Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk ma nowy pomysł na znalezienie brakujących pieniędzy na budowę dróg krajowych. Jeśli rząd się zgodzi, minister przesunie na ten cel środki z projektów unijnych podlegających jego resortowi. Dodatkowe pieniądze mogą pochodzić z kolei, która prawdopodobnie nie zdąży na czas zrealizować wszystkich swoich projektów. W ten sposób do budżetu drogowego mógłby wpłynąć dodatkowo nawet 1 mld euro. Część tej kwoty spokojnie wystarczyłaby na rozpoczęcie budowy kolejnego odcinka wschodniej obwodnicy Krakowa, łączącego węzły Rybitwy i Igołomska. Krakowski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ocenia, że w tym roku jest w stanie przeprowadzić prace za 100-120 mln zł. Całość inwestycji szacowana jest na 960 mln zł.
Nie wiadomo jednak, czy ministrowi Grabarczykowi uda się przesunąć unijne pieniądze na inwestycje drogowe. - Takie posunięcie musi być najpierw zaakceptowane przez rząd - przypomina poseł Łukasz Gibała, szef krakowskiej Platformy Obywatelskiej. - Jeśli jednak chodzi o budowę krakowskiego odcinka drogi S7, to jestem umiarkowanym optymistą - dodaje Gibała. Jeszcze mniej entuzjazmu przejawia poseł Andrzej Adamczyk z Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. - Informacja o tym, że ministerstwo ma znaleźć dodatkowe pieniądze na drogi krajowe, krąży po Sejmie już od jakiegoś czasu - zauważa poseł Adamczyk. - Dopóki rząd tylko deklaruje, że zrealizuje krakowskie inwestycje, należy to uznawać wyłącznie za próbę przypochlebienia się mieszkańcom Małopolski. Inwestycja zostanie zrealizowana dopiero wtedy, gdy znajdzie się w podstawowym załączniku programu budowy dróg krajowych. To układ zero-jedynkowy - mówi Adamczyk.
ZOBACZ TAKŻE: