Spokojnie, to tylko elektronika

"Check engine" to żółta kontrolka w kształcie silnika umieszczona na tablicy rozdzielczej. Kiedy się pali, oznacza mniej lub bardziej poważną awarię pod maską samochodu. Większość kierowców współczesnych aut spotkała się już z jej kształtem. Co powoduje, że tak często się zapala?

Elektronika zagościła na dobre w motoryzacji już kilka dekad temu. W latach siedemdziesiątych niezawodność układów wtryskowych Boscha kontrastowała z np. wyjątkowo "delikatną", podatną na wilgoć elektroniką samochodu Aston Martin Lagonda . Dziś jest podobnie z tym, że zmieniła się skala. Pojawiły się także inne problemy. Nadal jedne samochody jeżdżą bez awarii, inne więcej czasu spędzają na diagnostyce, niż na naprawach. Nomen omen to właśnie elektronika miała ułatwić diagnostykę i skrócić czas potrzebny na wykrycie przyczyny awarii.

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Dziś komputery sterujące pracą silnika, bądź innych układów samochodu nie są tak "pancerne" jak kiedyś, jednak ich awarie zdarzają się rzadko w stosunku do ilości samochodów w nie wyposażonych. Częściej zdarzają się uszkodzenia czujników, ale najpoważniejsze problemy sprawia samo oprogramowanie. Im więcej "bajerów" mamy na pokładzie, tym więcej linii tekstu potrzeba do ich obsługi. Przykładowo zaawansowany technicznie myśliwiec F22 Raptor sterowany jest za pomocą oprogramowania liczącego 1,7 mln linii kodu, największy samolot pasażerski świata, Airbus A380 20 mln, a nowoczesny luksusowy samochód osobowy nawet do 100 mln! Po wypuszczeniu nowego modelu samochodu na rynek praca nad oprogramowaniem wcale nie dobiega końca. Coraz to nowsze wersje wgrywane są w czasie naszych wizyt w serwisach w celu zminimalizowania prawdopodobieństwa wystąpienia ponownych problemów i lepszego diagnozowania podległych podzespołów.

Im więcej miejsca zajmuje oprogramowanie i ma więcej różnych zadań, tym trudniej jest je skutecznie przetestować oferując klientowi bezawaryjny produkt. W przypadku samolotów jest to wymóg bezwzględny z uwagi na bezpieczeństwo, samochód zaś zawsze można zatrzymać mimo niedziałającej elektroniki i zadzwonić do serwisu. W przyszłości problem może być jeszcze poważniejszy, gdyż szacuje się, że oprogramowanie osiągnie wielkość 300 mln linii kodu . Pozostaje mieć nadzieję, że oprogramowanie będzie dostatecznie dobrze testowane mimo, że podnosi cenę końcowego produktu, czyli samochodu.

mjl, źródło: Motorauthority

Samochody: Mercedes S klasy - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.