Do tej pory Lotus pomagał innym markom projektować samochody z napędem elektrycznym. Tesla jest tego najlepszym przykładem. Lotus odpowiedzialny był za stworzenie podwozia i wygląd auta - konstrukcyjnie Tesla nie różni się wiele od modelu Elise , co zresztą doskonale widać. Także Dodge stworzył prototyp samochodu elektrycznego , który z zewnątrz od Lotusa Europa różni się tylko znaczkiem na masce.
Brytyjski producent zdał sobie jednak sprawę, że pomoc innym może okazać się mniej opłacalna, niż stworzenie samochodu elektrycznego pod własnym szyldem. Dlatego szef firmy, Michael Kimberley zapowiedział, że wkrótce pojawi się Lotus z nowym napędem, a prace nad technologiami potrzebnymi do produkcji samochodu już trwają . Słowo "wkrótce" może oznaczać wszystko, dlatego trudno o jakiekolwiek bardziej konkretne określenie daty prezentacji chociażby prototypu auta. Być może już podczas marcowego salonu w Genewie, na stoisku Lotusa pojawi się więcej szczegółów.
Co na razie wiemy o Lotusie na prąd? Inaczej niż Tesla, której akumulatory ładowane są tylko z gniazdka, w Lotusie ma pracować (zapewne niewielki) silnik spalinowy odpowiedzialny za doładowywanie baterii. Według zapowiedzi Kimberley'a, zasięg samochodu po zatankowaniu do pełna ma wynieść ok. 500-600 km - byłby to chyba pierwszy Lotus, którym można by przejechać tak wiele po jednej wizycie na stacji benzynowej. Jest tylko jeden problem - Kimberley nie podał jaką pojemność miałby mieć zbiornik paliwa...
Projekt nowego samochodu jest częścią 60-milionowej (w funtach) inwestycji Lotusa w nowe, "zielone" technologie. Samochody z hrabstwa Norfolk mają stawać się bardziej ekologiczne , ale bez utraty ducha marki i osiągów. Zapowiedzią takiej polityki marki jest z pewnością model Eco Elise czy Lotus Exige 270E Tri-Fuel .
jk, źródło: worldcarfans.com
