Opel zdradza techniki kamuflażu nowych modeli aut

Zmagania producentów samochodów ze szpiegami uzbrojonymi w aparaty fotograficzne to niekończąca się walka. Kiedy jedna strona robi wszystko, aby swoje najnowsze dzieło ukryć jak najdłużej przed światem, druga obmyśla coraz bardziej kreatywne sposoby zdobycia zdjęcia nowego prototypu

Opel Astra OPC | Test | Nie samym GTI człowiek żyje

Od 30 lat Opel opracowuje folie do kamuflażu oraz fałszywe dodatki, które zamontowane na samochodzie wyprowadzają w pole motoryzacyjnych paparazzich. Jeden z najnowszych pomysłów specjalistów od kamuflażu zastosowano w nowej Astrze. To czarno-biała folia maskująca "Cube". Firma ma nadzieję, że stylistyka nadwozia oraz wygląd wnętrza nowej generacji kompaktowego modelu nowej generacji pozostaną tajemnicą do czasu publikacji pierwszych oficjalnych zdjęć.

Ekspertom szczególnie zależało na ukryciu przed oczami ciekawskich nowo zaprojektowanego przedniego pasa, osłony chłodnicy z charakterystycznym znakiem "blitz" oraz tyłu samochodu. Gdyby decydujący głos należał do specjalisty od kamuflażu Andreasa Kubisa, nowa Astra byłaby całkowicie zamaskowana. Sylwetkę prototypu można jednak zmodyfikować tylko w pewnym stopniu, tak by nie zniekształcić wyników badań prowadzonych przez inżynierów i kierowców testowych przed wprowadzeniem auta do seryjnej produkcji. Oczywiście również inspektor ds. bezpieczeństwa TÜV musi dopuścić zamaskowany samochód do ruchu po drogach publicznych. Dlatego zaakceptowanie niektórych wymagań przychodzi Kubisowi łatwiej, na przykład tych dotyczących świateł. Kierunkowskazy muszą być widoczne z boku. Niemniej jednak dokładny kontur świateł powinien pozostać zakryty, ponieważ jest on jednym z charakterystycznych elementów.

Andreas Kubis, dyplomowany dyrektor techniczny, od 2012 roku w technologicznym wyścigu wyprzedza szpiegów o krok. Trójwymiarowy efekt "Cube" był już przyczyną frustracji osób próbujących podejrzeć przebieg prac nad Corsą, a obecnie sprawia, że kontury nowej Astry są nieostre i wprowadzają gapiów w błąd. Do całkowitego zamaskowania samochodu klasy kompaktowej potrzeba od 60 do 70 arkuszy folii. Materiał ten jest odporny na uszkodzenia przez drobne kamyki z drogi, temperaturę i promienie UV. Ekstremalne temperatury od -40 do +80 stopni Celsjusza też nie robią na nim wrażenia. Kierowcy testowi mogą liczyć na skuteczny kamuflaż nawet w Arjeplog na północy Szwecji, gdzie testy odbywają się w najbardziej niesprzyjających warunkach pogodowych.

W prototypowym egzemplarzu nowej Astry eksperci po raz pierwszy zastosowali dodatkową specjalną folię maskującą na zestawie wskaźników, konsoli środkowej i systemie multimedialnym. "Materiał ten sprawdził się w przypadku laptopów i telefonów komórkowych. Uniemożliwia on podglądanie ekranu z boku" - wyjaśnia Kubis. Plastikowe obudowy i profile z pianki zasłaniają prawdziwy kształt wskaźników, a folia maskującą nie daje szans nawet najmocniejszym teleobiektywom.

Od "Fishies", poprzez "Wirries" do "Cube" - cztery generacje folii maskującej

"Cube" to już czwarta generacja folii maskującej stosowanej przez firmę Opel. Początkowo wystarczało zasłonięcie ogólnych konturów i ukrycie reflektorów pod żółtą i czerwoną taśmą. Potrzeby związane z kamuflażem rosły jednak wraz z rozwojem możliwości technicznych fotografii. Pod koniec lat 80. sztuka kamuflażu posunęła się o krok naprzód, ponieważ taśmą zaczęto oklejać także przód i tył samochodów. "Częściowo zasłaniano nawet okna, aby ukryć ich charakterystyczny kształt" - wspomina Kubis.

Pierwszym Oplem oklejonym folią maskującą, nazwaną "Fishies" ze względu na wzór przypominający ryby, była Corsa C z 1999 roku. Wtedy nakładaniem folii na jeden samochód zajmował się nawet trzyosobowy zespół, a cała operacja trwała kilka dni. Specjaliści od kamuflażu zaczęli stopniowo podkładać pod folię plastikowe i piankowe elementy, całkowicie zniekształcając sylwetkę pojazdu. Wzór "Flimmies", wykorzystany między innymi w Astrze z 2009 roku, pozwolił skrócić czas oklejania jednego samochodu do 2 dni. Niestety fragmenty maskowania musiały być nakładane pojedynczo, a usuwanie folii było niebywale żmudne. Technologia sitodruku zastosowana w folii trzeciej generacji zwanej "Wirries" i stosowanej w latach 2011-2013 pozwoliła zaoszczędzić kolejny dzień pracy. Folię można było nakleić w jednym kawałku i zdjąć ją w razie potrzeby.

Opel maskuje wnętrza nowych modeli od 2008 roku, więc techniki kamuflażu rozwinęły się również w tym zakresie. Kiedyś do zasłaniania zestawu wskaźników i deski rozdzielczej stosowano ręcznie zszywane płaty sztucznej skóry mocowane na rzepy. Dziś specjaliści wybierają raczej lekką siatkę znaną z plecaków, pozwalającą okryć każdy element osobno. W czasie testów na drodze odsłonięte muszą być kratki wentylacyjne, dźwignia hamulca ręcznego i inne ważne przełączniki, takie jak przycisk świateł awaryjnych. Specjalny laminat zakrywa tylne i boczne okna dla patrzących z zewnątrz, ale jest przejrzysty dla kierowcy. Dziś kierowcy testowi i inżynierowie przestrzegają prostej zasady, zwłaszcza parkując samochód: zestaw wskaźników i wnętrze muszą być zasłonięte przed wzrokiem ciekawskich.

Kamuflaż jest skuteczny, ale czasem lepiej zmylić przeciwnika

Z obserwacji świata zwierząt wiadomo, że kamuflaż to dobra technika, ale czasami lepiej jest zastosować wybieg. Nowy ADAM S z przyciągającymi wzrok kołami i wyrazistym spojlerem był prawdziwym wyzwaniem dla Kubisa i jego zespołu. "Nie chcieliśmy, aby pierwszy prototyp jeszcze bardziej zwracał na siebie uwagę. Dlatego zamiast maskować ADAMa S ucharakteryzowaliśmy go na samochód szkoleniowy" - mówi Kubis. Napis "nauka jazdy" i kilka sportowych czarno-żółtych pasków zmyliły paparazzich, którzy nie wykazali zainteresowania nowym modelem. Bitwa została wygrana - przynajmniej do następnej rundy.

ZOBACZ TAKŻE:

Nadjeżdża nowy Opel Astra | Z Polski

Więcej o:
Copyright © Agora SA