Seat Altea Freetrack - GTI na każdą okazję

Jeśli jesteś wyjątkowo aktywny i niecierpliwy, nie powinieneś się na nim zawieść. Powód? Freetrack jeździ lepiej, niż wygląda. Zarówno w terenie, jak i po autostradzie.

Seat nie mógł być gorszy od Skody. Ta od niedawna oferuje Skauta - uterenowioną odmianę Octavii kombi. Ma napęd 4x4 i wzmocnione zderzaki, po których nie widać, że przeciskała się przez krzaki. Obtarcia, zadrapania? W normalnym kombi byłby to bolesny widok. Mając Skauta, będziesz dumny, że takie drobiazgi nie robią na nim żadnego wrażenia. A zatem prosta recepta: wziąć pięciodrzwiowe auto z pojemnym kufrem, uzbroić w lepszy napęd oraz zderzaki i zanęcić co bardziej wszędobylskiego klienta. I oto mamy kolejnego tak zwanego crossovera -Alteę Freeetrack. Auto, które trafi do salonów zaraz po wakacjach.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem je na zdjęciach, wyobraźnia podsunęła mi następujące obrazki: przychodzi zlecenie na tego - niech mu tam będzie - crossovera, inżynierowie i projektanci zbierają się na naradę, wypijają kilka kaw, a może coś mocniejszego. Potem robią parę rysunków i wybierają... najmniej paskudny. Może jestem złośliwy, ale zbyt wysokie (162 cm) i niebyt harmonijne nadwozie Altei Freetrack sugeruje taki właśnie rozwój wypadków.

Teraz mam okazję zobaczyć ją na żywo. I jakoś nie widzę tej brzydoty, co na zdjęciach. Zwłaszcza gdy patrzę na Seata od tyłu. Z tej strony podwyższona Altea XL - bo na niej bazuje Freetrack -wygląda naprawdę przyzwoicie. Gorzej z przodu. Wątpliwości budzą zwłaszcza szare zderzaki, mocno kontrastujące z kanarkową karoserią. Taki lakier pasuje bardziej do Leona Cupry R. Freetrack o niebo lepiej wygląda w czarnym metaliku. Wówczas zderzaki zlewają się z obłą bryłą nadwozia.

Ognia!

Z dwóch wersji silnikowych wybieram mocniejszą. Ma aż dwieście koni. Słabsza 170, za to wysokoprężnych. Najwyraźniej chodziło o to, by Freetrack był czymś więcej niż tylko uterenowionym minivanem. By jechał dziarsko, i to niekoniecznie po gładkim asfalcie. Dochodzę do wniosku, że to ma sens. Skaut ze swoimi TDI i FSI jest bez szans. Podobnie jak Qashqai i cała chmara crossoverów oraz małych SUV-ów, których barierę możliwości wyznacza moc rzędu 150 KM. Rzecz jasna większości to wystarcza. Ale nie wszystkim. Na przykład młodym tatom, którzy mają dwójkę dzieci i uwielbiają weekendowe wypady, ale na drugie auto sportowe jeszcze nie odłożyli. Freetrack 2.0 TFSI to coś w sam raz dla nich. Silnik z Golfa GTI plus dołączany napęd tylnej osi (zmodernizowany Haldex) zapowiadają ciekawe doznania.

Wsiadam i od razu czuję się swojsko. Deska rozdzielcza ta sama, co w zwykłych Alteach, zaś fotele niemal żywcem przeniesione z usportowionej odmiany Leona FR. Są niemal tak głębokie jak te z Cupry R. Gruba kierownica z wgłębieniami na kciuki doskonale leży w dłoniach. Choć sterczy do góry bardziej niż w innych Seatach, zajęcie optymalnego miejsca za kółkiem nie jest trudne.

Połączenie deszczu (hiszpańskie lato!) i krętego asfaltu wokół Santiago de Compostela (miasta słynącego z przepięknej katedry, miejsca licznych pielgrzymek) to wymarzone warunki, by poznać walory pierwszego seatowskiego crossovera.

No więc ruszam. Silnik ciepły, gaz w podłogę. Mimo śliskiej nawierzchni prawie żadnego buksowania - przód stracił trakcję najwyżej na ułamek sekundy. Szybciej, niż myślisz tylne koła biorą się do roboty, dusząc poślizg w zarodku. Przy prawie 60 km/h wrzucam dwójkę, auto nadal rwie do przodu. Kolejna gładka zmiana biegów (lekko, acz precyzyjnie pracującym lewarkiem) - Freetrack wciąż przyspiesza w tempie ekspresowym. Jest zrywny. Katalogowe 7,5 s do setki to wartość realna, zważywszy że nawet przy brutalnym "strzale" ze sprzęgła praktycznie nie dochodzi do poślizgu kół (niestety, czasem od sprzęgła Haldex szybsza bywa kontrola trakcji), co bywa zmorą mocnych przednionapędowych hatchbacków.

GTI dobre na wertepy

Precyzja prowadzenia to kolejny atut Freetracka. Mimo zwiększonego o 4 cm prześwitu auto jest stabilne i szybko reaguje na ruchy kierownicą. Pod tym względem nie ma godnego rywala w klasie. Najwyraźniej zestrojeniu zawieszenia poświęcono więcej czasu niż kształtowi zderzaków. Bardzo dobre opony Pirelli PZero Rosso (225/50) na 17-calowych obręczach dzielnie trzymają auto na mokrym asfalcie przy całkiem sporych siłach bocznych. Nazajutrz zapuszczam się na autostradę E1. Freetrack bez zająknięcia przekracza 200 km/h. Całkowicie zapominam, że jadę crossoverem. No tak, ale równie dobrze czułbym się pewnie w zwykłej 200-konnej Altei XL. Albo i lepiej. Ale tylko do chwili, w której zjechałbym na kamienistą drogę pnącą się mocno pod górę. Jak teraz. Wciskam gaz i auto znów wyrywa do przodu, niewiele tylko wolniej niż po asfalcie. Silnik ponownie pokazuje klasę. Jest cichy i elastyczny (przyspieszenie 80-120 km/h na piątce trwa tylko 8,8 s). Podobnie zresztą zawieszenie. Nawet Haldex -uproszczona wersja napędu 4x4 (przekazuje na tył do 50 proc. momentu obrotowego) - sprawuje się bez zarzutu. W aucie tego typu nie trzeba niczego więcej.

Na konferencji prasowej dowiaduję się trzech zaskakujących rzeczy. Pierwsza to taka, że w wyposażeniu standardowym (!) będzie oferowany multimedialny system z 7-calowym monitorem LCD montowanym na suficie (kiedy dzieci będą oglądać film, rodzice mogą słuchać radia lub CD). Drugą jest cena - obie wersje silnikowe Freetrack mają kosztować do 120 tys. zł. I trzecia -wkrótce pojawi się wersja z napędem na przód i silnikiem TDI 140 KM. Pomijam to milczeniem. W sumie 200-konny Freetrack to naprawdę niezły pojazd. Może nienadzwyczajnej urody, ale bardzo sprawny, i to niemal na każdej nawierzchni. Śmiem twierdzić, że obok Cupry R będzie to najciekawsza oferta Seata.

GAZ

Konkurencyjna cena, świetne osiągi silnika w wersji 2.0 TFSI, oszczędny i mocny 170-konny diesel, precyzyjny układ kierowniczy i doskonale zestrojone zawieszenie, bogate wyposażenie standardowe, skuteczny napęd 4x4, dobre hamulce, funkcjonalne wnętrze (dużo miejsca z tyłu, pojemniki na napoje, schowki, rolety w bocznych drzwiach, pojemny bagażnik), świetne sportowe fotele, precyzyjna 6-biegowa skrzynia

HAMULEC

Niezbyt harmonijne nadwozie, przód przypominający cztery inne modele Seata, deska rozdzielcza wykonana ze zbyt twardego plastiku

SUMMA SUMMARUM

Benzynowy Freetrack jest świetną propozycją dla tych, którzy ponadprzeciętne osiągi i niemal sportowe prowadzenie pragną połączyć z walorami auta rodzinnego, wielkim bagażnikiem (choć o 40 litrów mniejszym niż w Altei XL) i dołączalnym napędem 4x4. Jak za 120 tys. zł, całkiem sporo. Rozsądni do bólu wybiorą 170-konne TDI. Ja namawiam na TFSI.

SEAT Altea Freetrack - kompendium

Cena poniżej 120 000 zł (premiera we wrześniu)

Więcej o:
Copyright © Agora SA