Europejczycy, podobnie jak amerykanie, od których się zaczęło, coraz chętniej kupują samochody typu crossover i SUV. To one w znacznej mierze "podgryzają" klasyczny segment D, czyli samochody klasy średniej. Wrzucone do jednego worka SUV-y i mniejsze crossovery łącznie mają w europejskim torcie udział 15%. Klasa średnia trzyma się jeszcze wciąż dzierżąc 10% rynku, ale ten wymyka im się w szybkim tempie.
Pierwsze ofiary już padły. W 2008 roku Nissan zakończył produkcję Primery nie pokazując bezpośredniego następcy. Klienci siłą rzeczy musieli zadowolić się modelem Qashqai, lub sięgnąć - jeśli byli bardziej wymagający - po X-Traila. Ten ruch nie był spowodowany problemami ze sprzedażą Primery, ale był konsekwencją przemyślanej strategii Nissana, który widząc trendy postawił na modele uterenowione.
Rok później, w 2009 roku Suzuki z dumą pokazało światu swój pierwszy w historii, skonstruowany niezależnie, samochód segmentu D nazwany Kizashi. Jego problemem od początku była krytykowana za zbytnią zachowawczość stylistyka, przynajmniej w stosunku do trzech prototypów o tej nazwie oraz jedna jedyna jednostka napędowa - benzyniak o dużej pojemności R4 2.4. To siłą rzeczy nie mogło przełożyć się na sukces na Starym Kontynencie zakochanym w Dieslach. Ale jeszcze większym problem było to, że Kizashi pojawił się w najgorszym możliwym momencie. Po pierwsze klienci coraz chętniej zaczęli spoglądać na modele uterenowione, po drugie w 2009 i 2010 roku panowało załamanie sprzedaży nowych samochodów, a dopłaty wprowadzone na wybranych rynkach faworyzowały mniejsze modele, głównie segmentów A i B.
Koncernowi Fiata też nie powiodło się na tym polu. W 2005 roku Alfa Romeo zaprezentowała udany model 159 w klasycznym stylu, a sam Fiat model Croma. Była to próba zmiksowania w jednym modelu kombi średniej klasy z minivanem. To było bardzo dobre auto, ale nie znalazło to odzwierciedlenia w statystykach sprzedaży. Produkcję obydwu modeli zakończono z powodu niskiego popytu w 2011 roku, żaden nie został zastąpiony nowym modelem.
Na rynku europejskim są co najmniej trzy modele o których mówi się, że nie otrzymają następców. Pierwszy to Honda Accord. Jest na rynku od 2008 roku i nie widać na horyzoncie następcy. Wersja amerykańska Accorda (oddzielna konstrukcja) debiutująca w tym samym czasie już dwa lata temu została zastąpiona nową generacją. Kolejny model zagrożony wyginięciem to Renault Laguna. W Wielkiej Brytanii już zaprzestano sprzedaży ze względu na marginalne zainteresowanie. Trzecia na liście jest Toyota Avensis. Jest to model skonstruowany z myślą o rynku europejskim. W Ameryce Północnej rolę sedana klasy średniej pełni Camry, która nota bene, jest tam najchętniej wybieranym samochodem osobowym. Poziom sprzedaży spada i największy koncern świata rozważa porzucenie tej linii modelowej. W tym przypadku jednak firma może przy niewielkich kosztach ponownie wprowadzić Camry na rynek, której w Europie nie sprzedaje się od ponad dekady.
Zainteresowanie modelami klasy średniej znacząco spadło wśród klientów indywidualnych, ale wciąż pozostają floty, zamawiające setki egzemplarzy naraz. Takie modele, jak Ford Mondeo (model globalny, bliźniaczy z amerykańskim Fordem Fusion), czy Opel Insignia czują się na tym polu doskonale.
Liderem segmentu i ulubieńcem klientów indywidualnych w Europie jest Volkswagen Passat. W Paryżu zadebiutuje model szóstej generacji (B8). To jeden z niewielu samochodów, o których los w najbliższych latach można być spokojnym. Nieco inaczej ma się rzecz z amerykańskim Passatem, który produkowany w USA nie zaskarbił sobie serc tamtejszych klientów. Można być spokojnym o Peugeota 508 i Citroena C5. Kolejne generacje z pewnością powstaną choćby przez wzgląd na rynek chiński.
Crossovery nie są jedynym segmentem podkradającym klientów aut klasy średniej. Wielu z nich wybrało samochód segmentu premium. Wybór nie ogranicza się jak przed laty jedynie do Mercedesa C Klasy, czy BMW serii 3. Dziś Niemieckie marki premium oferują po kilkanaście modeli różnych klas. Jeśli doda się do tego angielską, szwedzką i japońską konkurencję okaże się, że wybór w klasie średniej wcale nie jest taki mały. Po prostu walkę o rynek wygrywają ci, którzy maja silną markę. Rzecz nie do przecenienia we współczesnej ekonomii.
ZOBACZ TAKŻE: