O ile Toyota FT-EV (Future Toyota Electric Vehicle) mocno oparta na konstrukcji iQ niewiele odbiegała wyglądem od oryginału, to FT-EV II jest już nie do poznania. Zniknęła wysoko podniesiona maska, gdyż nie ma konieczności upychania pod nią silnika spalinowego. Przednia szyba schodzi nisko łącząc się z ciemnym pasem przednim, przez co samochód z przodu wygląda jak kask motocyklowy. Drzwi są odsuwane do tyłu, co jest rzadkim rozwiązaniem, ale praktycznym w zatłoczonych miastach. Cały czas mamy futuryzm, a gdzie to retro?
Retro jest wewnątrz. Deska rozdzielcza z całym oprzyrządowaniem wygląda jakby została zainspirowana automobilem z początku XX wieku. W tych prymitywnie wyglądających elementach kryją się współczesne rozwiązania techniczne z kilkoma wyświetlaczami i wszelkimi potrzebnymi przełącznikami.
Retrofuturystyczny jest także napęd. Samochody elektryczne budowane były przecież od początku dziejów motoryzacji. Teraz dzięki nowoczesnym rozwiązaniom w konstrukcji akumulatorów możliwe jest szybsze ładowanie i zwiększanie ich pojemności przy stałej wielkości i masie.
FT-EV II niestety trochę zawodzi. Osiągi są bardziej retro, niż futurystyczne. Mimo zastosowania akumulatorów litowo-jonowych zasieg wynosi zaledwie 90 km, a prędkość maksymalna to skromne 100 km/h. Szkoda, gdyż po małym i lekkim autku można się było spodziewać lepszych wyników - przynajmniej odnośnie zasięgu.
Marcin Lewandowski