Volkswagen XL1 | Pierwsza jazda | Dotknąć wizji Piecha

Obecny rok zapisze się w historii koncernu Volksawgena jako przełomowy. Swoją karierę zakończył w nim jej największy wizjoner, przewodniczący rady nadzorczej, Ferdinand Piech. Mieliśmy okazję dotknąć i sprawdzić jego ostatnią zrealizowaną wizję - model XL1

Koncepty Volkswagena | Nie tylko dla ludu

Stworzyć najbardziej ekonomiczny samochód seryjny świata - taki cel przyświecał najważniejszej osobie w koncernie Volkswagena. Gdy za postawione zadanie zabrali się inżynierowie, okazało się, że po pierwsze nie będzie to takie łatwe, po drugie tanie, a po trzecie przepis na to auto okaże się niesamowitą mieszanką nowoczesnych technologii z rozwiązaniami, które spotykaliśmy w początkowych okresach rozwoju motoryzacji. Oto Volkswagen XL1. W naszych rękach na polskich drogach.

Patrząc na XL1, stojące w otoczeniu nowoczesnego budynku, można odnieść wrażenie, że albo przenieśliśmy się do przyszłości albo ktoś ściągnął na Ziemię rozwiązania nie z naszej planety. Nigdy wcześniej nie byłem (i sądzę, że już nigdy nie będę) tak zainteresowany samochodem, który wyposażony jest w dwucylindrowy silnik Diesla o pojemności 799 cm3. Pewnie dlatego, że nie wygląda on jakby miał właśnie taką jednostkę napędową. XL1 konstrukcyjnie przypomina samochód do bicia rekordów prędkości. Jest niski (115 cm), wąski (166 cm) i ma bardzo opływowe kształty. Dla zmniejszenia oporów powietrza nawet tylne koła zostały ukryte za osłonami, a tradycyjne lusterka zastąpiono kamerkami.

fot. Michał Dek

Co jeszcze XL1 ma wspólnego z najbardziej zaawansowanymi autami wyścigowymi? To przede wszystkim monocoque wykonany z tworzyw sztucznych, wzmocnionych włóknem węglowym (CFRP). To na nim oparta jest konstrukcja nadwozia XL1, które razem z całym poszyciem waży jedynie 230 kg. Dodatkowo XL1, choć rozpędza się tylko do 160 km/h, wyposażone jest w ceramiczne hamulce. Nie rozgrzeją się one do czerwoności na torze, ale za to są bardzo lekkie. Cała ta nowoczesna konstrukcja porusza się jednak na kołach w rozmiarze rodem z początków poprzedniego wieku, czyli 115/80 R15 z przodu i 145/55 R16 z tyłu. Bardzo wąskie! Same felgi wykonano już jednak z lekkiego magnezu.

Szukasz używanego auta? Tutaj je znajdziesz

Bardzo lekka jest także deska rozdzielcza, którą wykonano z celulozy o grubości 3 mm. Wnętrze ,choć "kosmiczne", wykorzystuje elementy z innych małych modeli producenta z Wolfsburga. Ekran komputera, zegary i panel klimatyzacji są identyczne jak w modelu Up! Gdy wsiada się do środka, trzeba zgiąć się w pół i uważać na szeroki próg. Potem wystarczy tylko pociągnąć za sobą otwierane ku górze drzwi i już możemy udać się w podróż. Z miejsca prowadzącego zamknięcie lekkich drzwi jest łatwiejsze. Fotel pasażera umieszczono nieco bardziej z tyłu. W bocznych panelach widać ekrany kamer, które wyświetlają obrazy z tyłu, ale brak wstecznego lusterka i tylnej szyby mocno daje się we znaki w trakcie manewrów. Trzeba uważać, bo koszt naprawy nadwozia jest wysoki. We wnętrzu XL1 także można spotkać sporo kontrastów. Mamy do dyspozycji np. ekrany i nawigację, ale szyby otwiera się korbkami. Mimo tego, że jest dość mało miejsca, to nawet osoby o wzroście dwóch metrów nie będą miały problemu, żeby się zmieścić i wygodnie ruszyć w drogę.

XL1 to hybryda. Z jednostką 0,8 TDI o mocy 48 KM współpracuje układ silników elektrycznych generujący dodatkowe 27 KM. Cała moc trafia na tylne koła za pomocą 7-biegowego DSG, dzięki czemu zmiana przełożeń jest płynna i szybka. Jak jeździ się XL1? Ciężko! Wszyscy Cię zatrzymują i chcą oglądać to niezwykłe auto. Mówiąc poważnie, XL1 w trakcie jazdy jest jak eksponat z muzeum techniki. Z jednej strony wiesz co zrobić, żeby nim jechać i korzystać z jego dobrodziejstw, ale z drugiej strony czujesz się nieco jak w trakcie próbnego lotu samolotem i nie chcesz niczego zepsuć. Uważasz więc nie tylko na siebie, ale także na wszystkich uczestników ruchu drogowego.

Najsilniejszy człowiek branży motoryzacyjnej złożył dymisję

Volkswagena XL1 prowadzi się pewnie i przyjemnie. Zawieszenie jest dość sztywne, więc komfortu nie ma tu zbyt wiele, ale za to cieszy brak elektrycznego wspomagania. Przednie koła są tak małe, że w tym aucie nie ma żadnego układu wspomagającego. We wnętrzu cicho jest dopóki jedziemy w trybie elektrycznym, która może trwać do 50 km. W momencie mocniejszego wciśnięcia gazu, uruchamia się dwucylindrowe TDI, którego terkot przypomina pracę miksera starej generacji, ale trzeba przyznać, że ma to nawet swój urok. Dwa cylindry to dwa cylindry i tego się nie przeskoczy. Pierwsze 100 km/h osiągniemy w czasie 11,6 sekundy. Szybko? Jak na moc 69 KM i 140 Nm momentu to nawet bardzo szybko. Wszystko dzięki niskiej masie.

fot. Michał Dek

Summa Summarum

Czy ostatnia misja wielkiego Ferdinanda Piecha powiodła się? Jeżeli kierowca jest w stanie rano wsiąść do samochodu i pojechać do pracy nawet kilkadziesiąt kilometrów, uzyskując wynik średniego spalania na poziomie 0,8 litra w normalnych warunkach, to znaczy, że misja się udała. Tak właśnie jest z Volkswagenem XL1. W trakcie testu bez problemu uzyskaliśmy i utrzymaliśmy wynik spalania 0,9 litra /100 km. Fakt, że za XL1 powstało tylko 250 sztuk i trzeba było zapłacić za niego ponad 460 tys. zł nie ma znaczenia. Tym bardziej, że wszystkie egzemplarze szybko się sprzedały. Piech kolejny raz dopiął swego!

Volkswagen XL1 | Kompendium

ZOBACZ TAKŻE:

Czas na elektryczne Volkswageny

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.