Jak podaje Wall Street Journal powołując się na pragnącego zachować anonimowość informatora z Ministerstwa Transportu, śledztwo w sprawie "niezamierzonego przyspieszenia" w niektórych modelach Toyoty doprowadziło do ciekawych wniosków. W części przypadków auto nagle przyspieszało nie z powodu wady fabrycznej, ale dlatego, że kierowca... pomylił pedał gazu z pedałem hamulca.
Skąd takie wnioski? Jeszcze kilka lat temu nie było możliwe dokładne zbadanie takich zdarzeń, lecz teraz śledczy i inżynierowie dysponują nową bronią. Jest nią coś na kształt czarnej skrzynki zapamiętującej sygnały płynące z dziesiątek czujników. Jest ona montowana w modelach Prius , dzięki czemu możliwa jest dokładna analiza działań kierowcy i stanu poszczególnych podzespołów z dokładnością co do sekundy.
W niektórych przypadkach okazało się, że do kolizji doszło w momencie, gdy kierowca wciskał pedał gazu do oporu (maksymalne otwarcie przepustnicy), a układ hamulcowy w ogóle nie był aktywowany.
To oczywiście nie oznaczam, że Toyota jest bez winy. W większości przypadków do niebezpiecznej sytuacji doszło z powodu wadliwego pedału gazu. W związku z tym 8 mln aut musiało odwiedzić ASO Toyoty.
ZOBACZ TAKŻE: