Biante "by Mazda"

Kilka dni temu Mazda przedstawiła nowy model minivana przeznaczonego tylko na rynek japoński. Dlaczego więc o nim piszemy? Gdyż jest oryginalny i... nieco brzydki.

Miałbym spory problem, gdyby ktoś pokazał mi zdjęcie nowej Mazdy zrobione od przodu i zasłonił znaczki. Jest pewne podobieństwo do modeli Peugeota: wysoko zaczynająca się maska, jej przejście w słupki A, tylne lampy zachodzące na bok jak w 1007, co wraz z odsuwanymi drzwiami potęguje wrażenie "Peugeotowości". Jednak to, co zdecydowanie nie pasuje do stylistyki francuskich aut, to światła przednie przechodzące w boczne szyby. Taki zabieg stylistyczny został zastosowany po raz pierwszy w seryjnym samochodzie i sprawia, że nowa Mazda będzie się wyróżniać (nieco) w potoku innych aut.

Stylistą Mazdy Biante jest Iwao Koizumi, ten sam, który zaprojektował nową Mazdę 6 i CX-7. Oba jego poprzednie projekty są bardzo udane i jak sądzę trafiają w europejski gust. Biante jest o wiele bardziej japońska. Nadwozie jest pudełkowate i przyciężkie, a dodatkowo niespotykana dotąd stylizacja przednich lamp nie każdemu Europejczykowi przypadnie do gustu.

Nie lepiej jest z ergonomią nadwozia: z pozoru długie, odsuwane, boczne drzwi powinny zapewniać wygodny dostęp do wnętrza, jednak otwór drzwiowy jest częściowo przez nie zasłonięty. Zdecydowanie lepiej jest w środku, przesuwana w dużym zakresie środkowa kanapa pomieści nawet sporych rozmiarów zawodnika sumo i ani miejsca na głowę, ani na nogi nie powinno mu zabraknąć.

Na razie nic nie wiadomo na temat techniki zastosowanej w nowej Maździe. Zresztą nie jest to dla nas bardzo istotne, gdyż nawet jeśli Biante trafi kiedyś do Europy, to może być oferowana z inną nazwą, nieco inną stylistyką nadwozia i być może innymi jednostkami napędowymi, niż te stosowane w Japonii.

Marcin Lewandowski

Więcej o:
Copyright © Agora SA