Pojedynek gniewnych maluchów: VW Polo GTI vs. Peugeot 207 GT vs. Suzuki Swift Sport

Agnieszka Osiecka pisała, że nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go. Po dwudziestu latach od debiutu VW Polo GTI, konkurencja nadal zostaje w tyle

Gonić króliczka

Praszczurem klasy małych samochodów sportowych jest VW Golf, który w wersji GTI pojawił się pod koniec lat 70. Nikt wcześniej nie próbował z auta kompaktowego stworzyć namiastki wyścigówki. GTI wyróżniało się nie tylko silnikiem i osiągami, ale też smakowitymi detalami i lakierem. Widząc na ulicy Golfa w kolorze czerwonym marsrot lub srebrnym diamantsilbermetallic, można było przyjąć ze stuprocentową pewnością, że pod maską kryje się czterocylindrowy silnik z wałkiem rozrządu w głowicy i mechanicznym układem wtryskowym. Z pojemności 1588 cm sześc. inżynierowie VW wycisnęli wówczas 110 KM, co przy wadze 780 kg pozwalało rozpędzać Golfa do setki w dziewięć sekund, a maksymalnie do 182 km/godz. Nie przejmując się podziałem na klasy, odpowiedzią Peugeota był model 205 GTI (1984 rok). Aby sięgnąć wysoko ustawionej przez Volkswagena poprzeczki, mniejsze auto, które pojawiło się niemal dekadę później, uzbrojono w nowy silnik z wtryskiem Boscha LE2-Jetronic. Osiągało 105 KM, 137 Nm i było szybsze od Golfa GTI o 11 km/godz.

Kilka lat później na rynku pojawił się kolejny groźny (a raczej lekki) rywal: równie małe co Peugeot 205 Suzuki Swift GTi z szesnastozaworowym silnikiem twin cam (dwa wałki rozrządu w głowicy) o pojemności 1,3 litra. Masa auta nie przekraczała 750 kg, a jego aluminiowy silnik z wielopunktowym wtryskiem paliwa osiągał 101 KM i 108 Nm, co zapewniało Swiftowi przyspieszenie 0-100 km/godz. w 8,6 s i prędkość maksymalną 180 km/godz.

Z nadwagą

Co się zmieniło przez te trzydzieści lat? Maluchy urosły i zmężniały. Golf GTI przekształcił się w całkiem spore dojrzałe auto, a jego miejsce - małego i zadziornego auta sportowego - zajął Polo GTI. Postanowiliśmy sprawdzić, jak na jego tle wypadną inne młode gniewne maluchy.

Peugeot nadal mocno stawia na usportowioną 207-kę. Dzisiaj jest ona równie mocna co Polo (150 KM w wersji GT -w naszym teście), a nawet mocniejsza (175 KM w dopiero co pokazanym RC). Suzuki dalej goni czołówkę Swiftem, z tym że zamiast wersji GTI pojawił się Sport o mocy 125 KM.

Z całej trójki największy jest Peugeot (liczy ponad 4 m długości). Jest przy tym najcięższy, co nie pomaga sportowym aspiracjom. Skąd te kilogramy? Oto wyposażenie seryjne: sześć poduszek, automatyczna klimatyzacja, radio zMP3, szklany dach, ESP, tapicerka ze skórzanymi wstawkami. Dodatkowe kilogramy widać niemal wszędzie, szczególnie we wnętrzu, gdzie królują dobrej jakości (czytaj: miękkie) materiały. W porównaniu z twardymi plastikami VW to mistrzostwo świata, o Suzuki nie wspominając - tam panują iście spartańskie warunki. Małe autko z Japonii, choć z zewnątrz wygląda całkiem przyjemnie (ponoć uchodzi za tańszą wersję Mini), w środku nie jest zbyt dobrze wykonane. Gdzie już to widziałem? Vitara! Tam deska rozdzielcza i plastiki są podobnej jakości. O ile jednak w aucie terenowym to nie przeszkadza, a zdaniem niektórych nawet potęguje wrażenie mocy i wytrzymałości, w sportowym Swifcie nieco razi. Zatem punkt dla wytwornego Peugeota.

Silnik z niespodzianką

No, ale nie czepiajmy się. Auta klasy GTI mają dobrze jeździć, a nie powalać na kolana wykończeniem wnętrza. Czym prędzej wsiadam do środka. Na pierwszy rzut - "dwieściesiódemka". Szybko znajduję wygodną pozycję za kierownicą. Po kilkuset przejechanych kilometrach zaczynam jednak doceniać surowość Polo. W Peugeocie drażni zbyt krótkie oparcie fotela, słaby zakres regulacji kierownicy i jej grubość czy raczej "cienkość".

Polo jest tutaj nie do pobicia, choć już na pierwszy rzut oka widać, że to auto ma swoje lata. Mimo nieco przestarzałych linii nadwozia i designu wnętrza wystarczy raz położyć ręce na grubym wieńcu kierownicy, by od razu je polubić. Fotele są wygodne, wszystko na swoim miejscu i pod ręką. Jedynie włącznik nawiewu przedniej szyby zlokalizowano dość niefortunnie - kilka razy udało mi się włączyć go kolanem.

Takich problemów nie ma w Swifcie, głównie dlatego, że proste wnętrze ogranicza się do kilku podstawowych elementów. Niestety, brakuje osiowej regulacji kierownicy, a to dzisiaj feler trudny do zaakceptowania. Nie pomaga możliwość zmiany wysokości siedzenia. Wciąż mam wrażenie, że siedzę na półpiętrze.

Wracam do Peugeota. Silnik niby niewielki (1.6), ale z turbosprężarką, podobnie jak w Polo. Z małą jednak różnicą: strumień spalin napędzających turbinę podzielony jest w Peugeocie na dwa kanały - po jednym dla cylindrów 1 i 4 oraz 2 i 3. Ten tak zwany Twinscroll pomaga rozprawić się z turbodziurą. Dzięki połączeniu turbosprężarki i bezpośredniego wtrysku benzyny mam do dyspozycji 150 KM i aż 240 Nm już od 1400 obrotów. Benzynowy silnik ciągnie od samego dołu i nie traci mocy aż do odcięcia, czyli 6500 obr./min. Przy szybszej jeździe nie odczuwam nawet braku szóstego biegu. Miły dla ucha, niski dźwięk prowokuje, by wykorzystywać moc przy każdej okazji. Gdy ruszam spod świateł, na parkingu, wreszcie na prostej - gaz do dechy.

W szybkiej zmianie biegów przeszkadza jedynie dość nieprecyzyjna prowadnica dźwigni. Wszystko jest tutaj miękkie, elastyczne - trochę zbyt elastyczne. Ale bez obaw. Peugeot i na zakrętach spisuje się całkiem dobrze. To dlatego, że specjalnie dla wersji GT usztywniono sprężyny i zwiększono tłumienie amortyzatorów. Zadziwiające, że nie czuć dużej masy (1280 kg) auta. Inaczej skalibrowano elektrohydrauliczny układ kierowniczy (jak dla mnie zbyt lekko) i zwiększono średnicę tarcz hamulcowych. W rezultacie podwozie świetnie radzi sobie z większą mocą. Zawieszenie jest sztywne, ale - pomimo opon 205/45 R17 - nie jest pozbawione komfortu. Dokuczliwe są tylko krótkie, poprzeczne nierówności. Wystarczy przejechać przez tory tramwajowe, by w kabinie rozległy się głuche stuki. Lekarstwo? Głośniej nastawić sprzęt audio z dobrze grającymi głośnikami JBL.

Trąby Jerycha

Polo nie ma się czego obawiać. Jest zupełnie inne niż Peugeot - twarde, sztywne, a przy tym równie mocne i nieco szybsze. Wszystko w nim działa precyzyjnie: zawieszenie, skrzynia biegów, pedał gazu, układ kierowniczy. Można na nim polegać jak na starszym i bardziej doświadczonym bracie - Golfie. Do setki rozpędza się o jedną setną sekundy dłużej niż francuski konkurent. To różnica nie do wyczucia. Spowodowana jest pewnie wyraźniejszą niż w Peugeocie turbodziurą. Do 1800 obr./min wskazówka obrotomierza zbliża się dość leniwie, dużo lepiej jest powyżej tej wartości. Przy 2000 obrotów czuję i słyszę, jak pracuje sprężarka, a silnik błyskawicznie nabiera mocy. Wreszcie siła przyspieszenia wciska mnie w fotel i trzyma tak aż do 5800 obrotów. A kręcić mogę jeszcze dłużej - czerwone pole zaczyna się dopiero przy 6500. Taki charakterek lubię, tym bardziej że w Polo można całkowicie wyłączyć ESP. Właściciel Peugeota musi zadowolić się swobodą, pod warunkiem że nie przekracza 50 km/h. Powyżej komputer i tak włączy system. Co to za swoboda? W tym miejscu ujawnia się charakter wersji GT. To szybkie auto, a przy tym stosunkowo komfortowe. Dopiero mocniejsza wersja 207 RC to prawdziwe GTI. Ma całkowicie wyłączaną kontrolę trakcji i 175 KM pod maską z tego samego silnika 1.6.

Czas na Swifta. Wystarczy kilka kilometrów, bym się przekonał, że to auto bezkompromisowe. Problem w tym, że z całej trójki Swift jest najsłabszy - ma 25 koni mniej niż konkurenci. Napędza je silnik 1,6 l z układem zmiennych faz rozrządu. Maksymalny moment obrotowy osiąga dopiero przy 4800 obr./min, a maksymalną moc 125 KM przy 6800 obrotów. Twarde zawieszenie czuję na każdej nierówności. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł montowania opon o niskim profilu - to jedyne w naszym zestawieniu auto, które ma gumy 195/50 R16. Ale i bez tego dość jest mocnych wrażeń, również tych dźwiękowych. Zamiast słuchać w i tak kiepskim audio "Road to Hell", mam koncert trębaczy. Dwa wydechy dają znać o sobie przy każdym naciśnięciu gazu. W Polo, choć równie głośno, jest zdecydowanie przyjemniej. Punkt dla Volkswagena.

Silnik Peugeota, powstały we współpracy PSA (Peugeot - Citroën) z BMW, ma dwie odmiany - 150 i 175 KM. Słabszą wersję wykorzystują wyłącznie Francuzi, a mocniejszą znaleźć można w najnowszym Mini i Peugeocie 207 RC. Jak potwierdzają konstruktorzy, to samochód dynamiczny, ale nie sportowy. Stąd samouzbrajające się ESP i niczym niewyróżniająca się sylwetka. Dla purystów przeznaczona jest bowiem wersja RC - pozbawiona elektroniki i jeszcze bardziej utwardzona. Volkswagen z kolei, gdyby nie końcówka wydechu i oznaczenie na tylnej klapie oraz grillu, wyglądałby jak zwykłe Polo z silnikiem 1.2. Nawet w mocniejszej wersji GTI Cup Edition (180 KM) zabrakło charakterystycznych dodatków. Na szczęście jeździ bardzo dobrze, wręcz najlepiej z całej trójki. Suzuki z kolei musi zadowolić się na razie tym, co ma, czyli 125 KM mocy.

*dane producenta

SUMMA SUMMARUM

Króliczek wciąż ucieka, czy jednak nie dostał zadyszki? VW Polo GTI co prawda najlepiej się prowadzi, ale jego wnętrze i sylwetka są mocno przestarzałe. Peugeot GT jest najdokładniej wykonany, a co najważniejsze - przy użyciu dobrej jakości materiałów. Niestety, do niemieckiej precyzji trochę mu jeszcze brakuje (szczególnie w zawieszeniu i układzie kierowniczym). Suzuki Sport z kolei sprawia dużo przyjemności podczas jazdy, ale brakuje mu wigoru. W konkursie piękności zwyciężyłaby Francuzka (dalej Japonka i na końcu Niemka). W naszym porównaniu jednak jest inaczej. Zwycięża VW Polo, drugi jest Peugeot GT, a trzeci Suzuki Sport. W przyszłym roku na rynek trafi kolejny sportowy maluch - Fiat 500 Abarth. Ciekawe, o ile mniej osób skusi się wówczas na nieco nijakie Peugeoty, przestarzałe Polo i surowe Suzuki?

Więcej o:
Copyright © Agora SA