Honda City - test | Za kierownicą

Lepiej wygląda, jest nieco większa, ale dodatkowe kilogramy sprawiają, że szybciej łapie zadyszkę. Nowa Honda City choć jest mocniejsza od poprzedniczki do setki rozpędza się wolniej. Pytanie, czy w przypadku rodzinnego sedana ma to w ogóle jakieś znaczenie?

W tej klasie liczy się przede wszystkim ilość miejsca na przednich i tylnych fotelach, pojemność bagażnika, cena, no i wygląd. Jeśli mamy wybrać się w wakacyjną podróż w pełnym składzie warto, by zarówno rodzice na przednich, jak i dzieci na tylnych siedzeniach mogli czuć się komfortowo. Do Bułgarii trochę kilometrów jest w końcu do zrobienia. Jeśli do tego w kufrze zmieści się bagaż wszystkich podróżnych podstawowy problem mamy z głowy. A co z wyglądem? Wreszcie ktoś wziął się za rodzinne sedany. Auta zaczynają jakoś wyglądać. Niekoniecznie jak hatchbacki z doklejonym na siłę kufrem. Fiat Linea jest niczego sobie, podobnie Honda City. Renault Thalii trochę jeszcze brakuje, ale nie czas i miejsce by zajmować się Renówką.

Honda z zewnątrz prezentuje się okazale. Bryła jest proporcjonalna, aż dziwne, że zbudowano ją na płycie podłogowej mniejszego modelu Jazz (różnica w rozstawie osi to 5 cm). City z każdej strony wygląda dobrze. Przednie światła nawiązują do większego choć bardziej zadziornego Civica . Kształt tylnej części nadwozia wydaje się jednak dość zachowawczy.

Podobnie jest we wnętrzu. Materiały wykorzystane do wykończenia deski rozdzielczej są twarde, ale wyglądają całkiem przyzwoicie. Sprawiają wrażenie lepszych, niż są w rzeczywistości. Zegary z ogromnym wskaźnikiem poziomu paliwa wyglądają ubogo, za to fabryczne radio z CD wygląda i - co ważne - gra całkiem przyzwoicie. Lekki uśmiech na mojej twarzy wywołał suwak sterujący obiegiem powietrza (otwarty/zamknięty). Nie sądziłem, że Japończycy są aż tak konserwatywni.

Miejsca na nogi nie brakuje. Przy fotelu ustawionym pod moje 182 centymetry wzrostu, pasażerowie na tylnej kanapie nadal mają wystarczająco dużo przestrzeni na nagi i kolana. Gorzej jest nad głową. Do wyboru miałem ocieranie głową o podsufitkę lub jazdę w pozycji zgarbionej. Oparcia tylnej kanapy składają się odsłaniając 506-litrowy bagażnik. Powstająca powierzchnia nie jest równa, ale otwór jest na tyle duży, by można wsadzić tam spore przedmioty.

Wracam na miejsce kierowcy. W zajęciu wygodnej pozycji pomaga kolumna kierownicy regulowana w dwóch płaszczyznach i fotel kierowcy z możliwością ustawienia wysokości (w wersji podstawowej). Niby wszystko ładnie, pięknie, jest jednak jedno "ale". Już po kilku kilometrach jazdy zaczęły boleć mnie plecy. Okazuje się, że oparcie fotela w części lędźwiowej jest mocno wyprofilowane. Jak dla mnie zbyt mocno.

Auto na Polskim rynku dostępne jest tylko w jednej wersji silnikowej. Szkoda, bo auto zasługuje na nieco mocniejsze odmiany. Z pojemności 1,3 l inżynierowie wykrzesali teraz dodatkowe 17 KM i 8 Nm więcej momentu obrotowego. Efekt? Dynamiki podczas ruszania mogą City pozazdrościć inne, nawet mocniejsze samochody. Niestety później nie jest już tak różowo. Im szybciej jadę, tym wrażenia z jazdy bardziej powszednieją. Powyżej 60 km/h aby wyprzedzić inne auto muszę redukować biegi, silnik zaczyna wyć, a City do przodu zbiera się dość ociężale. Liczby nie kłamią. Poprzednik sprint do 100 km/h zaliczał w 11,4 s. Nowemu modelowi mimo kilkunastu dodatkowych koni zajmuje to 0,2 s dłużej. Tak to już jest z nadwagą. Dodatkowe 76 kg nie pomaga.

Spalanie w mieście mieści się w 7,5 l na sto kilometrów w cyklu mieszanym, spadając czasami do sześciu litrów. W ekonomicznej jeździe pomaga wskaźnik chwilowego zużycia paliwa. Nawet jeśli przyjmiemy, że pokazywane wartości są zaniżone, to i tak informacja o tym, ile w danej chwili silnik potrzebuje paliwa, pomaga w opanowaniu się i odpuszczeniu gazu, kiedy to jest to zbędne.

Kiedy jedziemy spokojnie - a do tego City nadaje się znakomicie - jest to w pełni poprawny samochód. Duże lusterka zewnętrzne zapewniają dobrą widoczność do tyłu, silnik (o ile nie kręcimy go na wysokich obrotach) jest cichy, a zawieszenie przyjemnie tłumi nierówności. Muszę przyznać, że choć zestrojone jest dość twardo, pozwala na komfortową jazdę na każdej nawierzchni, nawet na nierówno ułożonych płytach betonowych, czy kostce brukowej.

Układ kierowniczy przekazuje odpowiednią ilość informacji o tym, co się dzieje z przednimi kołami. Pedał hamulca jest bardzo czuły i od razu gotów do pełnej współpracy. Należy więc obchodzić się z nim stosunkowo delikatnie i z umiarem.

Po kilku dniach jazdy i kilkuset przejechanych kilometrach, kiedy już przyzwyczaiłem się do nie dających o sobie zapomnieć foteli, najmniejszy sedan Hondy okazał się całkiem przyjemnym kompanem w codziennym poruszaniu się po mieście. Jest żwawy przy ruszaniu, i zwinny na ciasnych uliczkach. Większość mankamentów można rozwiązać kupując droższą wersję wyposażenia Elegance. Za dodatkowe 4500 zł dostaniemy znacznie lepiej wyposażony samochód. Tapicerka lepszej jakości, automatyczna klimatyzacja (obieg sterowany przyciskiem), podłokietnik, tempomat, światła przeciwmgielne i felgi aluminiowe, to tylko część dodatków wersji Elegance. Niestety, nawet biorąc pod uwagę bogate wyposażenie, ceny Hondy nie są konkurencyjne. Fiata Linea (1.4 8V 77KM) z podobnym wyposażeniem można mieć za około 52 tys., a Renault Thalię (1.4 16V 100KM, All inclusive) nawet za 44 tys. zł.

 

City - miejska Honda

Gaz

Proporcjonalna sylwetka, dobrze zestrojone zawieszenie, czułe hamulce, duże lusterka, bogate wyposażenie seryjne

Hamulec

Tylko jedna wersja silnikowa, niewygodne fotele, głośny silnik na wysokich obrotach, mała ilość miejsca nad głową na tylnej kanapie, wysoka cena

Summa Summarum

Honda City to solidny rodzinny sedan, który dobrze radzi sobie z tym, do czego został stworzony. Gdyby kosztował kilka tysięcy mniej, byłby bardzo groźny dla europejskiej konkurencji.

 

Marcin Lewandowski

Kompendium

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.