Bentley Bentayga | Test | Czy Romek ma rację?

Jeśli cię na niego nie stać, to możesz się o niego pokłócić. Oto nowy super SUV - Bentley Bentayga

Bentley Bentayga | Najdroższa opcja w historii?

Jest duży, chociaż myślałem, że będzie jeszcze większy. Jest luksusowy, ale nie ma w nim przesadności. Jest szybszy, niż mogłoby się wydawać po danych technicznych. Jest wyjątkowy niemal w każdym calu. Jest Bentleyem. Do tego jest samochodem, o który pokłóciłem się z kolegą Romkiem.

Bentayga to ważny samochód dla Bentleya. Przyda się w nieco zakurzonym portfolio. Ściągnie do salonów wiernych klientów, a przy okazji na pewno pojawią się również nowi. Bo można myśleć o tym modelu co się chce, ale jedno jest pewne - ustawia zupełnie nowy poziom w klasie SUV. Mimo to wiele osób jest z tym samochodem na "nie". "Nie", bo nieładny; "nie", bo przesadzony; "nie", bo po co takie auto. Romek też jest jednym z tych na "nie". Dla Bentleya to na szczęście mało istotna grupa, bo żadnego z tych "nie" i tak na niego nie stać. Podczas premiery na salonie we Frankfurcie w 2015 roku Bentayga mnie nie zachwyciła, ale do obozu "nie" nie należę. Zobaczymy, czy to się zmieni po jazdach testowych.

Często jest tak, że samochód stojący w salonie, na targach czy uwieczniony na zdjęciu zupełnie inaczej prezentuje się na drodze, w naturalnym środowisku. Przy pierwszym spotkaniu nieco się zdziwiłem, bo duży SUV Bentleya wydał mi się nieco za mały. Nie wiem, skąd to się bierze, bo to naprawdę duże auto (5 metrów 14 centymetrów długości). Cayenne (4 metry 85 cm długości) to przy nim maluszek. Audi Q7 też jest znacznie mniejsze (5 metrów 5 cm długości). Dorównuje mu jedynie przedłużana wersja Range Rovera LWB (5 metrów 19 centymetrów długości). Może to dlatego, że tu wszystko jest duże np. koła mają 22 cale, albo niewielkiego rozstawu osi (2992 mm; Audi Q7 - 2994 mm, Range Rover LWB - 3120 mm). Większe auta spotkamy już tylko za wielką wodą. Bentayga zbudowana jest na platformie MLB-Evo, na której powstały wymienione modele z koncernu VW - Audi Q7 i Porsche Cayenne. Dziwnym trafem cała trójka ma jeszcze jedną cechę wspólną - żaden z nich nie grzeszy urodą. Chociaż nie będę się czepiać jak mój kolega Romek (ten od "nie"), bo Bentayga ma w sobie coś. Trudno mi sobie wyobrazić pierwszego SUV-a tej marki, który już na pierwszy rzut oka wyglądałby bardziej jak typowy Bentley, a przy tym był dostatecznie konserwatywny. Za piękno nikt go nigdy nie nagrodzi, ale na ulicy wystarczająco wybija się z tłumu, a o to przecież w tym samochodzie chodzi. Zresztą oceńcie sami. Krytykować możecie, ale tylko pod warunkiem, że widzieliście go na żywo.

Wsiadając do środka zapominamy o wyglądzie. Jest luksus, odpowiedni dobór materiałów i znakomita jakość wykończenia. Kiedy wsiadasz do aut z najwyższej półki, ważny jest zapach i wyczucie stylu. Wnętrze roztacza woń skóry, którą jeśli już raz poczujesz, zawsze będzie kojarzyła ci się z luksusem. Do tego otrzymujesz inną unikatową formę przekazu. Dyplomację stylu, elegancji, powściągliwości i nowoczesności. Bentley tę sztukę opanował do perfekcji. Mimo że otoczony drewnem, skórą i chromem, nie czujesz się tu jak w chłodnym pałacu tylko bardziej niczym w przyjaznej willi. Nowoczesność miesza się z tradycją. Jest 8-calowy wyświetlacz z 60-gigowym dyskiem, ale są też analogowe wskaźniki zegarów. Tak to ma wyglądać. Ważne są detale. Zegary nie są przykryte plastikową szybką tylko mineralnym szkłem, dysze nawiewu nie są z plastiku tylko z chłodnego aluminium, a wykończenie wnętrza to ręczna robota 53 rzemieślników i 130 godzin ich pracy. Jeśli cię stać, możesz zamówić sobie zegarek  Breitling Tourbillon z masywnego złota i diamentów przygotowywany (oczywiście ręcznie) przez jednego, dedykowanego specjalistę, który wykonuje tylko cztery takie dzieła sztuki w roku. Chyba nie zdziwi was więc jego cena - około 150 tys. euro, czyli po aktualnym kursie jakieś 660 tys. złotych. To za sam zegarek, bez Bentaygi. Nie, niestety w egzemplarzu testowym go nie było. Jest jednak też coś, co nie do końca mi się podoba. Przy całej tej finezji i stylu bardzo przeciętnie i bez pomysłu wypadają... pojemniki na napoje, czyli cupholdery. Ot dwie czarne dziury wyłożone plastikiem. Rozwiązanie znane z normalnych samochodów (pewnie Romek ma takie w swoim aucie). Że da się to rozwiązać lepiej, pokazało chociażby ostatnio Volvo w modelu XC90 czy nowym S90. Tam znajdziecie piękne, zamykane miejsce na puszkę, butelkę czy telefon (często idealnie pasuje). Jest jeszcze coś. Mimo że masaż możemy sobie zaaplikować na każdym z czterech foteli, to zagłówki przednich siedzeń sterowane są ręcznie, a nie elektrycznie. Przy takiej dawce luksusu mała gafa. Jest tak dlatego, że szkielet fotela Bentayga dzieli z Audi Q7, a tam tak po prostu jest. Za to pochwalić możemy się znakomitym systemem audio: 1950 watów, 19 kanałów, 18 głośników. Brzmi znakomicie.

O dopracowaniu Bentleya nie zapomniano nawet w bagażniku. Chociaż nieco zabiera powierzchni ładunkowej (maksymalnie 590 litrów) zauroczyła mnie pięknie wykończona skórą, wysuwana ławka. Możesz sobie na niej usiąść i zjeść drugie śniadanie. Będzie też przydatna podczas zmiany butów po powrocie z golfa czy polowania. Kto chce, może sobie zamówić dodatkowo specjalny zestaw walizek do bagażnika. Pasują idealnie i kosztują zaledwie 30 tys. euro.

Wyjątkowość w tym aucie jest wszędzie. Ekologia i downsizing do Bentleya jeszcze nie dotarły. Pod maską zabudowano sześciolitrowy silnik W12 biturbo o mocy 608 KM i 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. 12 cylindrów nie ryczy, 12 cylindrów jest wręcz bezgłośne, subtelne i idealnie wyważone, ale gotowe w każdej chwili na strzał mocy. Przyspieszenie do 100 km/h trwa 4,1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 301 km/h. Jednak te suche dane nie obrazują tego, co się dzieje, kiedy wdepniemy pedał do podłogi. Jeśli zrobimy to na starcie, cały samochód przysiądzie spektakularnie na tył. Wygląda to, jakby 2,5-tonowy kolos szykował się do skoku. Rozpędzanie się w jak najkrótszym czasie taką kamienicą jest o wiele bardziej spektakularne dla wszystkich (kierowcy, pasażera i publiczności) niż ruszanie spod świateł sportowego wozu. Każdy z wymienionych, kiedy to przeżywa siedząc w środku lub widząc z zewnątrz, myśli lub mówi sobie to samo: wow! To niemożliwe! Dodając jeszcze kilka innych bardziej dosadnych zwrotów. Siedząc w aucie warto przezornie oprzeć głowę o zagłówek. Napływ prędkości nie ustępuje do 250 km/h. Później Bentayga przyspiesza nadal szybko, ale już zdecydowanie wolniej. Jak na auto tej wielkości prowadzi się nad wyraz zwinnie. Pneumatyczne zawieszenie ma trzy programy ustawienia. Idealny wydaje się być środkowy nazwany Bentley. To taki kompromis pomiędzy sportem (jest nieco za twardy) i komfortem (zbyt słabe wyczucie wspomagania). Tak czy tak komfort jazdy jest znakomity. Tego poziomu podróży nie oferuje obecnie żaden inny SUV.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ

Oczywiście całość ma swoją cenę. W Polsce za Bentaygę trzeba zapłacić minimum 259 tys. euro. Czyli nieco powyżej milion sto tysięcy złotych. Wywindowanie jej powyżej 300-350 tys. euro nie stanowi większego problemu. Nawet bez domawiania zegarka.

Summa Summarum

Dyskusja z Romkiem o sensie i bezsensie Bentaygi, jej wyglądu, wad i zalet skończyła się na wzajemnych docinkach. Fanem nowego Bentelya jak w 2004 r. Continetala GT nie będę, ale bronić nowego SUV-a jak najbardziej mam zamiar. To technicznie dopracowany, komfortowy, znakomicie wykończony i świetnie jeżdżący ekskluzywny SUV. Bentley właśnie zaczął tworzyć nowy dział historii marki. Odpowiadając na pytanie zadane w tytule, Romek nie ma racji, a nawet gdyby trochę miał, to i tak mu jej nie przyznam.

Bentley Bentayga | Kompendium

*dane fabryczne

ZOBACZ TAKŻE:

Maybach zbuduje SUV-a

Rolls-Royce | Pierwszy SUV marki do 2018 roku

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA