BMW 123d Coupe - test | Pierwsza jazda

Poprosiliśmy BMW o możliwość przetestowania nowej jedynki coupe. Pakujemy aparat, kamerę i ruszamy w szybki, jednodniowy test. Oto rezultaty - wszystko, czego dowiedzieliśmy się o BMW 123 coupe z dwulitrowym, podwójnie doładowanym dieslem pod maską.

Kiedy w 2004 roku BMW wprowadzało do sprzedaży serię 1 , było ostatnią z wielkiej trójki niemieckich marek premium ( Audi , BMW , Mercedes ), która zdecydowała się na wyprodukowanie auta klasy kompakt. Co prawda wcześniej BMW wypuściło trójkę o nazwie "Compact", ale była ona produkowana na tej samej płycie co "duża" seria 3. W przeciwieństwie do konkurencji, małe BMW ma tradycyjny dla tej marki napęd na tył - jako jedyne w klasie. Równomierne rozłożenie masy na osie ma podkreślać dbałość o doskonałe prowadzenie i gwarantować najlepsze możliwe wrażenia z jazdy, zgodnie z duchem BMW .

Jako pierwszy z aut serii 1, do produkcji trafił pięciodrzwiowy hatchback, następnie w 2007 roku wprowadzono wersję trzydrzwiową. Pod koniec tego samego roku zaprezentowano wersje coupe oraz cabrio. Wprowadzono też nowy dwulitrowy silnik diesla. Jest to obecnie najmocniejszy diesel o tej pojemności na świecie . Takie właśnie BMW poddaliśmy testowi.

Kompaktowe coupe?! BMW chce stworzyć kolejną niszę?

Zależy. O wyglądzie można dyskutować godzinami. O sylwetce jedynki coupe można powiedzieć, że jest proporcjonalna. Długa maska, krótki tył, ładnie obramowane boczne szyby. Niby wszystko fajnie, a jednak coś tu nie gra. Zadarty tył wygląda jakby był efektem porządnego kopniaka, a kształt przodu nijak się ma do reszty samochodu. Przód jedynki w wersji hatchback po prostu nie nadaje się do doprawiania mu kuperka. Co tu dużo ukrywać - 123 Coupe nie ma żadnych szans nawiązywać do legendarnego 2002 , jak chciałoby BMW .

Aha, jeszcze kwestia nazewnictwa - tak naprawdę jest to dwudrzwiowy sedan a nie żadne coupe . No ale przecież nikt nie będzie mówił, że jeździ sedanem. Coupe brzmi dumnie.

Wygląd wyglądem - sam sobie ocenię. Jak jest w środku?

A przyjemnie, dziękuję. Właściwie nie ma do czego się przyczepić . Ale takie drobiazgi...

Najniższe ustawienie fotela jest trochę za wysokie, a podłokietnik przeszkadza w zmianie biegów - musiałem go złożyć, ale poza tym wszystko jest na swoim miejscu. Podczas całego testu nie mogłem się też przyzwyczaić do dziwnego systemu otwierania drzwi. Żeby wyjść z samochodu trzeba dwa razy pociągnąć klamkę . Pierwszy raz, by otworzyć zamek, drugi, by otworzyć drzwi. Zamek można też odblokować przyciskiem na środku deski rozdzielczej, ale kto normalny sięga do konsoli centralnej, żeby wydostać się z samochodu? Obydwa sposoby są irytujące.

Ale to wszystko drobiazgi. Regulacja fotela i kierownicy umożliwia zajęcie dobrej pozycji, przełączniki są pod ręką a wszystkie urządzenia obsługuje się intuicyjnie . Nie można też narzekać na jakość wykonania ani na materiały. Każdy kompakt mógłby pozazdrościć. Testowany egzemplarz był wyposażony w sportowe fotele (2289 zł), które mają nadmuchiwane boczki. Dzięki temu trzymanie na zakrętach i wyczucie samochodu jest jeszcze lepsze.

Zwykle autem jeździć będą dwie osoby, ale jeśli raz na pół roku trzeba będzie pojechać z kumplami na "cruising" po mieście, to z BMW dadzą radę. Nie można mówić że to auto 2+2. Tylne siedzenia nie są tylko wyrośniętymi fotelikami dla dzieci, jak chociażby w Porsche Carrera. Tutaj dwójka dorosłych pasażerów nie będzie narzekać na brak miejsca. Do business-class co prawda daleko, ale pamiętajmy, że to tylko kompakt, i to jeszcze " coupe ". Jest jedno "ale" - za długo trwa wsiadanie do tyłu. Oparcie fotela zwalnia zwykły, mechaniczny zatrzask, ale odjechać musi jeszcze cały fotel. W testowanym BMW było to możliwe tylko przy użyciu elektryki - trwało dobre kilka sekund. Dobrze, że nie padało...

Czyli środek całkiem ok. Przejdźmy do sedna!

Słusznie. Na papierze wszystko wygląda jak z bajki . Dużo mocy, potężny moment, świetne przyspieszenie, a przy tych parametrach symboliczne zużycie paliwa. W praktyce coś za coś. Komputer sugeruje zmianę biegu na wyższy już przy 2000 obrotów . Jeśli więc chcemy jeździć jak najbardziej ekologicznie (czytaj: najtaniej), musimy być przygotowani na ciągłe mieszanie lewarkiem. Jak nie słuchamy głupiej maszynki, średnie spalanie spokojnie osiąga dwucyfrową wartość. Sprawdzanie "ile dała fabryka" komputer kwituje nieskromnym wynikiem 13,5 l/100km. A propos lewarka. Skok jest przyjemnie krótki, natomiast sama zmiana biegów wiąże się z użyciem siły. Pewnie można się do tego przyzwyczaić, ale w samochodzie tej klasy skrzynia powinna pracować lżej . Zwłaszcza, że często trzeba jej używać, jeśli chcemy oszczędnie jeździć i dojść do deklarowanych przez BMW 6,5 litrów w mieście. Pierwszy bieg jest tak krótki, że kilka razy zdarzyło mi się dojść do "odcięcia". Czerwone pole powyżej 4800 obr/min. to i tak dużo jak na diesla, ale pierwszy bieg aż domaga się dłuższego przełożenia.

Do 100 km/h dochodzimy pod koniec trzeciego biegu po siedmiu sekundach, czyli minimalnie wolniej niż Golf GTI ! 300 Nm dostępne jest już przy 1200 obrotów. Od 2000 do 2250 silnik osiąga maksymalny moment 400 Nm. Potem krzywa momentu delikatnie spada, ale i tak nie schodzi poniżej 300 Nm aż do czerwonej kreski. Dwie turbosprężarki odwalają kawał dobrej roboty. Od 1200 do 4800 ponad 300 Nm! Żaden inny dwulitrowy diesel nie zapewnia takiego momentu w tak szerokim zakresie obrotów. Parametry BMW 123d gwarantują, że wyprzedzanie bez konieczności redukowania odbywa się bardzo szybko i bezboleśnie , a przy okazji sprawia dużo radości.

I co, rzeczywiście tak świetnie się prowadzi?

Na początek trochę faktów. Jest to pierwszy w pełni aluminiowy diesel, z którego wyciśnięto więcej niż 100 KM na litr pojemności (czymś trzeba się chwalić). Między innymi dzięki obniżeniu ciężaru motoru możliwe było równomierne rozłożenie na osie. Akumulator umieszczony jest z tyłu, przednie zawieszenie wykonano z jak najlżejszych materiałów - wszystko po to, by powtarzane jak mantra w materiałach prasowych "Pure driving experience" (czyste doświadczanie jazdy) stało się faktem.

Prowadzenie " jedynki " to rzeczywiście przyjemność. Zawieszenie jest bardzo dobrze dopasowane do możliwości silnika. Twarde, ale w miarę komfortowe. Na warszawskich dziurach auto wystarczająco dobrze tłumi nierówności, ale prawdziwe zalety pokazuje przy szybkim pokonywaniu zakrętów. Wszystko co dzieje się z samochodem jest bardzo łatwo wyczuwalne, dzięki czemu szybko można reagować na ewentualne błędy w doborze prędkości. Oczywiście auto wyposażone jest w system kontroli trakcji DSC wzbogacony także systemem DTC (Dynamic Traction Control). Oba na szczęście można wyłączyć. Przy takiej mocy, grzechem byłoby nie wykorzystać jej do odrobiny zabawy. Na normalnej drodze urządzenie oczywiście się przydaje, ale działa naprawdę brutalnie . Pewnie tak musi być.

BMW z tym konkretnym silnikiem wyposażone są także w szereg innowacji obniżających spalanie. Najbardziej odczuwalny system Auto Start Stop wyłącza silnik, gdy w czasie postoju wrzucimy na luz i puścimy sprzęgło. Gdy tylko wciśniemy z powrotem lewy pedał, auto momentalnie odpala. System działa bez zarzutu, przy okazji oszczędzając pasażerom nieprzyjemnych wibracji. Brake Energy Regeneration (system odzyskiwania energii z hamowania) po raz pierwszy trafił do auta o niehybrydowym napędzie.

Dzięki niemu, ładowanie akumulatora następuje tylko w momencie hamowania (silnikiem lub hamulcem) - alternator nie jest napędzany paskiem z silnika - więcej mocy idzie na koła a przy okazji obniża się spalanie.

Do tej pory uważałem, że kontrola trakcji jest dla ludzi opóźnionych w rozwoju. Kiedy w pierwszym zakręcie tył udał się w podróż w zdecydowanie innym kierunku, niż to planowałem - przeprosiłem się z tym systemem. Auto ma cudowny silnik, któremu nie przeszkadza nawet przekombinowana skrzynia biegów. Dziwne jak małemu BMW udaje się zachować niezłe osiągi z takimi przełożeniami. Jedynka kończy się w sekundę po puszczeniu sprzęgła, dwójka podobnie, przez co na trójce da się osiągnąć setkę. To jakaś pomyłka - kilkanaście lat temu 45-konną Fiestą dochodziłem na trójce do 110 km/h (oczywiście na autostradzie). Ale trójka i wszystkie biegi wyżej mają już dobre, elastyczne przełożenia.Fajną sprawą jest połączenie telefonu i samochodu za pomocą Bluetooth. Wystarczyło kilka kliknięć i złośliwie zadzwoniłem "samochodem", do kolegi w redakcji, który właśnie pisał o Dacii. W sumie najbardziej irytująca we wnętrzu była obecność kolegi Kopacza, który cały czas walczył z podłokietnikiem i nie wiadomo po co podnosił go do pionu - jest naprawdę wygodny! - baggins

No to co? Kupować czy nie kupować?

Oto jest pytanie. Od strony prowadzenia i przyjemności z jazdy - ten samochód naprawdę pozytywnie zaskakuje. Jeśli jednak chcemy poszaleć, zapomnijmy o deklarowanym spalaniu. Mocny silnik, w połączeniu z tylnym napędem po prostu zachęca, by korzystać z całej mocy jaką oferuje. Jedynka w wersji " coupe " jest zdecydowanie oryginalnym samochodem. Oryginalnym, ale niekoniecznie pięknym. Zaryzykuję tezę, że samochody "coupe" są w większości przypadków kupowane dla szpanu. Chodzi o to, żeby auto wyglądało i wyróżniało się z tłumu. 123d coupe nadaje się do tego idealnie. Za tę wartość dodaną trzeba jednak dużo zapłacić. Za te same pieniądze możemy mieć chociażby "trójkę" sedana też z dwulitrowym, ale nieco słabszym (177KM), minimalnie mniej zaawansowanym konstrukcyjnie i bardziej oszczędnym dieslem. Jeszcze jakieś pytania?

Jan Kopacz

video: baggins

A teraz zapraszamy na film:

BMW123d Coupe - kompedium:

Więcej o:
Copyright © Agora SA