Kolejne tysiące wadliwych Toyot

Od momentu wypłynięcia problemów z pedałami gazu, nie ma miesiąca by Toyota nie ogłaszała kolejnej akcji naprawczej. Tym razem do serwisu pojadą Avalony i Lexusy LX, w sumie ponad 400 tys. aut

Kiedy w zeszłym roku Toyota miała problemy z dywanikami (więcej tutaj ) mogącymi powodować śmiertelne niebezpieczeństwo nie potraktowaliśmy tego poważnie. Jedynie liczba 3,8 mln aut wezwanych do serwisu na usunięcie problemu dawała do myślenia. W lutym tego roku wybuchła najgłośniejsza afera z jaką dotąd koncern Toyoty musiał sobie poradzić. Problem dotyczył wadliwych pedałów gazu (więcej tutaj ). W samej Europie właściciele 1,8 mln aut dostali zaproszenie do odwiedzenia ASO. Był wstyd i przeprosiny, ale niesmak pozostał. W kwietniu Lexusy GX wykazały się niebezpieczną nadsterownością, która skończyła się akcją polegającą na wgraniu nowego oprogramowania (więcej tutaj ), w maju za to wyszło na jaw, że Lexusy LS mają problem z układem kierowniczym (więcej tutaj ). Kolejny miesiąc później pojawiła się poważna rysa na wizerunku niezawodnych ponoć silników V8 Lexusa (więcej tutaj ) i to z powodu wadliwych sprężyn zaworowych - elementu, który nie ma prawa ulec awarii podczas normalnej eksploatacji.

Znów minął miesiąc i koncern ogłasza kolejne akcje naprawcze. I to dwie naraz, ale na szczęście dla nas dotyczą one głównie rynku amerykańskiego. Tym razem do serwisu będą musiały stawić się Avalony w liczbie 373 tys. wyprodukowane w latach 2000-2004. Powodem jest wadliwa blokada układu kierowniczego, która w określonych warunkach może doprowadzić do zablokowania się kierownicy podczas jazdy.

Kolejnym pechowcem jest najwyższy model Toyoty, Lexus LX 470, czyli luksusowa wersja Land Cruisera (J100). 39 tys. tych aut wyprodukowanych w latach 2003-2007 także ma problem z układem kierowniczym. Polega on na tym, że podczas mocnego uderzenia, np. w czasie wjechania w dziurę, może dojść do rozłączenia się układu tak, że kierowca utraci panowanie nad autem. Według Toyoty taki przypadek jeszcze się nie zdarzył, ale lepiej dmuchać na zimne.

ZOBACZ TAKŻE:

Ostatni Mercedes CLS | Galeria - ZOBACZ TUTAJ

Więcej o:
Copyright © Agora SA