Opel Insignia OPC Unlimited Edition | Test | Kropka nad "i"

OPC - ten skrót u każdego fana Opla wywołuje szybsze bicie serca, a pozostałym użytkownikom drogi wysyła jasny komunikat, że raczej nie warto z nim zadzierać. Insignia z tym znaczkiem obiecuje bardzo wiele. Sprawdzimy czy ze wszystkich obietnic się wywiązuje

15 lat OPC | Krótka historia sportowych Opli

Opel Performance Center jest fabrycznym tunerem Opla, wyciągającym z popularnych samochodów "nieco więcej". Przerabiają prawie wszystkie modele z Rüsselsheim. W ich portfolio odnajdziemy m.in.: Corsę, Astrą czy nawet rodzinną Merivę i Zafirę. Podczas wizyty w warsztacie specjalistów z Opel Performance Center samochody otrzymują z reguły charakterystyczny niebieski kolor, mocny silnik oraz kilka stylistycznych dodatków. OPC jest dla Opla tym samym, czym AMG dla Mercedesa i M Gmbh dla BMW. Ich zadaniem jest tworzenie samochodów wywołujących u kierowcy ciarki na plecach.

Zdrowy rozsądek sugeruje, że samochód wyposażony w "widlastą szóstkę", produkującą ponad 300 KM, powinien być wulkanem emocji na kołach. Zwłaszcza jeśli jest to Opel Insignia, czyli pojazd kojarzony raczej z przedstawicielem handlowym, a nie igraszkami na torze. Po tym jak Insignia OPC Unlimited Edition zawitała na redakcyjnym parkingu, każdy chciał przejąć kluczyki do niebieskiego "bolidu". Po kilku dniach życie zweryfikowało papierowe dane i przedwczesny optymizm.

Używany Opel Insignia

Insignia OPC przykuwa spojrzenia jak magnes. Apogeum tego zjawiska widoczne jest, gdy na sąsiednim pasie stoi bus wypełniony szkolną klasą. Dzieciaki przyklejone są do szyb i entuzjastycznie wymachują rękami, wskazując na ogromne 20-calowe felgi oraz schowane za nimi zaciski Brembo o średnicy 355mm, zmienione zderzaki, spojler na klapie bagażnika czy dwie sporych rozmiarów końcówki układu wydechowego. Jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje, ale o wszystkich modelach Opla z logo OPC na klapie bagażnika można powiedzieć jedno - rzucają się w oczy i nikt, absolutnie nikt, nie przejdzie obok nich obojętnie.

O wszystkich modelach Opla z logo OPC na klapie bagażnika można powiedzieć jedno - rzucają się w oczy i nikt, absolutnie nikt, nie przejdzie obok nich obojętnie

Wersja Unlimited posiada ten sam zespół napędowy, co zwykła Insignia OPC. Pod maską pracuje silnik V6 o pojemności 2,8 litra, wspomagany przez dwie turbosprężarki. Takie trio oddaje do dyspozycji kierowcy 325 KM mocy i 425 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Wartości te pozwalają osiągnąć pierwszą "setkę" w 6,3 sekundy. Jedyna różnica względem "normalnej" Insignii OPC, to brak ogranicznika prędkości i... cena. Za dodatkowe 8000 zł popędzimy 265 km/h (270km/h ze skrzynią manualną) oraz otrzymamy pakiet szkoleniowy na torze testowym Opla. Insignia OPC Unlimited dostępna jest w trzech wersjach nadwozia - sedan, liftback i kombi. Bez względu na to ,którą z nich wybierzecie, " zablokowane elektronicznie do 250 km/h Amgi"," Emki" i "RS-y" będziecie oglądać znikające we wstecznym lusterku.

Wnętrze odstaje może odrobinę jakością od standardów, jakie znamy chociażby z Volkswagena, jednak do wykończenia użyto przyjemnych w dotyku materiałów, a całość wygląda nowocześnie. Na pochwałę zasługują sportowe fotele dostarczone przez Recaro. Nie są to może rasowe "kubły", jednak są niesamowicie wygodne i bardzo dobrze wyglądają. Na pojemność bagażnika również nie można narzekać. W standardowym ustawieniu oferuje 500 litrów pojemności, a po złożeniu kanapy 1015 litów. W wersji po facelifingu usunięto nadmiar przycisków z konsoli centralnej i zastąpiono je touchpadem. Rozwiązanie niby dobre, jednak intuicyjność obsługi systemu multimedialnego mogłaby być jeszcze lepsza.

Opla OPC nie kupuje się, by słuchać radia. Kupuje się go, by posłuchać dźwięku silnika. Po odpaleniu jednostki napędowej do uszu kierowcy dobiega przyjemny basowy pomruk, wydobywający się z wydechu sygnowanego przez firmę Remus. Kierownica jest gruba i dobrze leży w dłoniach. Na szczycie deski rozdzielczej umieszczono kilka przycisków, z których dwa są najważniejsze - Sport i OPC. Jeden i drugi odpowiedzialne są za zmianę charakteru auta.  Wyostrzają reakcję na dodanie gazu, usztywniają zawieszenie i układ kierowniczy, a dźwięk silnika staje się bardziej donośny. Choć tak naprawdę przyciski te są niepotrzebne. W zupełności wystarczyłoby jedno ustawienie - OPC. Permanentna jazda w tym ustawieniu, uważanym za najbardziej "hardcorowe", nie męczy nawet w mieście.

Dzięki zastosowaniu napędu na cztery koła, zawieszenia FlexRide oraz szerokich opon, Insignia trzyma się drogi jak przyklejona. W prawdzie układ kierowniczy mógłby być bardziej precyzyjny, ale mimo tej drobnej niedogodności trzeba powiedzieć, że auto jeździ bardzo dobrze. Trzeba się bardzo postarać, by na desce rozdzielczej zobaczyć migającą, pomarańczową kontrolkę systemu ESP. Pokłady przyczepności są w zasadzie nieograniczone i tylko prawdziwy szaleniec, albo specjalista jest w stanie wyprowadzić Insignię OPC z równowagi. Samochód jest stosunkowo ciężki, ale mimo to pewnie zachowuje się podczas szybkiej i agresywnej jazdy. Zawieszenie jest twarde, jednak doskonale radzi sobie z niedoskonałościami nawierzchni. Jedynie na dużych nierównościach czy zapadniętych studzienkach kanalizacyjnych jego praca staje się nieprzyjemna.

O tym modelu Opla nie można powiedzieć, że jest ślamazarny jednak odczucia płynące zza kierownicy sugerują, że pod prawą stopą mamy stadko, a nie stado koni mechanicznych. Za taki stan rzeczy odpowiedzialna jest automatyczna skrzynia biegów, która stanowi największą i w zasadzie jedyną wadą tego samochodu. Przy spokojnej jeździe działa w miarę płynnie, jednak jeśli chcemy zmusić nasze OPC do agresywnej jazdy, pokazuje swoją gorszą stronę. Szarpie, biegi zmienia zdecydowanie za wolno, natomiast redukcje trwają "wieczność".  W torowej potyczce Insignia prawdopodobnie polegnie w konfrontacji chociażby z Golfem GTI.

Za podstawową Insignię OPC z automatem w nadwoziu sedan zapłacić trzeba 211 000 zł, w promocji dostępna jest za 206 000 zł. Model ten nie ma bezpośredniego rywala na rynku, zatem kwota nieco ponad 200 tys. zł jest godna rozważenia.  W zamian otrzymujemy samochód o bardzo dobrych właściwościach jezdnych, którego zbyt często na ulicy nie spotkamy, duży bagażnik oraz silnik V6 o rewelacyjnym brzmieniu.

Suma Summarum

Wszystkie Ople OPC były szalone, nieokrzesane i wyglądały jak poskładane z katalogu tuningowego (końcówki wydechu w Vectrze OPC Kombi), ale to był ich urok. Insignia OPC  jest solidnym, dobrze wykonanym i praktycznym samochodem, niestety przy swojej mocy nieco pozbawionym emocji. Owszem potrafi wywołać uśmiech na twarzy kierowcy - na autostradzie jest piekielnie szybka, a w mieście nie męczy ani twardością zawieszenia, ani nachalnym wydechem. Zabrakło "kropki nad i", urywającej pewną część ciała. Jeśli chcecie ją kupić wybierzcie wersję z manualną przekładnią.

Gaz

Świetny wygląd, wygodne fotele, duży bagażnik

Hamulec

Ospała automatyczna skrzynia biegów, trudny w obsłudze system multimedialny

Opel Insignia OPC Unlimited Edition | Kompendium

*testowe

ZOBACZ TAKŻE:

Długi dystans | Opel Cascada 1,6 Turbo

Fot. Michał Dek

Materiały partnerów

zobacz wybrane produkty

Więcej o:
Copyright © Agora SA