Subaru Legacy Spec. B - test | Za kierownicą

Choć Impreza wywołuje najwięcej emocji, to nie ona zasługuje na miano najlepszego auta spod znaku plejad

Zawsze wzbudzała ekscytację i poprawiała nastrój. Cóż, jaka nazwa, takie auto. Mamy jednak wrażenie, że na towarzystwie rozrywkowej siostry cierpi większe i poważniejsze Legacy. Dlatego daliśmy mu szansę i wzięliśmy w obroty jej najmocniejszą, w dodatku odświeżoną wersję - Spec. B.

Subtelnie, ale elegancko

Jak na Subaru, Legacy wygląda spokojnie i wręcz elegancko. Tak, to najbardziej wysmakowany model w ofercie. Czy zachowawcza stylizacja sprawi, że auto zginie w tłumie? Na szczęście nie. Kiedy zobaczyłem pod salonem w Krakowie czekające na mnie Legacy Spec. B, wiedziałem, że ten egzemplarz nie pozostanie niezauważony. 17-calowe koła, biały perłowy lakier i dwie chromowane rury wydechowe firmy Prodrive tworzą elektryzującą mieszankę.

Odebrałem klucze i wskoczyłem do środka. W Legacy zawsze czułem się dobrze. Zgrabna deska rozdzielcza, niezłe materiały, staranny montaż. Wrażenie o wiele lepsze niż w ekskluzywnej ponoć Tribece. Na tle BMW i Mercedesów, które w kwestii wykończenia jakby spuściły z tonu - Subaru zaczyna błyszczeć. W Legacy podoba mi się też środkowa konsola, którą -wzorem starych BMW - odchylono nieco w stronę kierowcy. Wszystkie przełączniki stawiają przyjemny opór. Nawet kiedy wycieraczki przesuwają się po szybie, czuć, że z zapasem obliczono ich sztywność i dzielnie poradzą sobie nawet z mocnymi powiewami wiatru. Ale najprzyjemniej jest chwycić obszytą delikatną skórą kierownicę. To wbrew pozorom wciąż rzadkie doznanie. W wielu samochodach otrzymujemy coś, co przypomina w dotyku sprasowane resztki tworzyw sztucznych i mieni się produktem ekologicznym. Siedząc w Legacy, mam przyjemne poczucie solidności. Ktoś się porządnie przyłożył do wykonania tego auta.

Subtelnie, ale sportowo

Zmiany po faceliftingu nie są rewolucyjne - nieco poprawiono wygląd, wprowadzono nowy system SI-Drive i na nowo zestrojono zawieszenie.

Przekręciłem kluczyk. Czerwone wskazówki dojechały do końca skali, po czym spokojnie opadły w pozycje startowe. Po chwili rozświetlił się cały zestaw wskaźników. Drobiazg, ale cieszy. Włączyłem rozrusznik. Z rur wydechowych Prodrive'u wydobył się rasowy, choć przytłumiony dźwięk boxera o pojemności 3 litrów i mocy 245 KM osiąganej przy 6600 obr./min. Standardowy wydech jest spokojniejszy. Choć lubię ciszę, ten wcale mi nie przeszkadza, a daje sporo frajdy zjazdy. Mimo że Subaru ma tylko sześć cylindrów, dźwięk firmy Prodrive brzmi niemal tak, jak łączące dyskrecję z rasowym brzmieniem Astony Martiny.

Usadowiłem się w fotelu. Pozycja nie jest zła, ale do najbardziej poprawnych jeszcze jej trochę brakuje. Kierownica mogłaby mieć szerszą regulację, a fotele powinno się niżej upuszczać. Nie zaszkodziłyby też wyższe oparcia. Japończycy chyba uwzględnili słowa krytyki, bo nowa, właśnie wprowadzona do sprzedaży Impreza ma większe fotele. Z Krakowa wyjechałem na zakopiankę. Przebijałem się miejskimi drogami, klucząc pomiędzy wyrwami w asfalcie, ale nie wszystkie udało się ominąć. Wtedy okazuje się, jak twarde jest zawieszenie przedniej osi. Amortyzatory Bilsteina dają o sobie znać. Spec. B ma mniejszy skok zawieszenia z przodu od sportowej Imprezy STI. Dlatego największe nierówności przekraczają możliwości tłumienia i do wnętrza dociera nieprzyjemny hałas, ale takie przeżycia Legacy na szczęście serwuje rzadko. Generalnie praca zawieszenia Spec. B przypomina samochody tuningowane przez niemieckie firmy, ale poza tym oferuje dość wysoki komfort jazdy.

Jednak na szczęście paraliżujące miasto remonty dają nadzieje, że jakość nawierzchni szybko się poprawi, a wtedy będziemy mogli jeździć sportowymi samochodami bez obaw o zawieszenie. Kiedy tylko wyjechałem poza miasto, Spec. B rozłożył skrzydła. Okazuje się, że utwardzone zawieszenie i niskoprofilowe opony świetnie sobie radzą.

Legacy Spec. B jest najlepiej skręcającym autem w ofercie Subaru. Jeszcze, bo najprawdopodobniej zmieni to najnowsza Impreza STI (już niebawem zamieścimy wrażenia z jazdy). Spec B dokładnie wykonuje polecenia kierowcy, a napęd na cztery koła daje dużą pewność prowadzenia na szybkich łukach zakopianki.

Pomiędzy przednimi fotelami dostrzegłem gałkę, której do tej pory w Subaru nie widziałem. To system SI-Drive. Dzięki niemu, podobnie jak w Oplu czy BMW, kierowca może wybierać oprogramowanie sterujące pracą silnika. W praktyce motor otrzymuje informację, jak ostro ma reagować na ruchy pedału gazu. Kręcąc gałką, można wybrać jedną z trzech pozycji - Inteligent, Sport i Sport Sharp. System SI-Drive jest odpowiedzią na pytanie, którego nikt nie zadał. Po kilkudziesięciu kilometrach okazało się, że odpowiada mi tylko najbardziej agresywne ustawienie. Silnik ochoczo reaguje na polecenia kierowcy i ani razu nie miałem sytuacji, w której byłby zbyt agresywny. No, może poza jazdą w korku, kiedy uaktywniłem łagodniejszy tryb Sport.

Jeśli po dłuższym czasie jazdy w trybie Sport Sharp przekręcisz gałkę w pozycję Inteligent, masz wrażenie, że samochód zaczął ważyć dwa razy więcej. Po kilku dniach nowy właściciel Spec. B przestanie się bawić gałką, wybierze jeden tryb pracy i nie sądzę, aby był to Inteligent. Szkoda tylko, że nie można ustawić trybu Sport Sharp na stałe. Komputer samoczynnie wraca do trybu Sport po wyłączeniu zapłonu.

Podobno tryb Inteligent pozwala zaoszczędzić nawet 10 proc. paliwa. Mnie udało się na trasie zejść z gałką w pozycji Sport Sharp do 9 litrów na setkę. Mam wrażenie, że wystarczy bardzo delikatnie operować gazem i korzystać z niskich obrotów, aby osiągnąć podobne wyniki. Kiedy nie zastanawiałem się nad spalaniem i płynnie przemieszczałem się w stronę Zakopanego, komputer wyświetlił 11,5 litra na setkę. Przy 245 KM i masie samochodu przekraczającej półtorej tony nie jest to zły wynik.

Jadąc zakopianką, coraz mocniej dociskałem pedał gazu, silnik bardzo chętnie wkręcał się na obroty. Sześciobiegowa skrzynka zapożyczona z Imprezy STI ze względu na inny przebieg momentu wolnossącego motoru (maksymalnie 297 Nm przy 4200 obr/min) otrzymała nowe przełożenia. Pierwszy bieg jest długi, a ostatnie przełożenia bardzo podobne. Takie zestrojenie jeszcze bardziej podkreśla sportowy charakter samochodu i dopinguje kierowcę do dynamicznej jazdy.

Subtelnie, ale solidnie

Legacy jest najbardziej kompletnym samochodem Subaru. Tribeca ma bardzo mocną konkurencję, do której jej jeszcze sporo brakuje, Impreza STI jest za bardzo skrajna i nie wszystkim będzie się podobała, a w słabszych wersjach rażą nieco materiały, z jakich wykonano deskę rozdzielczą. Legacy jest eleganckie i we wszystkich kategoriach prezentuje równy i bardzo wysoki poziom. Daje poczucie solidności znane z niemieckich limuzyn, a dodatkowo możemy spodziewać się bezawaryjnej pracy. Produkcja Legacy wciąż odbywa się w Japonii. Naszym zdaniem to właśnie Legacy Spec. B zasługuje na miano najlepszego Subaru.

Gaz

Elegancka stylizacja, wysokiej jakości materiały we wnętrzu, staranne wykonanie, skuteczny napęd na cztery koła, rasowe brzmienie silnika, modny kolor

Hamulec

Nieco za twarde zawieszenie przedniej osi, niewielka możliwość regulacji kierownicy i fotela, niewygodnie małe przyciski na kluczyku, brak diesla w ofercie

Summa Summarum

Subaru ostatnio rezygnuje z odważnie i kontrowersyjnie wyglądających samochodów. Najpierw Japończycy wycofali się z nietypowego przodu Tribeki, wprowadzając przedwcześnie lifting, a teraz pokazali całkiem zwyczajną Imprezę. W przypadku Legacy zmiana wizerunku nie jest potrzebna.

Dane techniczne

Dane techniczne Subaru Legacy Spec. B

Więcej o:
Copyright © Agora SA