Rozsądny rozmiar Peugeota 607 2.2 HDi

Czterocylindrowy diesel pod maską szykownej limuzyny dyrektora? To, co dziś dziwi, jutro może stać się normą

Masz do wydania 160-180 tys. zł i chciałbyś poczuć się jak dyrektor, podróżując wygodnym, dobrze wyposażonym sedanem? Dość szybkim, oszczędnym i zdolnym przejechać tysiąc kilometrów na jednym baku? Zerknijmy na cenniki prestiżowych marek. Za E 220 CDI Mercedes żąda 184 tys., tyle samo Audi za model 2,7 TDI 180 KM (ale 6-cylindrowy). Nowe Volvo S80 D5 185 KM kosztuje 179 tys. Jedynie BMW wyceniło blisko dolnej granicy (160 700 zł) swojego najsłabszego diesla z serii 5 (520d, 163 KM). To wersje bazowe - bez ekstrasów (w BMW metaliczny lakier, skórzana tapicerka, nawigacja i ksenony wymagają 35 tys. zł dopłaty). Czy istnieje inne rozwiązanie? Owszem. Nazywa się 607, ma lwa na masce, a pod nią najnowszy silnik Diesla o pojemności 2,2 litra z podwójnym turbodoładowaniem i mocą 170 KM. I to wszystko za jedyne 145 tys. zł (podstawowa wersja Premium). Dodajmy, że poza Audi sześćsetsiódemka jest dłuższa od każdego z wymienionych konkurentów. Jej metr bieżący kosztuje 32,4 tys. zł, podczas gdy konkurenci życzą sobie od 33,2 (BMW) do 38,2 tys. (Mercedes). Nic jednak za darmo. 607 jest autem dość leciwym (debiut w 2000 roku), ma dużo mniejszy prestiż i napęd na przednią oś (Volvo S80 D5 zresztą też). Atuty? Mimo upływu lat nadwozie o smukłej, aerodynamicznej linii bocznej wciąż wygląda atrakcyjnie. Długie, ponadmetrowe zwisy przydają sylwetce elegancji. Nie wiem, czy Peugeot jest ładniejszy, czy brzydszy od rywali. Grunt, że jest inny.

Za 180 300 zł otrzymujemy najbogatszą i zarazem najciekawszą wersję Platinum Ivoire z jasnobeżową, piękną, skórzaną tapicerkę. Brakuje tylko nawigacji oraz szyberdachu. Na pochwałę zasługuje 12-głośnikowy (JBL), 240-watowy zestaw audio ze zmieniarką CD - brzmi naprawdę dobrze. Trzeba przyznać, że za zbliżoną cenę niemieccy rywale oferują znacznie skromniejsze wyposażenie, ale za to mają znacznie dłuższą listę dodatków.

Cztery cylindry i dwie turbiny

Pretekstem, który zachęca do ponownego zapoznania się z 607, jest silnik. Pierwszy w świecie czterocylindrowy diesel z podwójnym doładowaniem. Mniejsza turbina "pompuje" już przy najniższych obrotach, druga załącza się w średnich i wyższych zakresach (powyżej 2700 obr./min). Efektem jest nie tylko większa moc, ale i bardziej równomierny przebieg momentu obrotowego. Zbliżone parametry ma 2,2-litrowy silnik Mercedesa. Audi i Volvo mają nad "lwem" przewagę, jeśli chodzi o pojemność i liczbę cylindrów (odpowiednio: 6 i 5) oraz moc. Filtr cząstek stałych (FAP) dba o czystość spalin. Sprawdzam, i faktycznie: nawet przy mocnym wciśnięciu gazu auto nie kopci.

Bez względu na postęp w technice 4-cylindrowy "klekot" w aucie segmentu E wydaje się połączeniem karkołomnym. Jednak BMW, Mercedes i Audi nie boją się takich zestawień. Fakt, że 520d jakoś nie udało mi się spotkać na ulicy, ale merców E220CDI jeździ całkiem sporo. Poza tym koncern PSA robi całkiem przyzwoite diesle, a w dodatku nadchodzi moda na downsizeing, czyli ograniczanie pojemności silników bez uszczerbku dla ich parametrów. Jak? Zwykle za pomocą bezpośredniego wtrysku oraz mnożenia sprężarek. Cel? Ograniczenie spalania. Być może za kilka lat nikogo nie będą dziwić 400-konne limuzyny z dwulitrowymi silnikami. Ale dość teorii.

Przekręcam kluczyk. Przy zamkniętych drzwiach odgłosy jednostki napędowej są prawie niesłyszalne. Dużo gorzej na zewnątrz. Nie ma siły, żeby najbliższy sąsiad nie usłyszał o 7 rano, jak wyjeżdżasz z garażu. Jest na to rada - zaprosić sąsiada na przejażdżkę. Szybko zapomni, że podróżuje ropniakiem, a po chwili nawet zrozumie twój wybór. Wewnątrz jest cicho. Zaskoczeniem w aucie tej klasy jest skrzynia manualna (jedyna dostępna dla 2,2 HDi). Motor łagodnie wchodzi na obroty, nie hałasując, nie wyjąc, nie wibrując. Francuskie bi-turbo może się podobać. Głębiej wciskam gaz. Na jedynce - bardzo krótkiej, jak to w dieslach, 607 nie robi może oszałamiającego wrażenia, ale na dwójce i trójce odjeżdża całkiem żwawo. 9,3 s do setki nie oddaje całej prawdy. Subiektywne odczucia są znacznie lepsze. Efekt wciskania w fotel zapewniony - tak mniej więcej do 120 km/h, kiedy to trzeba wrzucić czwórkę, chociaż - i tu ponowne zaskoczenie - motor bez protestów kręci się dalej, do prawie 5000 obr./min. Dodam jeszcze, że spore pokłady niutonometrów dostępne są już od 1500 obr./min. Na czwórce sprawnie przyspieszamy już od 55 km/h. To się nazywa elastyczność. Biegów, choć jest ich sześć, nie trzeba zmieniać wcale tak często. Reasumując, silnik mógłby spokojnie udawać V6, gdyby nie wspomniany terkot na zewnątrz. Do 170 km/h duży lew rozpędza się bez oznak zadyszki. Oile nie szarżujesz po autostradach do całkowitego opróżnienia dużego, 80-litrowego baku (kolejny plus) potrzeba nawet tysiąca kilometrów. A nawet jeśli, to i tak będziesz zatrzymywać się przy dystrybutorze znacznie rzadziej niż benzynowe wersje V6. W mieście 2.2 HDI pochłania około 10 litrów oleju napędowego; w trasie - jadąc spokojnie, równym tempem (120-130 km/h), udaje się zejść poniżej 8 litrów. Nieźle, chociaż mogłoby być lepiej.

Lżejszy, niż się wydaje

A reszta? 607 okazuje się całkiem zwrotny w mieście (czujniki parkowania jednak się przydają), a zakręty pokonuje z nieoczekiwaną gracją i tylko nieznaczną podsterownością, którą notabene układ ESP (odłączalny) dusi w zarodku. Przyjemnie lekko pracujący układ kierowniczy przekazuje niestety informację zwrotną - w trakcie silnego przyspieszania. Szczególnie, gdy jedziesz w koleinach. 370 Nm momentu obrotowego chwilami stara się wyrwać kierownicę szoferowi z ręki. Takich "atrakcji" nie serwują nam tylnonapędowe limuzyny rodem z Monachium czy Stuttgartu. Ewidentny minus.

Sekret precyzyjnego prowadzenia tkwi również w relatywnie sztywno zestrojonym zawieszeniu. Od francuskich limuzyn niejako podświadomie oczekuje się komfortowego resorowania. W tym kontekście 607 trochę zaskakuje. Gwałtowna zmiana pasa przy 130-140 km/h nie robi na nim żadnego wrażenia. Brak bujania na boki, jak również nurkowania przodu przy silnym hamowaniu wzmaga poczucie pewności prowadzenia nawet przy prędkościach autostradowych. Nie można powiedzieć, że Peugeot jest twardy, ale nasze dziurawe drogi wystawiają jego układ jezdny na dosyć ciężką próbę. Nierówności tłumi cicho, ale wstrząsy jednak przedostają się przez - też wcale nie takie miękkie, acz przyjemne - skórzane fotele.

Mimo to komfort podróżowania jest wysoki, głównie za sprawą dobrego wytłumienia kabiny oraz jej przestronności. Z przodu i z tyłu miejsca na nogi jest pod dostatkiem, pod warunkiem że kierowca nie opuści fotela do pozycji najniższej i najdalszej zarazem.

Jakości wykończenia nie można wiele zarzucić. Jedynie przełączniki przy kolumnie kierownicy wykonano z dość przaśnego plastiku. Minusem jest też dziwne wyprofilowanie wieńca kierownicy (trójkątnego w przekroju), przez co nie najlepiej leży ona w dłoniach. Przyciski na konsoli środkowej, częściowo wykończonej drewnem, rozmieszczono zbyt nisko - na poziomie lewarka skrzyni biegów. Menu ekranowe jest ładne i logiczne, dziwi jednak to, że nie przygotowano jego polskiej wersji.

Na koniec wypada żałować, że taki silnik nie pojawił się we flagowym Peugeocie wcześniej. Już w 2004 r. jeździliśmy autem o identycznej nazwie. Tyle że tamta 607 2.2 HDi rozwijała tylko 136 KM, za mało jak na auto tej wielkości i rangi. Ta, choć też nie upaja osiągami, to jednak nie pozostawia niedosytu.

Gaz

Mocny i oszczędny silnik o wysokiej kulturze pracy i szerokim zakresie obrotów użytecznych, dobre osiągi, zwłaszcza elastyczność, stylowa i przestronna kabina, ładna karoseria, pewne prowadzenie, bardzo bogate wyposażenie standardowe wersji testowanej.

Hamulec

Przedni napęd, nieco twarde zawieszenie (jak na limuzynę tej klasy), duża utrata wartości.

Summa Summarum

Jeśli cenisz styl, bogate wyposażenie i komfortową, choć oszczędną jazdę, a na dodatek gotów jesteś przełknąć dużą utratę wartości, to 607 ze 170-konnym dieslem jest propozycją godną rozważenia. Tym bardziej jeśli możesz na ten cel wydać nie więcej niż 180-190 tys. zł.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Agora SA