Opel Cascada 1.6 Turbo A/T Cosmo | Test długodystansowy cz. IV | Z wiatrem we włosach

Przyszła pora na dłuższą podróż naszym redakcyjnym kabrioletem. Czy trasa odkryje jakieś słabości Opla Cascady?

Samochód: Opel Cascada 1.6 Turbo A/T Cosmo Aktualny przebieg: 25 350 km Problemy: przebita opona Powód testu: chcemy spędzić lato z "polskim" kabrioletem

Zobacz wszystkie części testu długodystansowego Opla Cascady

Ruszamy bez dachu, wykorzystując ciepły, wakacyjny poranek. Praktycznym rozwiązaniem jest automatyczny podajnik pasów dla kierowcy i pasażera z przodu. O niewygodnym wyciąganiu się do tyłu można zapomnieć. Plus dla Opla. Do gustu szybko przypadła nam gruba, delikatnie spłaszczona u dołu kierownica, zapewniająca pewny chwyt. Przyczepić nie można się też do pracy układu kierowniczego. Dobre wrażenie robią również sportowe fotele (standard w wersji Cosmo), które dokładnie opiszemy w jednej z kolejnych części testu długodystansowego. Są wygodne, co docenimy po dłuższej podróży, a do tego mocno wyprofilowane, skutecznie przytrzymując ciało w szybciej pokonywanym łuku drogi.

Opuszczając centrum Warszawy, dojeżdżając do kolejnych świateł, szybko rozkładamy dach (trwa to tylko 17 sekund), żeby podróż z wyższą prędkością po drodze szybkiego ruchu i dalej po autostradzie była bardziej komfortowa. Okazuje się, że dach jest dobrze wyciszony i spasowany. Dopiero powyżej 140 km/h delikatnie słychać szumy powietrza po stronie pasażera. Gdy silnik wkręca się na obroty z wydechu wydobywa się przyjemny, delikatny pomruk.

Pod maską testowanej Cascady pracuje zupełnie nowy, turbodoładowany silnik benzynowy SIDI z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Z pojemności 1,6 litra wydobyto aż 170 KM mocy i 260 Nm momentu obrotowego (280 Nm dzięki funkcji overboost), który jest dostępny w przedziale 1650-3200 obr./min. Na papierze wygląda to obiecująco, ale w rzeczywistości nie jest tak idealnie. Nie oznacza to, że Opel Cascada w takiej konfiguracji jest pomyłką. Sprawne poruszanie się jest jak najbardziej możliwe, ale można się było spodziewać czegoś więcej niż 9,9 sekundy od 0 do 100 km/h.

Opel - oferty specjalne na nowe modele

Za tylko przeciętne osiągi w tym przypadku odpowiadają wysoka masa pojazdu (1733 kg z kierowcą) i zaledwie poprawnie działająca skrzynia biegów. Sześciostopniowy "automat" jest po prostu "leniwy", w dodatku znacząco zwiększa zużycie paliwa (według producenta o ok. 1 litr). Średnio w trybie mieszanym musimy się liczyć, że z baku ubywa ok. 10 l benzyny na 100 km, czyli prawie o 3 l więcej, niż podaje producent (z automatyczną przekładnią nie jest dostępny system start/stop). Nasz najniższy wynik w trasie przy spokojnej jeździe wyniósł 8 l/100 km. Wystarczy jednak trochę dynamiczniejszy styl jazdy i spalanie wzrasta do 9 l na "setkę".

Pochwalić należy za to układ jezdny. Podwozie jest naprawdę dopracowane. Auto bardzo dobrze trzyma się drogi i umożliwia pewne prowadzenie. Zwieszenie jest sztywno zestrojone, ale jednocześnie zapewnia przyzwoity komfort, dzielnie radząc sobie z niedoskonałościami nawierzchni, a należy pamiętać, że testowana Cascada jest wyposażona w największe obręcze kół w rozmiarze 20 cali. Takie "walce" gwarantują dobrą przyczepność, ale podczas jazdy w koleinach powodują nerwowe zachowywanie się pojazdu. Tu dochodzimy do kolejnej wady kabrioletu Opla, a mianowicie do niedostatecznej jakości montażu konsoli centralnej, która na wybojach irytująco trzeszczy. Możliwe, że to bolączka wybranej serii modelu.

* Następnego dnia po powrocie okazało się, że tylna, lewa opona skapitulowała na polskich drogach. "Kapeć" nie był jednak spowodowany wjechaniem w dziurę czy pokonaniem wysokiego krawężnika na 20-calowych felgach, ponieważ profil 245/40 nie jest taki niski jak na ten rozmiar obręczy. Winowajcą okazał się wkręt, który wbił się w oponę i zaczął powoli spuszczać powietrze, ale o tym dowiedzieliśmy się u wulkanizatora. Pierwsza myśl, trzeba będzie skorzystać z zestawu naprawczego, który przecież nie w każdym przypadku może naprawić uszkodzenie opony. Zaglądamy pod podłogę bagażnika Cascady, a tu miła niespodzianka - koło dojazdowe. "Zapas" nie jest niestety standardem. Kosztuje 300 zł, jest też dostępny w pakiecie z alarmem i dywanikami welurowymi za 1500 zł.

Dane techniczne znajdziecie w pierwszej części testu długodystansowego.

ZOBACZ TAKŻE:

Test Audi A3 Cabriolet 1.8 TFSI

Więcej o:
Copyright © Agora SA