materiałów na wysokim poziomie (jest kilka wyjątków) -wszystko to sprawia, że do Carnivala wsiada się z ogromną przyjemnością. Elektrycznie otwierane przesuwne drzwi boczne po obu stronach nadwozia oraz automatycznie podnoszona pokrywa bagażnika pozwalają poczuć się jak w samochodowym raju. Automatyka najlepiej sprawdza się jednak w tych momentach, gdy prezentujemy możliwości Carnivala znajomym. Po prostu - mały szpanik! W codziennej eksploatacji jest zbyt powolna, trzeba albo włączać systemy z odpowiednim wyprzedzeniem, albo przestawić się na tradycyjną obsługę. Nie ma z tym problemu, bo wszystko działa lekko.

"Nowoczesność, która napędza"

Prospektowy slogan tym razem nie razi, bo turbodiesel Carnivala rzeczywiście jest nowoczesny. Ma system zasilania typu Common Rail, turbosprężarkę z układem zmiennej geometrii łopatek i bezpośredni wtrysk oleju napędowego. Rzut oka na liczby wdanych technicznych także nastraja optymistycznie. Moc 185 KM to wartość najwyższa w segmencie. Moment - 343 Nm w zakresie 1750-3500 obr./min to z kolei obietnica dobrej elastyczności. A do tego pięciobiegowa, automatyczna przekładnia znakomicie pasująca do ekskluzywnego charakteru Carnivala. Kiedy zaczynamy jechać, wszystko wydaje się potwierdzać. Przynajmniej początkowo. Dobrze zestrojone, stosunkowo sztywne, ale wystarczająco komfortowe jak na minivana podwozie pracuje dość głośno na poprzecznych nierównościach, ale prowadzi samochód bez zarzutu. Niby fajnie, połykamy kilometry, a frustracja narasta. Współpraca silnika ze skrzynią biegów to prawdziwy dramat. Chęć przyśpieszenia i mocniejsze wciśnięcie pedału gazu nie robią na zespole napędowym większego wrażenia. Skrzynia biegów "myśli", po czym łaskawie włącza niższe przełożenia. Wszystko to sprawia, że Carnival porusza się po szosie z wdziękiem lokomotywy. Wyprzedzanie lepiej zaplanować dużo wcześniej, a gdy luka wśród pojazdów jadących z przeciwka nie jest szczególnie duża, trzeba zrezygnować.

Kolejna ciekawostka to ustawianie przez automat zbyt wysokiego przełożenia podczas równej, spokojnej jazdy z prędkością 70-80 km/h. Silnik pracuje na zbyt niskich obrotach, dudni nieprzyjemnie i denerwuje. Trzeba przyspieszyć, bo układ nerwowy ma przecież swoją wytrzymałość.

Po tankowaniu chwytamy znowu za broszurę, patrząc, czy ostrzega przed wysokim zużyciem paliwa. Krew się burzy. Czytam, że mogę każdego dnia cieszyć się ekonomiczną jazdą. I co? Miasto - prawie 14 l/100 km, o1,5 l więcej niż w prospekcie reklamowym. Trasa - 12 l/100 km, to już 3 l ponad normę. Otwieram pokrywę silnika i sprawdzam, czy faktycznie mam tam turbodiesla.

"Samochód o wielu twarzach"

To prawda. Nawet prospekt reklamowy nie pomoże w jednoznacznej ocenie. Ładne nadwozie, świetnie wykończone wnętrze i dobre wyposażenie to jaśniejsza strona Carnivala. Zespół napędowy to strona ciemna ze wskazaniem na czerń. Z tym coś trzeba zrobić, bo konkurencja lepiej jeździ i lepiej gospodaruje paliwem. A trzeba dodać, że koreański minivan nie jest szczególnie tani. W testowanej, najbogatszej wersji może być konkurencyjny dla Chryslera Grand Voyagera 2.8 CRD, Citroëna C8 2.0 HDI czy Lancii Phedra 2.2 JTD, ale dla Forda S-Max 2.0 TDCi czy Renault Grand Espace 2.0dCi już nie. Carnival jest z pewnością tym samochodem, w którym widać znaczny postęp w stosunku do poprzednika. Ale to nie jest dzieło skończone. W obietnicach chcielibyśmy odnaleźć sprawniejszą skrzynię biegów i bardziej oszczędny silnik.

Cena 141 900 zł

GAZ

Obszerne i funkcjonalne nadwozie, bardzo dobrze wykończone i wyciszone, wygodne wnętrze nawet w trzecim rzędzie foteli. Bogate wyposażenie, sterowane pilotem drzwi boczne i pokrywa bagażnika, dobre prowadzenie

HAMULEC

Paliwożerny silnik, powolna i nieprecyzyjna skrzynia biegów, duża masa, o której trzeba pamiętać w zakrętach i podczas hamowania

SUMMA SUMMARUM

Wygodny samochód dla zamożnej rodziny. Ale z automatyczną skrzynią można polecić go tylko wyjątkowo cierpliwym ludziom. Lepiej wybrać wersję manualną lub poczekać na nowy zespół napędowy - sprawniejszy i oszczędniejszy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA