GITD odpiera zarzuty. Ekspert: "Argumentacja na poziomie rynsztoku"

W odpowiedzi na nasze publikacje o nielegalności systemu fotoradarowego w Polsce oraz wywiad z biegłym sądowym Jarosławem Teteryczem, Główny Inspektorat Transportu Drogowego wystosował oficjalne oświadczenia. Niewiele z nich wynika, a zamiast konkretów pojawiły się wycieczki osobiste

Do naszej redakcji dotarły dwa oświadczenia GITD. Ich pełne wersje znajdziecie tutaj i tu .

Nie dość, że w oświadczeniach GITD w sposób mało konkretny odnosi się do zarzutów naszego rozmówcy, to na dodatek prześwietla jego działalność zawodową. Problem w tym, że publikacje Inspektoratu zamiast rozwiać, pogłębiają tylko wątpliwości co do prawidłowości przeprowadzenia przetargu na system fotoradarowy w Polsce.

Tak sprawę odparcia zarzutów przez GITD skomentował biegły sądowy, ekspert Jarosław Teterycz, który w dalszym ciągu poddaje w wątpliwość wiele elementów przetargu:

Zarzut dotyczący kryteriów udziału w postępowaniu

To ten materiał wywołał burzę w GITD

Fragment oświadczenia GITD: (...) Należy wskazać, że autor wypowiedzi (Jarosław Teterycz - red.) pomieszał kryteria udziału w postępowaniu co najmniej z 3 przetargów, co może wprowadzać w błąd ewentualnego czytelnika artykułu.

Dodatkowo należy wskazać, że zamawiający tak w przypadku technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) w toku prowadzonego postępowania posiadał wysoce wykwalifikowanych specjalistów, którzy wchodzili w skład komisji przetargowych. Ponadto w postępowaniu na dostawę urządzeń stacjonarnych nie było wymagań co do technologii dla programistów. Wymagania te były postawione w postępowaniu na utworzenie systemu przetwarzania danych (system centralny).

Odpowiedź i komentarz Jarosława Teterycza: Podkreślam, że w wypowiedzi nie dokonałem "pomieszania kryteriów", tylko powoływałem się na kryteria dotyczące różnych elementów tego samego systemu. Kto konkretnie kryje się za "wysoce wykwalifikowanymi specjalistami" z dziedzin "technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych)"?

Jeśli osoby te nie są pracownikami GITD, to kto i według jakich kryteriów wybrał właśnie te osoby?

Według mojej wiedzy liczba specjalistów z dziedziny "technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) służących do pomiaru prędkości pojazdów" dostępnych w Polsce zamyka się liczbą jednocyfrową.

Czy stworzenie systemu niezgodnego z regulacjami metrologicznymi nie wskazuje raczej na znikomy udział specjalistów?

Jarosław Teterycz - ekspert w zakresie urządzeń mierzących prędkość, biegły sądowy z zakresu pomiaru prędkości, ustanowiony przy Sądzie Okręgowym Warszawa, Warszawa-Praga, Piotrków Tryb. i in.

Zapisy dotyczące informatycznej części projektu sugerują także niezbyt wysoką rangę specjalistów, gdyż wymieniają w dużej mierze technologie, które mają nowsze odpowiedniki lub są mało wydajne.

Kryterium pojawiającym się w każdym z przetargów poszczególnych typów urządzeń było legitymowanie się określoną liczbą dostarczonych wcześniej urządzeń. Warto tu nadmienić, że GITD posiadało dokładną wiedzę, ile urządzeń poszczególni dostawcy dostarczyli, bo zadawało im takie pytania przed ogłoszeniem przetargu. Jeśli nie miało to służyć eliminacji niewygodnych dostawców, lecz zapewnieniu odpowiedniej rzetelności dostawców, to dlaczego dla urządzeń stacjonarnych próg był ustawiony na poziomie 30, dla mobilnych 10, a dla "czerwonego światła" na poziomie 1? Czy to znaczy, że dostawca fotoradarów stacjonarnych miał być 30 razy bardziej wiarygodny?

Zarzut dotyczący kwestii rozpoznawania typu pojazdu

GITD: Treść artykułu zawiera tezę, która była przedmiotem zarzutów w odwołaniach i pytaniach od wykonawców. Zamawiający (GITD) wyjaśniał i obronił tezę, że odróżnianie rodzaju pojazdów jest jednym z czynników filtracyjnych, a nie jedynym. Dzięki temu finalny efekt w postaci prawidłowo wystawionego mandatu zostanie osiągnięty z większą trafnością.

Jarosław Teterycz: W takim razie da się oszacować tę "trafność" oraz jej "wzrost" w wyniku wykorzystania tego kryterium. Wymóg rozpoznawania typu pojazdu oraz marki i modelu pojazdu nie został poparty wymogiem żadnej minimalnej sprawności (czyli, np. jaki procent pojazdów na zdjęciach ma być rozpoznany). Wynika z tego, że urządzenie, które będzie każdy pojazd rozpoznawało jako, np. model Skoda Fabia, spełniłoby warunki przetargu, bo statystycznie, co jakiś czas, trafiałby w odpowiedni pojazd na zdjęciu. Twierdzenie o "trafności" jest w tym świetle całkowicie bezpodstawne. Wszystkie niezbędne informacje na temat pojazdu znajdują się w CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców), z którego danych korzysta system fotoradarowy. Jeśli GITD uważa, że dane te trzeba było sprawdzać, to dlaczego tak skonstruowało wymogi przetargu na informatyczną część systemu, że preferowało w nich firmy, które skompromitowały się przy kolejnych dużych przetargach informatycznych, a ostatecznie wybrało na wykonawcę firmę, która jak żadna inna miała wpływ na działanie CEPiK?

Zarzut zignorowania kontroli metrologicznej

GITD: (...) Przetargi były poprzedzone analizą metrologiczną, przygotowaną przez renomowaną kancelarię prawniczą będącą doradcą w tym postępowaniu. Ponadto GITD przeprowadziło dialogi techniczne z potencjalnymi wykonawcami, właśnie w celu lepszego rozeznania rynku.

Nieoznakowane radiowozy GITD. Znamy ich numery rejestracyjne

Jarosław Teterycz: Zajmowanie się przez kancelarie prawnicze metrologią jest nowością wprowadzoną dopiero przez GITD. Przy przetargu na tak wysokie kwoty GITD powinna była zasięgnąć zdania Głównego Urzędu Miar na temat możliwości podłączania do urządzeń pomiarowych urządzenia pośredniczącego, wymaganych do tego procedur oraz czasu potrzebnego na ich przeprowadzenie. Gdyby miało to miejsce - przetarg na urządzenia pomiarowe w ogłoszonym kształcie nigdy by się nie pojawił, gdyż z góry byłoby wiadomo, że takie połączenie nie spełnia wymogów metrologicznych, więc wydane na to pieniądze zostaną zmarnotrawione.

Zamawiający przeprowadził dialogi techniczne, a dokładniej - zaprosił poszczególnych "potencjalnych wykonawców". Wynikiem tego było ogłoszenie przetargu na urządzenie, które nie istnieje. Żaden z "potencjalnych wykonawców" nie dysponował urządzeniem pomiarowym, które było w stanie spełnić wymogi przetargu. Czas pomiędzy ogłoszeniem przetargu a jego rozstrzygnięciem był na tyle krótki, że nie było możliwe uzyskanie odpowiednich zmian w zatwierdzeniach typów urządzeń, czego dowodem jest fakt, że dostawcy takiej zmiany do momentu rozstrzygnięcia przetargu, a nawet do chwili obecnej, jej nie uzyskali.

Zarzut dotyczący odcinkowego pomiaru prędkości

GITD: (...) Z chwilą gdy konkurencyjna liczba urządzeń pozyska zatwierdzenie typu, można będzie zaprosić wykonawców do złożenia ofert realizacyjnych. Do tej pory w Polsce nie stosowano tego typu urządzeń, co nie oznacza, że nie otrzymają one stosownego zatwierdzenia.

Jarosław Teterycz: Tego typu podejście miałoby sens, gdyby przygotowanie przetargu i jego przeprowadzenie było darmowe, a tak nie było. Przepisy regulujące wymagania względem urządzeń do pomiaru prędkości obowiązują w obecnej formie od 2007 roku. Przetarg na urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości ogłoszono w marcu 2012 r. Przez 5 lat ŻADNA firma nie uzyskała zatwierdzenia typu na urządzenie do pomiaru odcinkowego. Skąd więc przeświadczenie GITD, że w rozsądnej perspektywie czasowej ktokolwiek uzyska takie zatwierdzenie? W przetargu wyłoniono dwa podmioty do umowy ramowej - wyłoniono i od roku nadal żadna z tych firm nie uzyskała zatwierdzenia typu. Jeszcze ciekawsza sytuacja będzie, jeśli zatwierdzenie typu uzyska całkiem inna firma. Dysponująca "wysokiej rangi specjalistami" GITD powinna była wiedzieć, że przy aktualnym kształcie wymagań dla urządzeń pomiarowych oraz procedur stosowanych przez Główny Urząd Miar nie da się uzyskać zatwierdzenia typu na pomiar odcinkowy bez "kreatywnego" podejścia do interpretacji prawa i praw fizyki.

Twierdzenie, że "brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zatwierdzenie typu nie zostanie uzyskane" jest równie prawdziwe jak "brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zostanie ono kiedykolwiek uzyskane" - z tą różnicą, że rozwój wydarzeń wskazuje, iż to drugie jest dużo bardziej prawdopodobne.

Kto ponosi odpowiedzialność za to, że przeznaczono na to środki finansowe i do obecnego czasu (luty 2013, czyli rok od ogłoszenia przetargu) nadal żaden system nie uzyskał zatwierdzenia typu?

Zarzut zignorowania czynnika ludzkiego w systemie oraz brak zapoznania się z istniejącymi rozwiązaniami

GITD: W ramach zaprojektowanego systemu istnieje udział czynnika ludzkiego chociażby na etapie weryfikacji danych. Czynnik ten jest ograniczony do niezbędnego minimum wzorem systemów francuskiego czy niemieckiego. W ramach przygotowania do realizacji projektu zespół projektowy prowadził dialogi techniczne, przeprowadził spotkania z wykonawcami z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Australii, Polski.

Jarosław Teterycz: Kłopot w tym, że wszystko wskazuje nie na "ograniczenie do minimum" udziału ludzkiego, lecz na jego praktyczne wyeliminowanie. Oczywiście mogę się mylić, ale z pewnością GITD będzie w stanie udzielić informacji, ile osób zajmuje się weryfikacją zdjęć, gdzie fizycznie znajdują się stanowiska pracy tych osób i dokładnie według jakich kryteriów zdjęcie jest kwalifikowane do "obróbki automatycznej" lub "z czynnikiem ludzkim". Jaka liczba zdjęć została obrobiona automatycznie, a jaka z udziałem człowieka?

Kto podjął decyzję, jaka ilość udziału czynnika ludzkiego jest "niezbędnym minimum" i według jakich kryteriów podjęto tę decyzję? Dlaczego rzekomo wzorowano się na systemie francuskim i niemieckim, a nie na systemie z Bangladeszu, Chin czy dowolnego innego kraju?

Zespół projektowy faktycznie musiał poświęcić wiele czasu na dialogi techniczne z różnymi wykonawcami - mając wiedzę na temat dostępnych na rynku urządzeń trzeba było się bardzo nagimnastykować, by sporządzić specyfikację, której nie odpowiadało ŻADNE urządzenie dostępne na rynku.

Helikoptery w GITD, czyli fotoradarowy atak z powietrza

Trzeba tu także zauważyć, że podczas tego "dialogu" potencjalnym dostawcom zadano pytania: "Ile i których urządzeń zostało sprzedanych w Polsce i w Europie - w okresie ostatnich 3 latach", "W jaką lampę wyposażone jest urządzenie?", "Jaki - w przybliżeniu - jest koszt urządzenia?", "Jaka została zastosowana kamera/wideorejestrator/aparat?", "Czy urządzenie posiada wbudowany moduł oprogramowania ANPR?" (do odczytu tablic rejestracyjnych) i kilka innych. Dość zastanawiającym jest to, że w specyfikacjach przetargów właśnie te parametry wycinały precyzyjnie konkretne urządzenia dostępne na rynku, jako niespełniające wymagań. Zmusiło to dostawców do użycia urządzenia pośredniczącego, które podniosło koszt urządzeń o co najmniej 3 miliony złotych.

Skoro GITD posiadało "wysokiej klasy specjalistów", jak można wytłumaczyć, że nie mieli oni elementarnej wiedzy o kierunku przekazywanych danych i wykorzystywanych do tego technologii?

Na jakiej podstawie sporządzono listę technologii, które miały znać, np. kierownik zespołu programistów, cytuję: "Spring, EJB, JSP, JMS, Struts, Webservices, Maven, Ant, Java, JavaScript, Hibernate, XML, HTML, CSS, SOAP, JDBC, XML Schema, JUnit, DAO, JNDI, DHTML, XSLT, JAAS, CryptoAPI, AJAX, PKCX1..15, PKI, JPA, JSF, JAX-WS"?

Dlaczego na liście jest język programowania Java a nie, np. C++, PHP, Ruby czy dowolny inny?

Każda osoba zajmująca się informatyką na widok listy technologii bez podania szczegółowego projektu systemu może zareagować tylko nerwowym chichotem.

GITD powoływało się na postępowania przed KIO (Krajowa Izba Odwoławcza) - ciekawym wątkiem jest fakt powoływania się przez GITD na rozwiązania odczytu tablic rejestracyjnych (ANPR) pewnej firmy, która nie była wyłoniona w żadnym publicznie znanym postępowaniu. Nazwa tej firmy przewija się także w kontekście pomiaru odcinkowego, który wbrew wszelkiej logice, jest "oczkiem w głowie" dla GITD. Tej samej firmy urządzenia pośredniczące zostały zastosowane w ogromnej większości, jeśli nie we wszystkich fotoradarach sytemu CANARD - to te same urządzenia, których zastosowanie zostało wymuszone na dostawcach przez specyfikacje przetargów. Chociaż może to jest tylko przypadek.

Wycieczki osobiste GITD

Kilka dni po publikacji "Stanowiska GITD w związku z nieprawdziwymi informacjami medialnymi" na stronie Inspektoratu, GITD wydało oświadczenie o następującej treści:

W związku ze spektakularnym atakiem na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym - realizowany przez szereg instytucji oraz dziesiątki osób we współpracy z renomowanymi kancelariami prawnymi, przez jedną osobę tj. Pana Jarosława Teterycza - przedstawiającego się jako niezależny ekspert, GITD zmuszone jest podnieść kwestię wiarygodności i bezstronności Pana Jarosława Teterycza wobec poniższych faktów:

Zero prewencji, dużo kasy - nowa broń GITD to żyła złota

1)  Pan Jarosław Teterycz w 2011 roku zaproponował GITD świadczenie odpłatnych konsultacji eksperckich w zakresie " oceny urządzeń i lokalizacji budowanego systemu nadzoru nad ruchem drogowym ", z której to propozycji GITD nie skorzystało.

2) Należy wskazać, że "niezależny ekspert" - jak jest przedstawiany.

