Nissan Almera - opinie Moto.pl

Od japońskiego auta oczekujemy przede wszystkim bezawaryjnej eksploatacji - przez wiele lat - i dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kilometrów

Są takie auta, choć niekoniecznie czekają na nas w salonach. Kilkuletni Nissan Almera nie jest dziś może szczytem elegancji, na pewno też nie gwarantuje nam wysokiego poziomu bezpieczeństwa (szczególnie aktywnego) i trochę trudno się do niego wsiada. Ale to auto nie zardzewieje nam po roku garażowania "pod chmurką", a silnik nie zacznie nieoczekiwanie trawić chorych (ale zgodnych z normami) ilości oleju. Stara Almera jest niezawodna.

Metryczka:

Z wystawionych do sprzedania Nissanów Almera co trzeci pochodzi z polskiego salonu. Najłatwiej rozpoznać je po braku wyposażenia dodatkowego (w standardzie jedna poduszka powietrzna) i benzynowym silniku 1.4 (75-87 KM). Sporadycznie sprzedawano także auta z silnikiem 1.6 (90-102 KM), zazwyczaj z minimalnie bogatszym wyposażeniem. Wśród aut sprowadzonych z zagranicy zdarzają się Diesle 2.0 (75 KM). Wszystkie silniki z godnością znoszą ciężkie warunki pracy, a jednak jeśli będziemy o nie dbać zgodnie z zaleceniami, to odwdzięczą się wyjątkowo bezawaryjną pracą - w wypadku silników benzynowych może to być 500 tys. km, Diesel, dzięki temu, że jest to starsza konstrukcja (w dodatku wolno ssąca) może w sprzyjających warunkach przejechać nawet 700 tys. km bez remontu, co najwyżej trzeba będzie w tym czasie wymienić uszczelkę pod głowicą lub zawory.

Bolączki:

To auto niemal się nie psuje! Potwierdzają to zgodnym chórem mechanicy, właściciele i niemieckie raporty ADAC (wg statystyk tego ostatniego na tysiąc egzemplarzy tylko dziesięć ma usterki). Jednak mimo to warto zwrócić uwagę, czy nasz samochód nie był kiedyś...

Rozbity - o ile drobna stłuczka nie powinna negatywnie wpłynąć na jego dalszą eksploatację, to poważniejsze wypadki - owszem. Ze względu na popularność Almery na giełdach (i co za tym idzie - jej wysoką cenę) na nasze drogi trafiły auta po bardzo poważnych kolizjach. Oglądając sprowadzone auto, warto dokładnie obejrzeć podwozie - czy podłużnice nie noszą śladów spawania lub prostowania, czy podłoga jest we wszystkich miejscach prosta, a na sam koniec dokładnie sprawdzić, czy podczas jazdy auto nie ściąga, i czy kierownica nie wpada w drgania. Jeśli samochód zachowuje się prawidłowo, upewnijmy się jeszcze, czy przypadkiem nie pojawiła się...

Rdza - szczególnie na elementach, które mogły ulec uszkodzeniu (i późniejszej wymianie bądź klepaniu) podczas wypadku - a więc maska, klapa, drzwi, błotniki. Trzeba przyjrzeć się reflektorom - czy nie parują, i czy mają niezbędną homologację (reflektory bez homologacji można kupić o połowę taniej). W samochodzie "po przejściach" sporo części nie będzie oryginalnych, japońskich, gdyż te, niestety, są bardzo...

Drogie - podstawowy asortyment, taki jak świece, klocki czy filtry, dostaniemy bez trudu w większości sklepów. Przykra może się okazać konieczność wymiany amortyzatorów (nawet dwa razy bardziej przykra niż np. w Astrze). Kosztowna będzie także wymiana łożysk.

Czasami też radość z bezproblemowej jazdy psują awarie centralnego zamka i problemy z ręcznym hamulcem.

Nasze typy:

Największy wpływ na cenę ma stan auta - za niecałe 11 tys. zł możemy wejść w posiadanie mało estetycznej na zewnątrz (lakier miejscami stracił swój blask), jak i w kabinie (właściciel nie zawsze trafiał papierosem do popielniczki), ale nieźle wyposażonej (wspomaganie, elektryka, poduszka) trzydrzwiowej Almery 1.4 z 1997 roku. Dokładnie dwa razy więcej trzeba zapłacić za sedana z 1998 roku - zadbanego, salonowego, z udokumentowanym przebiegiem (86 tys. km). "Pierwszy właściciel" nie zaszalał w salonie - oprócz kompletu opon zimowych auto nie posiada żadnych dodatków, nawet wspomagania.

Ceny modelu sprawdzisz tutaj .

Jacek Balkan

Więcej o:
Copyright © Agora SA