Samochód na lato

Auto na wakacyjne wojaże powinno być albo duże i funkcjonalne, wygodne dla całej rodziny, albo niewielkie, za to bez dachu. By nacieszyć się słońcem.

Definiowanie samochodu rodzinnego w polskich warunkach nie jest łatwe. Trudne lata PRL-owskiej, siermiężnej rzeczywistości nauczyły nas odporności na wszelkie niewygody. Rodzice z dziećmi tłoczyli się więc w polskich fiatach 126p, jadąc na wczasy, mając do dyspozycji bagażnik mniejszy niż pojemność samych tylko schowków we wnętrzach współczesnych minivanów. Ta swoista zdolność dostosowywania się Polaków do rzeczywistości, teraz głównie finansowej, wciąż skutkuje wykorzystywaniem nawet najmniejszych i najskromniej wyposażonych pojazdów do zastosowań rodzinnych.

Rodzinnie, czyli wygodnie

Najważniejsze w aucie na wakacje: - minimalna długość: 4,7 - 4,8 - minimalna pojemność bagażnika: 400 l - pokrywa bagażnika podnoszona z szybą - duża liczba schowków - odtwarzacze muzyki i filmów

Wzorzec auta rodzinnego pozostaje jednak niezmienny niezależnie od tego, w jaki sposób go wypaczamy ze względu na zawartość naszych portfeli. Można przyjąć, że takie warunki spełniają obecnie nie tylko samochody klasy średniej, z nadwoziami o długości 4,7-4,8 m, ale również kompakty, których długość znacznie wyszła już ponad 4 m i dochodzi obecnie do 4,5 m. Decydujący jest również odpowiednio duży rozstaw osi, gwarantujący odpowiednio dużą przestrzeń we wnętrzu , zwłaszcza za przednimi fotelami. Za kolejny ważny czynnik trzeba uznać pojemność bagażnika - przynajmniej 400 l do dolnej linii szyb. W przypadku kufra istotny jest również dostęp. Za najbardziej funkcjonalne w zastosowaniach rodzinnych uznaje się kombi, ale w ostateczności może być to hatchback. Ważne, by pokrywa bagażnika podnosiła się wraz z tylną szybą, dając możliwość łatwego załadunku wszystkich pakunków, oraz aby bagaże można było ładować aż po sam dach.

Nie bez znaczenia jest funkcjonalność przedziału pasażerskiego. Schowki i wnęki pozwalają schować potrzebne w podróży drobiazgi (aparat fotograficzny, pudełko z kanapkami, owoce, dziecięce zabawki). Odpowiednie wyposażenie może uprzyjemnić podróże, zwłaszcza te długie. Przydaje się radio z odtwarzaczem płyt CD i plików MP3, dobry system nagłośnienia, wszelkiego rodzaju odtwarzacze multimedialne. W dużym, wygodnym, gwarantującym wysoki komfort jazdy aucie rodzinnym nawet kilkusetkilometrowe wyprawy nie są szczególnie męczące.

Od połowy lat 80. zaczęto tworzyć auta, które z lepszym lub gorszym skutkiem łączą wszystkie ważne cechy auta rodzinnego. Zaczęło się od konstrukcji jednobryłowych, popularnie zwanych minivanami, potem przyszedł czas na pojazdy rekreacyjne, tworzące segment o nazwie SUV (Sport Utility Vehicle). Cechują się dużą funkcjonalnością nadwozia, przestronnością, pojemnym bagażnikiem i możliwością adaptacji przedziału pasażerskiego do aktualnych wymagań (oddzielne fotele także w drugim rzędzie siedzeń, łatwe składanie i wyjmowanie foteli, dodatkowe miejsca w tworzące trzeci rząd siedzeń - po ich złożeniu rośnie przestrzeń bagażowa). Oferują też liczne rozwiązania multimedialne (możliwość podłączania osobistych odtwarzaczy plików MP3, komunikacja bezprzewodowa bluetooth, DVD), a także dodatkowe atrakcje w postaci chłodzonych pojemników, szklanych, panoramicznych dachów czy wysuwanych podłóg bagażnika, ułatwiających załadunek. Nie można zapominać też o często stosowanym napędzie obu osi (4x4), umożliwiającym dodatkowo zjechanie na bezdroża i uprawianie turystyki blisko natury. Nic dziwnego, że minivany czy auta rekreacyjne są droższe od tradycyjnych konstrukcji typu kombi. Jednobryłowce i samochody typu SUV zdobywają mimo wszystko coraz szersze rzesze nabywców doceniających przestrzeń, funkcjonalność i komfort.

Małe auto, duży kłopot

Nie każdego stać na duży samochód rodzinny, z odpowiednio pojemnym bagażnikiem. Kiedy pojazd jest za mały, może być kłopot z zabraniem niezbędnych pakunków dla trzech, czterech czy pięciu osób. Radą na zbyt małą przestrzeń są jednak dodatkowe akcesoria pozwalające na przewóz przedmiotów, które nie zmieszczą się do wnętrza. Są to przede wszystkim dodatkowe pojemniki, tak zwane boksy, montowane na dachu. Trzeba jednak pamiętać, że aby je zamocować, musimy dysponować bagażnikiem dachowym, który w zależności od konstrukcji może kosztować od 50 do 500 zł. Jeśli samochód ma relingi dachowe, to wystarczą odpowiednie belki (100-400 zł). Boksy mają różne kształty i pojemności (300-500 l). Najtańsze pojemniki dachowe można kupić za 250 zł, droższe mogą kosztować nawet 2500 zł. W przewozie rowerów mogą pomóc z kolei specjalne stelaże, które mogą być montowane na dachu, na haku holowniczym lub na pokrywie bagażnika.

Na dachu montujemy najpierw belki. Będzie to podstawa do zamontowania bagażnika. W zależności od auta cena waha się od 80 do 500 zł za komplet. To ceny dla aut z relingami. Same uchwyty rowerowe kosztują od 30 do 300 zł. Dla aut bez relingów uchwyty kosztują od 135 do 500 zł. Trzeba pamiętać, że belki montuje się tylko na czas podróży. Po urlopie lepiej je zdjąć, bo opór powietrza powoduje większe spalanie paliwa. Obecne systemy pozwalają na przewożenie do czterech rowerów, ale nie ma tu znaczenia ich wielkość. Mogą to być rowery dziecięce, damskie lub męskie. Ale oprócz bagażników na dach są także haki montowane na tył auta. Ceny zaczynają się od 80 zł do 450 zł i jest to cena dla uchwytu na cztery rowery. Dobrym rozwiązaniem są także bagażniki tzw. platformowe z wmontowanymi światłami, ale to już większy wydatek. Ceny zaczynają się od ok. 430 zł do nawet 2 400 zł. Są to urządzenia bardzo wygodne w użytkowaniu, bo można je w wygodny sposób odchylić, aby zdjąć bagaż. Są także na rynku bagażniki na tylną klapę na maksymalnie trzy rowery w cenie do 580 zł. - Robert Indyka, szef sklepu Cubik Bagażniki

Trzeba pamiętać, że montaż dodatkowych "bagażników" wiąże się z pewnymi kłopotami. Przede wszystkim trzeba przestrzegać wymogów eksploatacyjnych, na przykład maksymalnego obciążenia dachu. Znajdziemy je w instrukcji obsługi (w autach osobowych zazwyczaj 50 kg). Boks lub rowery na dachu zwiększają wysokość pojazdu. Warto o tym pamiętać przy wjeżdżaniu do garażu czy parkingu podziemnego. Uderzenie boksem, uchwytem na rowery lub rowerami może się skończyć nie tylko zniszczeniem sprzętu, ale również uszkodzeniem dachu. Podwyższony samochód gorzej się prowadzi, inaczej zachowuje się na zakrętach i przy hamowaniu, zużywa więcej paliwa.

Bez dachu

W kabrioletach jest z pewnością coś romantycznego. Stąd hasła, które najczęściej im towarzyszą - wiatr we włosach, niebo nad głową, smak wolności. Nie każdy otwarty samochód jest zatem kabrioletem, chociaż powszechnie używa się takiego określenia. Definicja kabrioletu mówi, że ma on dwa rzędy siedzeń, może zatem przewozić cztery-pięć osób, a jego dach, o miękkiej lub sztywnej konstrukcji, jest przystosowany do całorocznej eksploatacji. Kiedy otwarte auto ma tylko dwa miejsca i miękki lub twardy dach o prostej konstrukcji, powinno być nazywane roadsterem. Odmianą roadstera jest z kolei speedster, który ma mocno pochyloną szybę przednią. Wyróżnia się jeszcze nadwozia otwarte typu torpedo (obecnie rzadko spotykane) oraz buggy, stosowane w pojazdach plażowych. Są jeszcze konstrukcje mieszane, typu targa lub landaulet. Od strony technicznej otwarty samochód stanowi dla konstruktorów spore wyzwanie, bo brak dachu poważnie obniża sztywność nadwozia. Trzeba opracowywać specjalne wzmocnienia i stosować wysoko wytrzymałe materiały. Najlepsze rezultaty daje proces tworzenia kabrioletu lub roadstera od podstaw. Otwarty samochód jest zazwyczaj o 130-150 kg cięższy od swojego odpowiednika z nadwoziem zamkniętym. Standardem stały się obecnie automatycznie składane i rozkładane dachy, wykorzystujące mechanizmy elektryczne lub elektromechaniczne. Proces złożenia lub rozłożenia zajmuje zaledwie kilkanaście sekund. Dla zapewnienia bezpieczeństwa jeszcze do niedawna stosowano w niektórych otwartych konstrukcjach specjalne pałąki przeciwkapotażowe, montowane na stałe lub otwierane odpowiednio szybko przy wywracaniu się pojazdu. Współczesne ramy przedniej szyby są jednak tak mocne, że rezygnuje się z tego typu dodatkowych zabezpieczeń, poprzestając często na rurowych wzmocnieniach przy oparciach foteli.

Dariusz Dobosz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.