Muflon obłaskawiony: Dodge Avenger

Z czym się kojarzy marka Dodge? Oczywiście z amerykańskimi muscle cars. Dużymi i bardzo mocnymi autami o bezkresnym apetycie na paliwo. To już jednak przeszłość. Najnowsze auto z muflonem w herbie to rozsądne auto za rozsądną cenę.

Rok 1968. Świat poznaje Chargera R/T za sprawą słynnego pościgu w"Bullicie" ze Steve'em McQueenem w roli głównej. Pod maską gigantyczny silnik V8 o mocy 375 KM. Trzy lata później w "Znikającym punkcie" Barry Newman ucieka Challengerem R/T. Silnik to ten sam 440 Magnum V8. Właśnie takiego Dodge'a zapamiętałem. Challenger pozostał mi nie tylko w pamięci, ale także fizycznie. Niestety, nie w garażu, tylko pod postacią czerwonego matchboksa z 1970 roku.

Mija prawie 40 lat. Firma z Michigan, która w 2014 roku będzie obchodzić swój jubileusz 100-lecia (!), pokazuje dwójkę najmłodszych dzieci. Są to auta obliczone na sukces i w Stanach, i w Europie. Pierwszym z nich, o którym mowa w dalszej części, jest Avenger. Lekko usportowiony sedan o zadziornej, masywnej karoserii. Przypomina pomniejszonego, odchudzonego współczesnego Chargera (nieosiągalnego w Europie). Pod maską cztery silniki do wyboru. Brzmi interesująco? A teraz zimny prysznic. Największy to V6 o pojemności 2,7 litra i umiarkowanej mocy 188 koni. Najbardziej ekonomiczny to 2-litrowy turbodiesel Volkswagena (140 KM) znany z dziesiątek innych aut, z nowym Mitsubishi Outlanderem włącznie. Do tego jeszcze przedni napęd (wersja 4WD nie będzie u nas sprzedawana). Dokąd zmierza motoryzacja?

Czas zejść na ziemię

Żyjemy w czasach wyśrubowanych norm emisji spalin i elektronicznych gadżetów. Challengera może i wskrzeszą (jest już koncept), ale dla normalnych ludzi powstał właśnie Avenger. Auto bazuje na nowej płycie podłogowej DaimleraChryslera (do którego to koncernu Dodge przynależy) i jest technicznie blisko spokrewniony z Chryslerem Sebringiem (mówiąc delikatnie). Z przodu ma zawieszenie na kolumnach MacPhersona, z tyłu - wielowahaczowe (multilink) mocowane do ramy pomocniczej. Spora "buda" z napompowanymi nadkolami mieszczącymi ogromniaste koła (standardowo 215/60 R17, opcjonalnie 215/55 R18) wygląda świeżo, ale nie inspirująco. Jak na auto segmentu D Avenger jest duży. Dziwne, że Dodge tego nie podkreśla, ale z długością 4,85 m Avenger plasuje się w ścisłej czołówce. Rozstaw osi wynoszący dość typowe w tej klasie 2 metry i 76 centymetrów gwarantuje sporo przestrzeni wewnątrz. Przy przednim fotelu ustawionym optymalnie dla osoby o wzroście 1,80 m pasażer tylnej kanapy może swobodnie wyciągnąć nogi. Nie zabraknie mu też przestrzeni nad głową, chyba że lubi podróżować w kapeluszu. Mniej powodów do entuzjazmu daje nieregularny bagażnik o pojemności tylko 438 litrów. Sprawę ratuje asymetrycznie dzielona składana kanapa oraz możliwość położenia oparcia prawego przedniego fotela do poziomu. Przewóz karniszy nie będzie stanowił problemu.

Z jakością materiałów nie jest, jak to w większości aut z USA, najlepiej. Tworzywo, z którego wykonano górną cześć kokpitu twardością i fakturą przypomina te, które znamy z aut miejskich. Golf IV ma lepiej wykonaną deskę rozdzielczą, a to przecież i klasa niżej, i lata wcześniej. Niedomagania te styliści dość skutecznie zatuszowali kolorystyką wnętrza. Dwa odcienie szarości plus srebrny w klinowato ukształtowanym panelu środkowym dają w sumie niezły efekt. Auta, którymi jeździliśmy podczas prezentacji, miały szarą skórzaną tapicerkę, przez co wnętrze wydawało się już trochę nazbyt monotonne. Ożywiające detale w postaci chromowanych obwódek głośników w dolnej części drzwi czy tak samo wykończonej gałki lewarka niektórym mogą wydać się pretensjonalne.

Szafa grająca

Bardzo spodobały mi się funkcje podgrzewacza (do 60°C) bądź schładzacza (do 2°C) kubka z napojem, realizowane przez dwa okrągłe otwory pomiędzy lewarkiem a podłokietnikiem. Ten ostatni znajduje się zbyt blisko długiej dźwigni w położeniu biegów 2 i 4, przez co trochę utrudnia sprawną zmianę przełożeń. Poza tym ergonomia nie budzi zastrzeżeń. Drugim przyjemnym gadżetem deski rozdzielczej jest znana już z mniejszego Calibera Chill Out Zone, czyli oferowana tu w standardzie "lodówka" dla czterech półlitrowych puszek lub butelek w miejscu, gdzie zwykle znajduje się airbag pasażera. Z Calibera przeszczepiono też obicia foteli ze specjalnej tkaniny odpornej na zaplamienia (nawet winem) i przykre zapachy, jak również - co jest nowością w autach średniej klasy - oświetlenie diodami LED. W praktyce znaczy to tyle, że pasażer z tyłu może sobie czytać książkę w nocy i nie będzie przeszkadzał kierowcy. Diody dają bowiem skupioną wiązkę światła.

Wartościowym, jak na razie rzadko spotykanym wyposażeniem opcjonalnym w samochodach segmentu D, jest system multimedialny My-Gig stworzony we współpracy z firmą Harman/Kardon. To jednostka sterująca audio-video z nawigacją i wbudowanym dyskiem twardym. Mieści aż 1600 piosenek oraz dużą liczbę map nawigacyjnych. Ładowanie muzyki odbywa się poprzez port USB 2.0. Wciągu kilku minut przekopiujemy zawartość 1-gigabajtowego odtwarzacza MP3 wprost na dysk. Zgrane utwory system spróbuje zidentyfikować dzięki wbudowanej bazie danych Gracenote. Zestaw można będzie wzbogacić o 6,5-calowy monitor LCD pomiędzy oparciami przednich foteli dedykowany uzależnionym od filmów dzieciom.

Przede wszystkim diesel

Jakoś nie trafia do mnie koncepcja wygodnego, dużego amerykańskiego sedana z dieslem pod maską. Szczególnie gdy jest to warkotliwy 4-cylindrowiec z pompowtryskiwaczami. Inżynierom Dodge'a na szczęście udało się TDI (tu nazywane CRD) dobrze wyciszyć, toteż silnik jest znacznie mniej uciążliwy dla uszu niż w europejskich kompaktach. Dzięki niemu można mieć pewność, że Avenger będzie oszczędny (według normy EU spalanie wynosi 8,2 litra w mieście). W parze z dobrą, sześciobiegową skrzynią manualną (jedyna opcja) volkswagenowski motor zapewnia godziwe osiągi i bardzo dobrą elastyczność. Właśnie w tej wersji silnikowej trafią do Polski, jeśli nie wszystkie, to na pewno zdecydowana większość partii ledwie 60 egzemplarzy przewidzianej na nasz rynek do końca tego roku. Kupując Avengera, zyskujemy pewność, że auto będzie oryginalne. Przynajmniej przez rok.

4-cylindrowym silnikom benzynowym 2,0 i 2,4 litra raczej nie ma co wróżyć u nas świetlanej przyszłości. Najmocniejszy (w Europie) motor V6 2,7 litra na razie będzie występował w duecie z archaicznym 4-biegowym automatem. Ograbia on ładnie brzmiącą "fałkę" z dynamiki (9 sekund do setki) jako, że przełożenia są strasznie długie. Poza tym szybkość reakcji na kickdown przypomina grę emerytowanych szachistów. W niedługim czasie standardowym przeniesieniem napędu dla tej wersji będzie 6-biegowy automat. Warto na niego poczekać. Tak czy inaczej przydałby się mocniejszy silnik, choćby 3,5-litrowe V6 o mocy 235 KM (montowane w Chargerze).

Kompaktowa cena

O tym, że najbardziej sportową cechą Avengera jest wygląd, przekonaliśmy się ostatecznie podczas jazd testowych. Przy małych prędkościach (50-60 km/h) zawieszenie wydaje się nie za miękkie, nie za twarde. Im bardziej jednak oddalamy się od granicy 100 km/h, tym Avenger staje się słabiej wyczuwalny dla kierowcy. Wzdłużne pofałdowania nawierzchni powodują lekkie bujanie tyłu, co przy rozsądnej jeździe nie jest może groźne, ale odbiera chęć do harcowania z prędkościami rzędu 150 km/h po łukach. Avenger jest stworzony raczej do statecznej jazdy, tym bardziej że układ kierowniczy w trasie staje się "gumowy", mało komunikatywny.

I wreszcie informacja na naszym rynku najważniejsza. Cena. Avenger ze 140-konym dieslem ma kosztować około 90 tys. zł, co przy dobrym wyposażeniu już w wersji SX (wyższa to SXT) i przy tych gabarytach nadwozia, wydaje się kwotą rozsądną (tyle samo kosztuje Toyota Auris Prestige ze 125-konnym silnikiem wysokoprężnym). Wątpię, aby ci, którzy już odkładają na Octavię, dali się skusić (bagażnik!), ale osoby poszukujące indywidualnego stylu i obszernego wnętrza mogą uznać propozycję Dodge'a za całkiem atrakcyjną.

GAZ

Najlepszy w klasie przelicznik ceny do wielkości (prawdopodobnie), ciekawa stylizacja, dobry komfort resorowania, przestronne wnętrze, opcjonalny system multimedialny z twardym dyskiem 20 GB (MyGig)

HAMULEC

Brak silnika zapewniającego naprawdę dobre osiągi, nie najlepsza jakość tworzyw w kabinie, przeciętna precyzja prowadzenia, mały bagażnik, przedni napęd

PODSUMOWANIE

Avenger to propozycja dla osób szukających oryginalnego auta w cenie Forda Mondeo. Nowy Dodge łączy amerykańską estetykę z europejskim pragmatyzmem, czyli muskularny wygląd z niewielkimi rozmiarami.

 

Arkadiusz Palczewski

2008 Dodge Avenger

2008 Dodge Avenger R/T

Więcej o:
Copyright © Agora SA