Warszawa - Poznań - samochód, pociąg i minister Nowak

Inspiracją do naszej podróży był minister Nowak. Nie tak dawno chełpił się poprawą wszystkiego, wszędzie. Poprawą bezpieczeństwa na drogach i ulepszeniem PKP... w całości. Żeby sprawdzić czy pan minister wie o czym mówi wymyśliliśmy mały test

Koenigsegg - najszybszy towar eksportowy Szwecji

Nic wielkiego. Z Warszawy do Poznania pojechać samochodem i wrócić pociągiem. Łatwiejszego testu nie mogliśmy wymyślić. Na testera wybrano mnie. Można by powiedzieć, że wszystko w życiu robię częściej, od jazdy pociągiem. Będę więc obiektywny i bez naleciałości.

Jadąc samochodem do Poznania narzekać mogłem tylko na dwie rzeczy. Piekielną temperaturę i od Konina diabelsko drogie opłaty za autostradę. Z chęcią bym kiedyś zobaczył ile na czysto wyciągają z takiego odcinka A2 Konin - Świecko. Zastanawia mnie też jeszcze jedna rzecz. Dlaczego na odcinku pomiędzy tymi dwoma miastami przy zjazdach mamy po dwa wiadukty? Wszędzie na świecie przeważnie wystarcza jeden.

Co do bezpieczeństwa to tu pan minister ma w pełni rację. Poprawiło się o 100, 200 czy nawet 1000%. Kto kiedyś jechał starą trasą, wie o czym mówię. Tylko tyle, że to nie za sprawą szanownego pana Nowaka i jego armii radarów, a prostej nitki autostrady. Jeśli pan minister chce żeby było jeszcze bezpieczniej proponuję zakaz wjazdu dla ciężarówek na lewy pas.

Pora wracać. Wysadzono mnie przy nowym, chyba jeszcze nie dokończonym dworcu PKP w Poznaniu. W holu poczułem się co najmniej jak bym był w RFN. Jednak przed kasami widok, który pamiętam z dzieciństwa - kolejki. Dwa czynne okienka i stadko urlopowiczów dopytujących jak mają dojechać. Można to potraktować jako coś w rodzaju zabawy. Trzeba zadać tak pytanie, żeby pani siedząca po drugiej stronie okienka zechciała na nie odpowiedzieć. Trudniejsze niż wam się wydaje. Postałem chwilę i policzyłem. 5:2 dla kasjerek. Znudzony postanowiłem zejść na peron. Mój pociąg odjeżdżał z pierwszego. Peron trzeci, zejście, drugi, zejście, pierwszy... zejścia brak. W międzyczasie poinformowano mnie, że podobno są tam jakieś windy. Jako że generalnie wolę poruszać się w poziomie niż w pionie wind nie znalazłem i nieco zdezorientowany poszedłem na stary dworzec. Tam topografia terenu jest mi o wiele bliższa. Dworce się zmieniają, ale kolejki do kas nie. Tyle, że na starym poznańskim musisz wiedzieć, w której się ustawić. Szczególnie jeśli płacisz czym tak nowoczesnym jak karta. Zresztą patrząc na panie zza szyby mam nieodparte wrażenie, że przeniosłem się w czasie.

Znudzony w kolejce ciągłym ocieraniem się pani z torbą postanowiłem kupić bilet w pociągu. Podobno jest nieco drożej, ale da się. Pewnie czekacie teraz na fragment: wyszedłem na peron, wsiadłem do pociągu i dojechałem do Warszawy. Niestety nie będzie go. Z prostej przyczyny. Wróciłem samochodem. Co prawda byłem o czwartej rano w domu, ale i tak była to najszybsza z możliwych opcji. Kolejne 1,5 godziny na dworcu było pasmem nieszczęść jak z najlepszego scenariusza z Hollywood. Nie chce was zanudzać opisując te wszystkie sytuacje, ale jako nowy klient PKP poznałem kilka zasad.

Najszybsze samochody tuningowe

Po 1. Nie pytaj pracowników PKP o nic, a już na pewno nie o to czy znają czas przyjazdu opóźnionego pociągu - nie wiedzą, nie chcą powiedzieć, albo pracują w innej spółce kolejowej. Po 2. Nie wsłuchuj się w panią, która mówi przez megafon. Szybciej zrozumiesz delfina. Poza tym niekoniecznie to co mówi ma jakiekolwiek pokrycie w faktach. Po 3. Chodź by nie wiem co się działo stój na peronie. Nie baw się w Sherlocka. Nie szukaj dyspozytorów, ludzi odpowiedzialnych, bo A - oni nie istnieją, B- ucieknie ci pociąg, na który czekasz. Po 4. Stukot (trrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr...) i cykanie przeskakujących cyferek w tablicy ogłoszeniowej na peronie to najgorszy dźwięk jaki ostatnio słyszałem.

Tak, mój ostatni pociąg do Warszawy odjechał. Wróciłem tak jak przyjechałem - autostradą. Po polskich drogach bezpieczniej jeździ się nie dzięki fotoradarom, tylko za sprawą nowoczesnych, bezkolizyjnych ekspresówek i autostrad. O poprawie PKP za to nic nie mogę powiedzieć, bo nie udało mi się wsiąść do pociągu. Nawet byle jakiego.

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA