W najnowszej sondzie specjaliści z Deloitte przepytali 4760 mieszkańców Starego Kontynentu. Wynika z niej, że zaledwie 16 proc. z nich jest optymistycznie nastawionych do aut z napędem elektrycznym i chętnie kupi jedno z nich gdy tylko trafią do salonów. 53 proc. jest skłonne rozważyć taką ewentualność, a 31 proc. nie zamierza w najbliższej przyszłości ani kupować, ani wypożyczać auta ładowanego z gniazdka.
Kolejne podwyżki cen na stacjach benzynowych mogą jednak wpłynąć na ich przyszłe deklaracje. 63 proc. pytanych mogłoby rozważyć kupno auta elektrycznego, jeśli cena litra paliwa na stałe przekroczy kwotę 2 euro. Chyba, że do tej pory producenci samochodów będą w stanie zaoferować im auto napędzane silnikiem spalinowym, zużywającym średnio nie więcej niż trzy litry benzyny na 100 kilometrów. Wtedy "wtyczkowozy" znów staną się dla nich mało ciekawą alternatywą.
Istotnym czynnikiem okazuje się również cena samego auta. 57 proc. z respondentów, którzy są skłonni kupić samochód elektryczny oczekuje, że zapłaci za niego nie więcej niż za podobne auto z silnikiem spalinowym. Tylko 24 proc. jest w stanie zapłacić więcej.
Ci z respondentów, którzy obecnie niechętni są autom z napędem elektrycznym może zmienić zdanie, jeśli ich zasięg wzrośnie do co najmniej 480 km, a proces pełnego ładowania akumulatorów będzie trwał nie więcej niż dwie godziny.
ZOBACZ TAKŻE: