Uwaga! Dziura

Zbyt bliskie z nią spotkanie to wydatek średnio 1000 zł. Dobrze jeśli felgę można wyprostować. Te z aluminium trafiają od razu do kosza, podobnie jak opona. Śnieg odsłonił ponury widok polskich dróg - dziurawych jak ser szwajcarski. Czy coraz częściej wypłacane odszkodowania zmuszą drogowców do poprawy jakości? A może spowodują efekt odwrotny?

Po każdej zimie jest to samo. Dziurawe drogi straszą kierowców fatalnym stanem swojej nawierzchni, lub atakują ich z zaskoczenia. Skutki wpadnięcia w głęboką wyrwę mogą być katastrofalne. Wygięta felga, rozcięta opona to nie wszystko. W ekstremalnych przypadkach można nawet urwać koło. Co gorsza, w większości przypadków trudno na pierwszy rzut oka ocenić, czy cokolwiek zostało uszkodzone.

Skąd się biorą?

To pytanie często pojawia się na ustach kierowców. Trudno się dziwić, skoro w Polsce dziury powstają nawet na nowych odcinkach dróg i trasach niedawno remontowanych. Każda nawierzchnia gdy jeżdżą po niej samochody jest powoli niszczona. Prawidłowo wykonana droga, a co za tym idzie warstwa ścieralna czyli dywanik, po którym jeździmy - powinna wytrzymać bez napraw 20 lat. Dopiero wtedy ilość spękań zmęczeniowych - jak mówią fachowcy - może przekroczyć 20 proc. Jak to się więc dzieje, że u nas spękania powstają nawet po jednej zimie?

Najskuteczniejszym niszczycielem naszych dróg są przeciążone TIR-y. Dla przykładu jeśli na drodze zamiast dopuszczalnych 10 ton na oś przypada 12 ton ładunku, to niszczy się ona dwa razy szybciej. Przeciążenie to jednak nie słowo wytrych i drogowcy nie mogą tłumaczyć nim wszystkiego. No bo czym wyjaśnić dziury na drogach, po których nie poruszają się ciężarówki?

Kolejny mit. Przez wiele lat próbowano nas przekonać, że leżymy w niekorzystnej strefie klimatycznej. Dla asfaltu najgorsza jest zmiana temperatur z plusowych do minusowych. W Polsce ilość takich przejść przez zero jest szczególnie duża, dlatego bardzo trudno jest, jak twierdzą specjaliści, zbudować dobrą drogę z równym i nie dziurawiącym się dywanikiem. Prosty przykład. Al. Niepodległości w Warszawie wyremontowano w latach dziewięćdziesiątych. Mimo wielu lat jej nawierzchnia trzyma się całkiem nieźle. Co innego jej przedłużeniu w kierunku północnym, Al Jana Pawła II, której remont nie starczył nawet na dwa sezony. Podobnie zjazdy z Al. Niepodległości na Trasę Łazienkowską. Po każdej zimie przypominają ser szwajcarski. Czyżby te ulice leżały w innych strefach klimatycznych? A może to kwestia złego wykonania podbudowy drogi i dywanika?

Panuje powszechna opinia, że drogowcy oszczędzają na materiałach obniżając koszty i jednocześnie zapewniają sobie pracę na przyszłość. Specjaliści odrzucają takie opinie mówiąc o gwarancji na udzielone prace. Rzeczywistość pokazuję, że obawy kierowców nie są bezpodstawne. Przykładem jest obwodnica Wyszkowa oddana do użytku w grudniu 2008. Po niespełna roku kwalifikuje się do remontu. Przyczyną okazały się oszczędności, zbyt mało asfaltu użyto do jej wykonania (więcej na ten temat znajdziecie tutaj ).

Kiedy znikną?

Nowe normy dotyczące wykonawstwa dróg obowiązują od 2000 roku. Zastąpiły wcześniejsze ustalone jeszcze w latach siedemdziesiątych, gdy po naszych drogach poruszało się znacznie mniej ciężarówek. Można więc założyć, że drogi zaprojektowane i zbudowane w XXI wieku z zachowaniem wszystkich zasad sztuki inżynierskiej powinny być trwalsze od dotychczasowych - o ile nie będą przeciążane. Rzeczywistość i w tym przypadku okazuje się inna.

Na remonty dróg w latach 2009-2013 przeznaczono kwotę 2 mld zł, z czego połowę w ramach pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ma to starczyć na wyremontowanie nawet 5 tys. km dróg. Ilość dróg dobrej jakości ma się dzięki temu poprawić w Polsce z 53 do 75-80 proc (więcej na ten temat znajdziecie tutaj ). Dla porównania w Niemczech na remonty dróg w latach 2010-2020 przeznaczonych zostanie około 70 mld euro.

Bieżące zniszczenia, jakie wyłoniły się spod śniegu, mają zostać usunięte do końca... maja - przynajmniej na krajówkach. A co z mniejszymi (powiatowymi i gminnymi) drogami? Ich stan często pozostawia wiele do życzenia i wydaje się, że jedynie remont generalny może okazać się wybawieniem z tego zaklętego kręgu. A na takie nie ma w budżetach pieniędzy.

Co powodują?

Uszkodzenia spowodowane wjechaniem w dziurę mogą być opłakane. Najczęściej opony dziurawię się (przecinają) z boku. Takich uszkodzeń nie powinno się naprawiać. Do tego felga, wybite elementy gumowe zawieszenia, drążki kierownicze, łączniki stabilizatora, uszkodzone wahacze, pęknięte sprężyny, uszkodzone amortyzatory, pęknięte gniazda amortyzatorów, zniszczona miska olejowa. To typowe ofiary fatalnego stanu naszych dróg. Jeśli po wjechaniu w dziurę usłyszymy niepokojące uderzenie, bądź nasze auto zacznie się źle prowadzić nie ignorujmy takiej sytuacji. Uszkodzenia mogą być spore, a ich naprawa bardzo kosztowna.

Jak sobie radzić?

Gdy na drodze widać dziury trzeba koniecznie zwolnić. Kierowcy łatwiej wtedy zauważyć dziurę i ma więcej czasu na jej ominięcie. Także siły działające na zawieszenie naszego auto są wówczas znacznie mniejsze, co dodatkowo obniża ryzyko poważnego uszkodzenia. W kałuże najlepiej nie wjeżdżać, nigdy nie wiadomo co jest pod wodą. Jeśli już musimy przejechać przez dziurę to najlepiej, by koła skierowane były na wprost. Przy ostrzejszym hamowaniu trzeba puścić pedał hamulca przed samym wjechaniem w dziurę. Koło powinno toczyć się po nierówności.

Jeśli mimo wszystko staniemy się ofiarą drogowej pułapki należy zatrzymać auto i wezwać policję lub straż miejską. Dobrze jest także wykonać zdjęcia uszkodzeń no i dziury. Mając protokół uszkodzenia, szkodę można zgłosić do ubezpieczyciela. Należy pamiętać, aby nie naprawiać auta przed wizytą u rzeczoznawcy. Dokładny opis postępowania w razie uszkodzenia znajdziecie tutaj .

Potwierdzenie przyczyny mogącej spowodować uszkodzenie auta - POBIERZ FORMULARZ

Zgłoszenie szkody w pojeździe z ubezpieczenia OC zarządcy dróg - POBIERZ FORMULARZ

Marcin Lewandowski

Wpadłeś w dziurę? Co dalej? - DOWIEDZ SIĘ TUTAJ

Samochody: Peugeot 206 - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA