Evisol ThoRR - Sport na prąd

Gdy cena za baryłkę ropy przekroczyła już dawno 100 dolarów, a samochody na zwykłe paliwo są coraz bardziej passé, czas zastanowić się, czym będą napędzane sportowe samochody przyszłości. Być może nawet niedalekiej.

Na pierwszy rzut oka Evisol ThoRR niewiele różni się od Caterhama czy Lotusa 7. Rzeczywiście, holenderska firma zbudowała swój pojazd używając podwozia wspomnianych samochodów. Tak samo jak protoplaści, Evisol nie wyposażył swojego auta w żadne (mniej lub bardziej) zbędne "gadżety", typu ABS, wspomaganie kierownicy czy hamulców, maty wygłuszające, dach czy nawet przednią szybę. Pozostało tylko i wyłącznie to, co potrzeba. Bardzo rasowo i bardzo sportowo.

Za napęd posłużył natomiast zupełnie inny motor. Evisol użył elektrycznego silnika Siemensa, który charakteryzuje się ciągłą mocą 91 KM, i momentem 160 Nm, przekazywanym na koła przez bezstopniową przekładnię. Niewiele, jak na sportowy samochód. Na szczęście maksymalna moc wynosi 272 KM i 450 Nm, a to już naprawdę sporo, zwłaszcza, że auto waży jedynie 755 kg. Łatwo policzyć, że stosunek mocy do masy wynosi zachwycające 360KM/tonę. To o ponad 80KM/tonę lepiej niż w Nissanie GT-R, który jak tylko trafił w ręce dziennikarzy motoryzacyjnych, został okrzyknięty pogromcą Porsche i innych wielkich konkurentów. Evisol nie podaje co prawda osiągów ThoRRa, ale przyspieszenie do setki może zajmować nawet mniej niż 4 sekundy. Jedyne parametry o jakich wspomina producent, to wydajność litowo-polimerowych akumulatorów. Według testów (tzw. New European Driving Cycle tests), mają one pozwolić na pokonanie 200 km na jednym ładowaniu. Wszystko fajnie, ale brak gangu sportowego silnika to dla mnie jednak zbyt duża cena za oszczędność.

Jan Kopacz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.