Ciężkie życie motocyklisty

Walka na drodze wydaje się nie mieć końca, a kierowcy samochodów wyposażeni w "broń" znacznie większego kalibru wiedzą, że w walce wręcz nie mamy żadnych szans. Skąd bierze się agresja do motocyklistów i co zrobić by było jej znacznie mniej? Co zrobić, by poprawić świadomość nieświadomych i uzmysłowić im, że jeden fałszywy ruch może mieć tragiczne, zwłaszcza dla nas skutki?

Trochę racji, ale...

OK, są wśród nas tacy, których można nazywać dawcami, albo nawet samobójcami, nie będę walczył z tą opinią. Ale nie zgodzę się, że wszyscy tacy jesteśmy a nawet będę oponował, jeśli ktoś będzie próbował mi wmówić, że takich szaleńców w naszym środowisku jest zdecydowana większość. Wiem, że o wypadkach motocyklowych mówi się dużo i często, ale nie jest to według mnie skutek ilości wypadków, ale raczej ich efektów - z reguły niestety śmiertelnych. Nie wiem zresztą ile z nich jest spowodowanych przez samych motocyklistów, a ile przez innych użytkowników dróg, ale faktem jest, że jadący za szybko motocyklista może zaszkodzić głównie sobie, a nie innym.

Kierowcy "puszek" - całe zło

Inaczej jest z kierowcami samochodów, którzy według mnie są nie tylko największym zagrożeniem dla nas motocyklistów, ale stanowią największe zagrożenie dla wszystkich użytkowników dróg, o czym dobitnie świadczą statystyki.

Z niewiadomych przyczyn "samochodziarze" uważają, że drogi należą się tylko im, i wszelkich innych użytkowników traktują jako zło konieczne. Zwłaszcza nas. Nie wiem czemu, ale to właśnie my jesteśmy tymi, na których skrupia się ich zawiść, zazdrość a przede wszystkim agresja. Ile razy jadąc w korkach grzecznie pomiędzy samochodami napotkaliście na "przemiłego" kierowcę, który akurat wtedy, gdy mijaliście jego auto, przez wyjątkowy zbieg okoliczności, postanowił przez okno opróżnić popielniczkę w swojej pięknej kolubrynie? Albo po prostu otworzył drzwi zagradzając wolną przestrzeń między autami?

Nie dość, że świadczy to o wyjątkowym braku intelektu, to jeszcze jest dowodem na to, że kierowcy jednak patrzą w lusterka i jednak nas widzą, ale wydaje się, że tylko wtedy, kiedy potrzebują nas zobaczyć. Nie wiem czy to słuszna teza, ale wydaje mi się, że wrogość do nas bierze się głównie z tego, że zostawiamy kierowców aut daleko z tyłu niezależnie od natężenia ruchu. Niektórzy nie mogą po prostu znieść, że podczas gdy oni stoją w niekończących się korkach, my możemy każdy zator pokonać dużo szybciej od nich. Jeśli oni mają źle, to dlaczego inni mają mieć lepiej? Bardzo proste albo wręcz prostackie myślenie, typowe chyba niestety dla naszego kochanego kraju.

Nieprzyjemny prysznic

Kolejnym dowodem czystej złośliwości jest używanie spryskiwaczy w piękny słoneczny dzień, gdy tylko w lusterku pojawi się motocykl. To po prostu uwielbiam - nie ma jak posmakować odrobiny detergentu! Zwracam się z prośbą do wszystkich kierowców, którzy mogą być nieświadomi, że płyn w czasie jazdy leci nie tylko na szybę, ale też daleko za samochód - jeśli widzicie w lusterku motocyklistę, wstrzymajcie się, jeśli to możliwe, z myciem szyb, bo jest to naprawdę nieprzyjemne a przy tym także niebezpieczne.

Widoczni - niewidoczni?

Kolejną sporną kwestią jest to, czy rzeczywiście jesteśmy niewidoczni, czy też jest to jednak efekt braku przyzwyczajenia kierowców, że coś, co ma jedno światło nie musi być rowerem i może zbliżać się dużo szybciej niż się z początku wydaje. Zwróćcie uwagę, że zakładam optymistycznie, że kierowcy zauważają pojedyncze światła, choć niestety nierzadko rzeczywistość jest drastycznie inna. Można oczywiście wymagać od nas zakładania kurtek czy kombinezonów w cudownym kolorze "żarówa", ale przecież wiele naszych maszyn ma kontrastowe kolory, a nadal są niewidoczni i padają ofiarą "niewidomych" kierowców. Wyobraźcie sobie poza tym, jak musi czuć się kierowca pięknego chromowanego cruisera w takim stroju - cała jazda zupełnie traci urok. Co więcej, wygląda to po prostu śmiesznie, nie oszukujmy się.

Co zrobić?

Nie wiem jak to osiągnąć, ale bardzo ważne według mnie jest uświadomienie kierowcom, że muszą wyczulić swój wzrok także na pojedyncze światło, również w lusterku. Bardzo często zdarza się przecież, że kierowca samochodu po prostu nie widzi nadjeżdżającego motocykla, i według mnie odblaskowa kurtka niewiele wtedy pomaga - jeśli ktoś nie widzi światła, dlaczego miałby dostrzec odblaskowy kolor? To jest według mnie największy problem, i największe rzeczywiste zagrożenie dla motocyklistów. Zagrożenie, niestety w większości wypadków, śmiertelne. Między innymi dlatego powstał pomysł akcji "naklejkowej" "Motocykle są wszędzie - patrz w lusterka, sprawdź dwa razy", która, mam nadzieję, przyniesie jakikolwiek pozytywny skutek. Zresztą różnych odmian tej akcji jest coraz więcej w całej Polsce i, co napawa optymizmem, na ulicach można zauważyć coraz więcej samochodów z naklejkami uświadamiającymi, że motocykliści też są obecni na drodze, mimo że trochę mniej widoczni.

 

Zobacz także:

 

Kto ma przerąbane na drodze

 

Ekoterroryści?

Więcej o:
Copyright © Agora SA