Jeepney | Autobus z innej bajki

To terenówka, autobus, a może ciężarówka? Czym jest Jeepney i skąd się wziął?

Filipiny przez kilka wieków były kolonią hiszpańską, po czym na samym początku XX w. nieco przez przypadek dostały się w ręce USA. Podczas II Wojny Światowej Amerykanie toczyli tu zacięte walki z Japończykami, a po jej zakończeniu pozostawili Filipiny samym sobie porzucając przy okazji nadmiar sprzętu. To, co można było wykorzystać to wojskowe Jeepy. Ponieważ transport publiczny uległ zniszczeniu podczas Wojny postanowiono go odbudować wykorzystując te wojskowe auta. Stąd nazwa Jeepney, ale także ich charakterystyczne przody, dziś tylko nawiązujące do Willysów MB.

Zaraz po Wojnie na maskach Jeepneyów umieszczano figurki koni, gdyż uważano, że kto ich nie ma na masce, nie ma też pod maską. Dziś te ozdoby są już zupełnie niespotykane

Jeepneye bazujące na Jeepach z czasem coraz bardziej wyeksploatowane i zbyt małe musiały ustąpić miejsca nowszym modelom. Zachowano w nich klasyczny wygląd Jeepa, ale konstrukcję oparto na dużo większych ramach samochodów ciężarowych (często Isuzu), a do napędu posłużyły wysokoprężne silniki Mitsubishi i Isuzu.

Jeepneye wciąż budowane są lokalnie na Filipinach. Nie ma jednej fabryki, ani jednej recepty na Jeepneya. Najważniejszy jest kształt. Przód przypominający klasycznego Jeepa MB połączony jest z metalowym, ręcznie robionym nadwoziem. W środku za kierowcą umieszczone są podłużne ławki, ale podróżować można też siedząc obok kierowcy, a w razie konieczności także na znajdującym się z tyłu podeście, lub na dachu. Ilość ozdób w postaci pręcików, drabinek, spoilerów, trąbek, czy dodatkowych reflektorów jest dowolna i zależy od właściciela.

Sławę Jeepneye zawdzięczają też zdobnym malunkom przedstawiającym np. Matkę Boską, Chrystusa, sceny z komiksów, syna właściciela, albo wymarzone auto. Niestety nie wszystkie są pomalowane i zdarzają się także "gołe". Ale najgorzej wyglądają tzw. Nelsony. Ich twórcy nie przejmują się tradycją i produkują tanie do bólu prymitywne autobusy. Nadwozia Nelsonów spawane są z prostych płaskich blach, lub z czego popadnie i są to chyba najtaniej produkowane autobusy na świecie. Czasem ich właściciele implementują do Nelsona przedni pas z jakiegoś współczesnego japońskiego auta. Efekt bywa różny, ale zazwyczaj wygląda to co najmniej dziwnie.

Przyszłość tego oryginalnego autobusu rysuje się w czarnych kolorach. Zakłady produkujące klasyczne Jeepneye maja coraz mniej zamówień i jest ich coraz mniej, a po miastach Filipin jeździ coraz więcej japońskich mikrovanów, które dostosowuje się do przewozu większej ilości ludzi.

Marcin Lewandowski

ZOBACZ TAKŻE:

Samochody z innej bajki | Nissan na świecie

Samochody z innej bajki | Z dalekiej Korei

Mitsubishi Carisma - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA