O takiej ewentualności wspomniał niedawno, w rozmowie z brytyjskim Autocarem, Peter Schreyer - szef projektantów koreańskiej firmy. Jego zdaniem, wzbogacając gamę modelową o samochód sportowy, Kia mogłaby dodatkowo wzmocnić - i tak już przecież niezłą - pozycję na rynku.
Tak się składa, że firma posiada w swoim portfolio auto, które mogłaby wykorzystać przy budowie kompaktowego sportowca. Mowa o studyjnym modelu Kee Coupe Concept, zaprezentowanym w 2007 roku podczas salonu samochodowego we Frankfurcie. Limonkowe coupe posiadało napęd na przód, ale Schreyer przyznał, że chciałby, aby produkcyjny odpowiednik konceptu zbudowany był na platformie auta z tylnym napędem. Jego zdaniem można by na przykład użyć odpowiednio zmodyfikowanej płyty podłogowej Hyundaia Coupe.
W ten sposób, nowa Kia mogłaby stanowić konkurencje dla takich aut jak Mazda MX-5 czy nadchodzące wielkimi krokami Toyobaru (wspólny projekt coupe spod znaku Subaru i Toyoty ). Schreyer podkreślił jednocześnie, iż sportowa Kia wcale nie musiałaby być ani szczególnie szybka, ani wyjątkowo mocna. Wystarczy by było to dające dużo frajdy, kompaktowe auto w przystępnej cenie.
W ciągu następnych dwóch lat będziemy skupiać się na odświeżeniu linii obecnie oferowanych modeli. Przed końcem 2011 pojawić ma się zupełnie nowe Picanto, a także następca Rio oraz nowy Magentis. To nasze naturalne priorytety, bo to sprzedaż tych aut podbija nasze słupki. Problem z Kee jest taki, że nikt - ani w Europie, ani w Stanach Zjednoczonych - nie jest w stanie ocenić, ile sztuk tego auta uda się sprzedać.
Jakie są zatem szanse, że auto rzeczywiście powstanie? W tej chwili trudno wyrokować. Jednak biorąc pod uwagę przemyślaną strategię koreańskiej firmy oraz niezwykłą trafność decyzji podejmowanych przez szefostwo, jeśli już się pojawi - może być nie lada hitem. Mały, sportowy tylnonapędowiec byłby też zapewne dotkliwym ciosem dla nasyconego segmentu hot hatchów.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE: