Drogowy tor przeszkód

Stan polskich dróg jest kiepski, to wiedzą niemal wszyscy. Ale właśnie teraz zniszczenia nawierzchni stają się jeszcze bardziej dokuczliwe

Późna jesień to pora roku szczególnie nieprzyjazna drogom. Wszechobecna wilgoć, czy to z opadów deszczu czy też z tworzących się niemal codziennie mgieł, oraz niskie temperatury to czynniki nadzwyczaj destrukcyjne, niszczące asfalt i beton w tempie niemal ekspresowym. Najgorsze są częste przejścia temperatury zewnętrznej przez "zero", bowiem woda zgromadzona w szczelinach nawierzchni ciągle zamarza i rozmarza, rozsadzając przy okazji miejsca w których się gromadzi. Pęknięcia, doprowadzające do kruszenia się nawierzchni to pierwszy etap powstawania dziur. Dalszy proces zachodzi pod kołami samochodów. Opony "zabierają" kawałki asfaltu lub betonu, wgłębienia robią się coraz większe. W zależności od jakości nawierzchni pokaźne dziury mogą tworzyć się miesiącami lub zaledwie w kilka dni.

Fot. Andrzej Bogacz / Agencja Wyborcza.pl Tak łatwo można uratować życie

Ta sama wyrwa w jezdni stanowi różne wywanie dla różnych samochodów. Wielkie ciężarówki, a nawet auta dostawcze nie są specjalnie zagrożone. Zagłębienia tak duże, że mogły by zniszczyć ich koła raczej się nie tworzą. Gorzej z samochodami osobowymi, zwłaszcza tych jeżdżących na oponach niskoprofilowych. Im niższy profil opony tym łatwiej o uszkodzenia. Wyższa warstwa gumy lepiej amortyzuje uderzenia. Najgroźniejsze dziury to te, które oprócz znacznej głębokości mają ostry kant, niszczący obręcz i ogumienie. Taka przeszkoda przy dużej prędkości kompletnie demoluje felgę z lekkiego stopu i przecina oponę. Stalową obręcz może wygiąć tak mocno, że nie będzie można jej naprawić. Zdarzają się przypadki, że w pokaźnej wyrwie poważnym uszkodzeniom ulegają dwa koła - przednie i tylne. Wówczas nie pomoże nawet koło zapasowe, dalsza jazda staje się niemozliwa.

Problem polega jednak na tym, że dziurawa nawierzchnia może popsuć nie tylko koło. Ucierpieć mogą też elementy zawieszeń, zwłaszcza wahacze (wygięcia, pęknięcia) i sprężyny (pęknięcia), oraz nadwozie, które w wyniku dużych naprężeń po prostu pęka w okolicach punktów mocowania podwozia. Jednak konsekwencje przygód z drogowymi wyrwami nie muszą pojawiać się od razu i być widoczne na pierwszy rzut oka. Silne uderzenia, które powstają po wjechaniu kołem w pokaźną dziurę prowadzą do zmian w geometrii podwozia, co skutkuje przyśpieszonym zużyciem ogumienia. Znacząco zmniejszają też żywotność łożysk piast kół, końcówek drążków kierowniczych, sworzni wahaczy, łączników stabilizatora oraz amortyzatorów. O konieczności przedwczesnej wymiany tych elementów, albo przynajmniej niektórych z nich, użytkownik dowiaduje się dopiero po pewnym czasie.

Z dziurawymi jezdniami wiąże się również temat kałuż, które w okresie jesiennym i zimowym stanowią drogową codzienność. Wielu kierowców nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie zagrożenie stanowią kałuże i nawet nie zdejmuja nogi z gazu podczas przejeżdżania takiej wodnej pułapki. Tymczasem sporych rozmiarów kałuża jest po prostu niebezpieczna, choćby przez to, że może kryć pokaźną wyrwę. Wjechanie w taką kałużę z dużą prędkością powoduje przede wszystkim powstanie zjawiska aquaplaningu, czyli poduszki wodnej tworzącej się między ogumieniem a nawierzchnią. Bieżnik opony, nawet zimowej, nie jest w stanie wypompować tak dużej ilości wody i koło traci kontakt z nawierzchnią. Od tego momentu pozostaje tylko krok do poślizgu i wypadku.

Zbyt duża szybkość przy przejeżdżaniu rozległych i głębokich kałuż może spowodować też zalanie silnika. Gdy spora ilość wody dostanie się do elementów układu zapłonowego silnik zaczyna przerywać albo zupełnie przestaje pracować. To, czy woda spod kół dostanie się w okolice świec zapłonowych i przewodów wysokiego napięcia w dużej mierze zależy od rodzaju i romieszczenia osłon pod silnikiem. W niektórych autach nie ma ich w ogóle, i wówczas trzeba się szczególnie pilnować. Bardzo ryzykownie postępują właściciele samochodów z silnikami wysokoprężnymi, którzy wiedząc że nie grozi im zalanie instalacji zapłonowej wjeżdżają w kałuże z ogromnym impetem. Tymczasem konsekwencje takiego postępowania mogą być znacznie gorsze niż w przypadku silników benzynowych. Niektóre modele diesli i turbodiesli mają niczym nieosłonięte i umieszczone dość nisko wloty powietrza do silnika. Jeśli w taki kanał zostanie zassana woda silnik z pewnością zostanie poważnie uszkodzony.

W okresie jesienno-zimowym trzeba koniecznie pamiętać o uszkodzeniach nawierzchni i wodnych pułapkach. Nie każdą dziurę i kałużę da się ominąć, ale przynajmniej można zminimalizować konsekwencje spotkania z takimi drogowymi przeszkodami. Najlepszą receptą jest zdjęcie nogi z gazu. Jadąc wolniej zostawimy sobie wiecej czasu na dostrzeżenie zagrożenia, odpowiednią reakcję, ominięcie lub wyhamowanie.

Dariusz Dobosz

Szkoda - i co dalej ?

Nad uszkodzeniami powstałymi wskutek spotkania z dziurą na drodze nie musimy przechodzić do porządku dziennego, dokonując napraw na własny koszt. Każda droga ma właściciela, który powinien dbać o odpowiedni stan jej nawierzchni. To on powinien zwrócić koszty naprawy, z własnej kieszeni lub z polisy swojego ubezpieczyciela. Warunkiem otrzymania odszkodowania jest udokumentowanie szkody na zdjęciach, choćby z telefonu komórkowego. Widoczne muszą być na nich zarówno wszystkie uszkodzenia powstałe podczas takiego zdarzenia, oraz "sprawca", czyli wyrwa w jezdni z możliwością określenia jej rzeczywistych rozmiarów. Wniosek o odszkodowanie kierujemy do właściciela drogi, czyli do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Miasta, Urzędu Gminy, Wspólnoty Mieszkaniowej lub osoby prywatnej. Naprawy dokonujemy dopiero po oględzinach uszkodzeń naszego samochodu przez właściciela drogi albo przedstawiciela firmy ubezpieczeniowej, w której właściciel drogi ma polisę ubezpieczeniową.

ZOBACZ TAKŻE

Jestem z Warszawy. Mam pierwszeństwo

Jazda na podwójnym gazie

Opony zimowe - ostatni dzwonek

Więcej o:
Copyright © Agora SA