2,5 zł za 100 km

Na Los Angeles Auto Show Volvo zaprezentowało model Air Motion - czyli auto napędzane powietrzem. Pojazd startował w konkursie Design Challenge i zakwalifikował się do ścisłego finału. Takie auto nie ma szans na produkcję seryjną, ale znamy auto, które napędzane powietrzem może już wkrótce trafić do sprzedaży. Także u nas

Volvo Air Motion to nic innego jak pokaz możliwości. Możliwości ogromnych, gdyż pojazd jest po pierwsze atrakcyjny w swojej futurystycznej stylistyce, a po drugie pokazuje najbardziej ekologiczny i najtańszy z możliwych sposobów napędzania aut. Nie może dziwić, że Volvo na debiut pojazdu wybrało właśnie Salon w Los Angeles. Kalifornia słynie bowiem z promowania ekologicznych rozwiązań. To w tym amerykańskim stanie sprzedaje się najwięcej pojazdów hybrydowych i elektrycznych.

Napęd Air Motion stanowi silnik pneumatyczny zasilany sprężonym powietrzem znajdującym się w centralnym zbiorniku. Żeby ułatwić silnikowi zadanie, pojazd zbudowano z ultralekkich włókien węglowych. Nie tylko to pozwoliło jednak na obniżenie wagi poniżej pół tony, a więc znacznie mniej niż waży bolid Formuły 1. Istotną zaletą systemu Air Motion jest brak konieczności montowania układu chłodzenia. Silnik pneumatyczny nie nagrzewa się bowiem pod obciążeniem. Tankowanie, jeśli tak można to nazwać, też jest ekologiczne, gdyż odbywa się za pośrednictwem odpowiednich turbin napędzanych wiatrem.

Czy Volvo Air Motion  może zrewolucjonizować przemysł motoryzacyjny? Dziś jeszcze wydaje się, że nie. Z pewnością pojazd Volvo nie ma szans na seryjną produkcję. Nie oznacza to jednak, że takich prób nie ma. Wykorzystanie wiatru do napędzania samochodów jest bowiem niezwykle pociągające.

Od lat pracują nad takim rozwiązaniem różne koncerny. Przed trzema laty Hindusi z firmy TATA Motors zapowiadali nawet rozpoczęcie seryjnej produkcji samochodu napędzanego sprężonym powietrzem. Jak już wiemy, mają pewien poślizg, ale na początku tego roku ponowili swoją deklarację co do uruchomienia produkcji takiego modelu o nazwie CityCAT. Choć będzie to pojazd indyjski, to jego pomysłodawcą jest francuska firma MDI, należąca do inżyniera konstruującego niegdyś silniki do samolotów i bolidów F1 - Guy Negre.

Pierwszy na świecie seryjnie produkowany pojazd (oczywiście, jeśli obietnice zostaną w końcu spełnione) napędzany powietrzem potrafi rozpędzić się maksymalnie do 110 km/h. Na jednym "tankowaniu" przejeżdża ponad 200 km. Z tym, że istnieje także możliwość doładowania zbiornika powietrza w trakcie jazdy. Zbiornik, wyprodukowany przez Airbusa, mieści 90 metrów sześciennych powietrza pod ciśnieniem 300 barów. Stamtąd powietrze trafia do silnika tłokowego, który wprawiany jest w ruch.

Oprócz zapasu powietrza samochód wyposażony jest w pokładową sprężarkę, którą można doładować zbiornik i zwiększyć zasięg o kolejne 200 km. Silnik, jak łatwo się domyślić, nie produkuje żadnych spalin. Śladowe ich ilości powstają jedynie przy doładowywaniu zbiornika za pośrednictwem elektrycznego kompresora (energię czerpie się z przetwarzania paliwa mineralnego), którym można doładować zbiornik podczas jazdy. Napęd przekazywany jest za pomocą automatycznej skrzyni biegów opracowanej przez MDI. Komputer kontroluje prędkość i dobiera właściwe przełożenie.

Samochód oferowany ma być w pięciu wersjach Family, Van, Taxi, Pick-up i MiniCAT. Model CityCAT ma długość 3,84 m (MiniCAT 2,65 m), waży 750 kg, a maksymalna ładowność wynosi 500 kg. W wersji osobowej i taxi posiada sześć miejsc, w wersji van dwa miejsca i pojemność bagażową 1,5 m sześciennego, a wersja MiniCAT jest pojazdem trzyosobowym.

Auta, w zależności od wersji, wyposażone będą w klimatyzację, ABS, poduszki powietrzne. Oprócz ewidentnych zalet dla środowiska samochód jest też niezwykle tani w eksploatacji. Powietrze można bowiem ładować z kompresora na stacji - zbiornik napełnia się po ok. 3 minutach, za co płacimy ok. 5 zł. Jak łatwo przeliczyć, koszt pokonania 100 km to 2,5 zł, czyli tyle co cena jednorazowego biletu na autobus miejski.

Producent zapewnia, że stosowanie zbiorników z tak bardzo sprężonym powietrzem jest absolutnie bezpieczne. Stosuje się bowiem takie same technologie, jakie wykorzystywane są przy sprawdzonych już autach z butlami z gazem. Silniki są też ponoć dobrze dopracowane, o czym świadczyć ma fakt, że prace nad nimi prowadzone były od 2001 r.

Szacuje się, że samochody kosztować będą od 8 do 12 tys. dolarów.

Volvo podłączy nadwozie do prądu

TATA wprowadza crossovera

Ogłoszenia - Volvo

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.