Jest wśród nich firma Sigma Motorworks, planująca stworzyć własny samochód o napędzie elektrycznym. Żeby było trudniej i ciekawiej ma to być samochód sportowy. Plany zakładają wejście na rynek w 2010 roku. Ale żeby móc to zrobić, należy mieć produkt i to gotowy do produkcji.
Aby go zaoferować, trzeba z kolei go najpierw mieć. Podobnie jak Tesla , Sigma postanowiła nie wyważać otwartych drzwi i zamierza wykorzystać w swoim aucie podzespoły sprawdzonego samochodu, do którego w dodatku można tanio kupić części zamienne. Wybór padł na Forda Mustanga poprzedniej generacji, do którego można dostać różnego rodzaju akcesoria. W ten sposób zbudowanie prototypów o nazwie GTE było o wiele tańsze. Posłużą one za bazę do testów układu napędowego.
Pod nadwoziem kryją się dwa silniki elektryczne . Każdy z nich rozwija 100 KM i napędza jedną oś. Pakiet baterii litowo-jonowych powinien wystarczyć na przejechanie około 160 km na jednym ładowaniu - oczywiście zakładając, że będziemy przestrzegać przepisów. Na torze, lub niemieckiej autostradzie można auto rozpędzić do 233 km/h (145 mil/h), ale wtedy radość z jazdy może nam psuć świadomość, że nie ma jeszcze zbyt wielu miejsc, gdzie publicznie możemy naładować baterie.
Marcin Lewandowski, źródło: Sigma via Autoblog
Motodziennik: Wtyczkowóz po polsku - WIDEO