Lepiej mieć drogą benzynę, niż tanią

Filozofia "Keep smiling" nie pozwala Amerykanom zbyt długo martwić się wysokimi cenami paliw. na jednym z portali pocieszają się nawet, że to bardzo dobrze. Dlaczego? Bo sprzyja to lepszym kierowcom.

Tłumaczenie, że droga benzyna ma pozytywy, wydaje mi się dość pokrętne. Przez wysokie ceny w Stanach nasiliły się przecież kradzieże paliwa z baku . Ale jak się dobrze wczytać to może ma to sens. Jasne, że na ceny paliw będą narzekać przede wszystkim ludzie, którzy jeździć muszą. Ale prawdziwi entuzjaści powinni znaleźć całej sytuacji co najmniej pięć plusów.

Według portalu Jalopnik.com są to:

5. Mniejszy tłok Droższa benzyna oznacza mniej samochodów, lepszy transport publiczny i telekomunikację. Drogi otworzą się dla ludzi, dla których jazda nie jest koniecznością a przyjemnością. Na skrzyżowaniach nie będą tworzyć się korki, ludzie zostawią swoje paliwożerne vany i suvy w garażach. Drogi staną się przez to bezpieczniejsze.

4. Lepsze samochody Skończy się rywalizacja producentów aut w budowaniu coraz większych aut a zacznie w produkcji najbardziej efektywnych. Szybkość i sportowe osiągi będą musiały iść w parze z małym spalaniem i spełnianiem wymogów ekologii. Dzięki temu może otworzyć się kolejny rozdział w motoryzacji.

3. Lepsze drogi Tania benzyna skłaniała do jazdy - wszędzie, zawsze, po cokolwiek, ścigania się spod świateł. Droga benzyna wymusi zmianę takiego stylu jazdy a zyskają na tym też drogi - ich nawierzchnia będzie się wolniej niszczyć. Oszczędzimy więc na ich remontach a zyskamy na bezpieczeństwie.

2. Tańsze ubezpieczenia Ludzie, którzy do tej pory dojeżdżali do pracy swoimi wielkimi samochodami przesiądą się do transportu publicznego. Mniej zawalidróg - mniej wypadków, więc ceny ubezpieczeń powinny spaść. A zaoszczędzony grosz można wydać na benzynę, olej, lepsze opony...

1. Mniej grubasów Im mniej czasu spędzi społeczeństwo w samochodzie, tym lepiej dla niego. Wyskok na pizzę albo hamburgery nie będzie już na porządku dziennym. Ludzie będą więcej chodzić, jeździć na rowerach, spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu. W Ameryce problem grubasów jest poważny - dzięki cenom benzyny cały naród może oszczędzić na opiece zdrowotnej. A nawet jak wsiądą do samochodu to parę kilo zrzuconego tłuszczu odbije się na mniejszym spalaniu.

Co o tym sądzicie? Czy Amerykanie robią po prostu dobrą minę do złej gry, czy ceny paliw spowodują, że będziemy jej mniej marnować?

baggins

Więcej o:
Copyright © Agora SA