Pan Jarosław Teterycz, jest związany z firmą VIDEORADAR (która była jednym z potencjalnych oferentów fotoradarów, lecz finalnie nie złożyła oferty), przeprowadza dla niej szkolenia (informacje dostępne na stronie firmy) oraz reprezentował ją chociażby podczas konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Inteligentne Systemy Transportowe w dniu 09.10.2012 r. (http://www.itspolska.pl/?page=225 ). Co więcej tezy stawiane przez Pana Jarosława Teterycza są tożsame z treścią zawiadomienia złożonego do Prezesa UZP przez firmę Videoradar - po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego Prezes Urzędu Zamówień Publicznych odmówił wszczęcia postępowania kontrolnego wobec braku przesłanek.

3) Nie można również pozostawić bez komentarza faktu, że Pan Jarosław Teterycz prowadzi firmę JTK - będącą wyłącznym dystrybutorem antyradarów Beltronics oraz innych urządzeń zakłócających pracę urządzeń do pomiaru prędkości.

Korzystając z okazji, poprosiliśmy samego zainteresowanego o komentarz w tej materii. Oto odpowiedź, jaką uzyskaliśmy od Jarosława Teterycza:

- Na wstępie chciałbym poprosić GITD o to, by nie przeceniało moich działań. "Spektakularny atak na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym" został przeprowadzony nie przeze mnie, lecz przez osoby, które spowodowały, że całe przedsięwzięcie za ciężkie miliony złotych posiada wady prawne, których nie da się usunąć. Ja tylko głośno powiedziałem o tych wadach i jeśli się mylę można podać konkretne dowody na to, że jest inaczej.

Podnoszenie kwestii wiarygodności zarzucającego błędy zamiast odniesienia się do meritum sprawy wyraźnie wskazuje, że GITD nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Przypomina mi to "szukanie haków" (by zmniejszyć ilość poświęcanych przez GITD środków na poszukiwanie zarzutów niemerytorycznych informuję, że nie posiadam udziałów w żadnej firmie trudniącej się transportem drogowym, ani nie podlegam systemowi viaTOLL). Nawet gdybym był całkowicie nierzetelny, to nie zależy od tego zgodność z prawem budowanego przez tę szacowną instytucję systemu CANARD. Jestem gorącym zwolennikiem systemu fotoradarowego pod warunkiem, że jako system służący do wymuszania przestrzegania prawa będzie zgodnie z prawem przygotowywany, budowany i eksploatowany.

GITD korzystała wcześniej z usług "renomowanej kancelarii prawniczej", które występują już w liczbie mnogiej, została pewnie przez nie powiadomiona, że na dowód swoich twierdzeń powinna być w stanie przedstawić dowód proponowania przeze mnie "odpłatnych konsultacji". W moim archiwum faktycznie widnieje propozycja współpracy z GITD, niemniej nie ma tam żadnej wzmianki na temat odpłatności. Rozumiem, że "wysokiej klasy specjaliści" pracujący przy projektowaniu CANARD wykonali swoją wzorową pracę nieodpłatnie? Chyba, że błędnie zrozumiałem sens zarzutu i nie odpłatność lecz fakt nieskorzystania przez GITD z mojej propozycji jest dowodem mojej niskiej wiarygodności?

Nie wiem, jaki przekaz ma wynikać ze stwierdzenia "związany z firmą VIDEORADAR", ale domyślam się, że ma to sugerować, że jestem z tą firmą powiązany interesami. Jest to kolejne kłamstwo, gdyż w żaden sposób nie jestem związany ani interesami, ani ekonomicznie z firmą VIDEORADAR czy jakimkolwiek innym oferentem urządzeń do pomiaru prędkości. Faktem jest, że znam zarówno prezesa Videoradar jak i niektórych pracowników tej firmy, podobnie jak znam prezesów i pracowników kilku innych firm sprzedających urządzenia pomiarowe (które w systemie CANARD są wykorzystywane). Jest prawdą, że uczestniczyłem w przywoływanym spotkaniu, jednak nie jako przedstawiciel VIDEORADAR tylko jako osoba zastępująca przedstawiciela, który nie był w stanie dojechać na spotkanie w Warszawie z Poznania.

Nowe samochody dla polskiej policji

Także twierdzenie, że zarzuty podnoszone przez VIDEORADAR są tożsame z moimi jest kłamstwem, szczególnie w kontekście tego, że w momencie postępowania przed KIO pewne podnoszone przeze mnie fakty nie były jeszcze znane. Poza tym przed KIO podnoszone były zarzuty w kontekście postępowania regulowanego Prawem Zamówień Publicznych, a ja wypowiadałem się głównie na temat "dziwnych" wymogów specyfikacji, które spowodowały, że cały system jest niezgodny z przepisami metrologicznymi. Być może jakaś część zarzutów w obu przypadkach się pokrywa - dla osób znających realia urządzeń do pomiaru prędkości szkolne błędy przy realizacji projektu CANARD są dość oczywiste.

Dla zachowania rzetelności w swojej argumentacji GITD powinna była użyć argumentu "powiązań" także do siebie - w komisji przetargowej zasiadał przecież pan Adrian Carbogno-Barnabe - pracownik GITD, który wcześniej pracował dla firmy Lifor - jednego z dostawców fotoradarów dla systemu CANARD. Tutaj chciałbym wyraźnie przeprosić firmę Lifor za użycie jej nazwy - nigdy nie zamierzałem używać argumentu "powiązań", który jest najwyraźniej dla GITD dość bliski. Moja znajomość firmy Lifor i oferowanych przez nią produktów upoważnia mnie do wyrażenia opinii, że jest to jeden z najrzetelniejszych, jeśli nie najrzetelniejszy dostawca urządzeń do pomiaru prędkości na polskim rynku, który skrupulatnie dba, by oferowane urządzenia były zgodne z prawem.

Chciałbym zaznaczyć, że w bardzo wąskim segmencie, jakim są urządzenia do pomiaru prędkości, według mojej wiedzy, jestem jedynym specjalistą, który nigdy nie był pracownikiem dystrybutora lub producenta urządzeń pomiarowych, co jak najbardziej upoważnia mnie do twierdzenia, iż jestem "niezależny". Jestem jedyną osobą w Polsce, która może się legitymować przeszkoleniami głównych dostawców urządzeń pomiarowych w Polsce. Jednak, nawet kosztem poszerzenia mojego spojrzenia w tej kwestii, chętnie poznam pełną listę "wysokiej klasy ekspertów", którzy pracowali przy powstaniu projektu CANARD.

Faktem jest, że posiadam status dystrybutora firm Beltronics, oraz AntyLaser, które produkują urządzenia służące do wykrywania oraz blokowania pomiaru prędkości. I jako taka osoba jestem zainteresowany tym, by na polskich drogach nie tylko działał system fotoradarów, ale nawet by system ten był jak najbardziej rozbudowany, siał jak największy terror wśród kierowców i miał opinię jak najbardziej nierzetelnego, gdyż nabijałoby to koniunkturę na takie urządzenia. Faktem jest także to, że moja krytyka systemu CANARD zmierza we wprost odwrotnym kierunku - mam nadzieję, że GITD nie złoży doniesienia o tym, że działam na szkodę swojej firmy.

Mówiąc poważnie (wcześniejsza ironia była reakcją na tak bezsensowną linię argumentacji), jedyną możliwością posiadania głębokiej wiedzy technicznej na temat sposobu wykrywania i blokowania urządzeń do pomiaru prędkości jest zdobycie dokładnej wiedzy na temat tych urządzeń, a wiedza ta jest niezbędna, bym mógł jako biegły, rzetelnie odpowiedzieć na przykład na pytanie sądu, czy możliwe było zakłócenie pomiaru prędkości takim lub innym urządzeniem. Działalność związana z tymi urządzeniami stanowi "ograniczony do niezbędnego minimum" margines moich aktywności zawodowych. Wspomnę tu, że wiedzę tę wykorzystałem także w celu podniesienia odporności na blokowanie jedynego polskiego laserowego urządzenia do pomiaru prędkości - Rapid L firmy Zurad (nawiasem mówiąc, czy można w takim razie uznać, że jestem powiązany z tą firmą? I jak rzutuje to na moją niezależność w kontekście, że firma ta jest jednym z dostawców dla systemu CANARD?)

Tej części swojej działalności nigdy nie ukrywałem. W Internecie i mediach można znaleźć niejedną moją imiennie podpisaną wypowiedź dotyczącą tego typu urządzeń. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wysocy funkcjonariusze policji, czyli instytucji stojącej na straży porządku publicznego, od lat posiadają wiedzę o tym elemencie mojej działalności.

Prawnik radzi: Części mandatów z fotoradarów nie trzeba przyjmować

GITD raczyła także pominąć fakt, że obrót handlowy urządzeniami do wykrywania pomiaru lub jego blokowania jest jak najbardziej zgodny z prawem, a stosowanie takich urządzeń wpisuje się w argumentację stosowaną przez GITD, która mówi, że chodzi o prewencyjne działaniu systemu CANARD - informacja dostarczona przez takie urządzenie powoduje, że efekt obniżenia prędkości przez fotoradar występuje nie tylko przy jego mijaniu, lecz także na dużo dłuższym odcinku przed fotoradarem - czego dowodzą badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Można tu także zauważyć, że wysokiej klasy wykrywacz radarów jest jedynym ekonomicznie dostępnym urządzeniem umożliwiającym zweryfikowanie występowania innych źródeł promieniowania radarowego w miejscu działania fotoradaru-źródła takie mogą mieć wpływ na prawidłowość wyniku pomiaru - czyli GITD, jako instytucja ustawiająca swoje urządzenia pomiarowe powinna być zainteresowana tym, aby podnosić zaufanie kierowców co do wyboru miejsc ustawienia fotoradarów i zachęcać ich do osobistego weryfikowania tej okoliczności - chociaż nie spodziewam się ze strony tej instytucji działań zmierzających do powstania legislacji w tym kierunku.

Jako zagadkę dla "ekspertów" GITD podam, że instytucja ta sama dysponuje kilkoma setkami produktów, których głównym zadaniem jest wpływanie na pracę fotoradarów. I używanie ich świadczyłoby dobrze o GITD.

Kończąc swój komentarz na temat "Oświadczenia GITD", chciałbym zasugerować decydentom GITD zastąpienie tego zbioru insynuacji oświadczeniem, np. o treści "W wyniku niezamierzonego błędu na naszej stronie internetowej pojawiły się nieprawdziwe informacje na temat rzetelności pana Jarosława Teterycza, co mogło godzić w jego dobre imię, za co przepraszamy. Jednocześnie pragniemy zapewnić, iż dołożymy wszelkich starań by w przyszłości tego typu przypadki nie miały miejsca".

Jednocześnie chciałbym zaapelować do osób z GITD o niesprowadzanie argumentacji do poziomu rynsztoka - całkowicie nie licuje to ze stanowiskiem urzędnika państwowego, szczególnie, że rzecznik prasowy GITD sam niedawno padł ofiarą wycieczek osobistych równie niskich lotów.

Czy będzie ciąg dalszy?

Czy nam: kierowcom, wyborcom, nie-ekspertom, czyli tym, którzy w znacznej większości dołożyli swoje "pięć groszy" do systemu fotoradarowego, kiedykolwiek uda się poznać prawdę na temat systemu fotoradarowego? Czy wątpliwości dotyczące przetargu zostaną w końcu w sposób absolutnie jasny rozwiane? Czy w wyniku naszej kolejnej publikacji na temat fotoradarów GITD opublikuje następne oświadczenie, które ekspert bez trudu podważy? Jak widać, pytań bez odpowiedzi jest ciągle mnóstwo. Mamy nadzieję, że w końcu przyjdzie nam poznać na nie odpowiedź.

Oto jak GITD w oświadczeniu odnosi się do zarzutów z wywiadu. Każdy z nich jest opatrzony komentarzem eksperta

- Zarzut dotyczący kryteriów udziału w postępowaniu .

GITD: ( ) Należy wskazać, że autor wypowiedzi pomieszał kryteria udziału w postępowaniu co najmniej z 3 przetargów, co może wprowadzać w błąd ewentualnego czytelnika artykułu.

Dodatkowo należy wskazać, że zamawiający tak w przypadku technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) w toku prowadzonego postępowania posiadał wysoce wykwalifikowanych specjalistów, którzy wchodzili w skład komisji przetargowych. Ponadto w postępowaniu na dostawę urządzeń stacjonarnych nie było wymagań co do technologii dla programistów. Wymagania te były postawione w postępowaniu na utworzenie systemu przetwarzania danych (system centralny).

Jarosław Teterycz: Podkreślam, że w wypowiedzi nie dokonałem "pomieszania kryteriów" tylko powoływałem się na kryteria dotyczące różnych elementów tego samego systemu. Kto konkretnie kryje się za "wysoce wykwalifikowanymi specjalistami" z dziedzin "technologii informatycznych jak i technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych)"?

Jeśli osoby te nie są pracownikami GITD, to kto i według jakich kryteriów wybrał właśnie te osoby?

Według mojej wiedzy ilość specjalistów z dziedziny "technologii budowy urządzeń radarowych (stacjonarnych i mobilnych) służących do pomiaru prędkości pojazdów" dostępnych w Polsce zamyka się liczbą jednocyfrową .

Czy stworzenie systemu niezgodnego z regulacjami metrologicznymi nie wskazuje raczej na znikomy udział specjalistów?

Zapisy dotyczące informatycznej części projektu sugerują także niezbyt wysoką rangę specjalistów gdyż wymieniają w dużej mierze technologie, które mają nowsze odpowiedniki lub są mało wydajne.

Kryterium pojawiającym się w każdym z przetargów poszczególnych typów urządzeń było legitymowanie się określoną ilością dostarczonych wcześniej urządzeń. Warto tu nadmienić, że GITD posiadało dokładną wiedzę ile urządzeń poszczególni dostawcy dostarczyli, bo zadawało im takie pytania przed ogłoszeniem przetargu. Jeśli nie miało to służyć eliminacji niewygodnych dostawców lecz zapewnieniu odpowiedniej rzetelności dostawców, to dlaczego dla urządzeń stacjonarnych próg był ustawiony na poziomie 30, dla mobilnych 10, a dla "czerwonego światła" na poziomie 1? Czy to znaczy, że dostawca fotoradarów stacjonarnych miał być 30 razy bardziej wiarygodny?

- Zarzut dotyczący kwestii rozpoznawania typu pojazdu.

GITD: Treść artykułu zawiera tezę, która była przedmiotem zarzutów w odwołaniach i pytaniach od wykonawców. Zamawiający (GITD) wyjaśniał i obronił tezę, że odróżnianie rodzaju pojazdów jest jednym z czynników filtracyjnych, a nie jedynym. Dzięki temu finalny efekt w postaci prawidłowo wystawionego mandatu zostanie osiągnięty z większą trafnością.

Jarosław Teterycz: W takim razie da się oszacować tę "trafność" oraz jej "wzrost" w wyniku wykorzystania tego kryterium. Wymóg rozpoznawania typu pojazdu oraz marki i modelu pojazdu nie został poparty wymogiem żadnej minimalnej sprawności (czyli, np. jaki procent pojazdów na zdjęciach ma być rozpoznany). Wynika z tego, że urządzenie, które będzie każdy pojazd rozpoznawało jako, np. model "Skoda Fabia" (marka została tu przytoczona tylko przykładowo jako jedna z bardziej popularnych na naszych drogach), spełniłoby warunki przetargu, bo statystycznie co jakiś czas trafiałby w odpowiedni pojazd na zdjęciu. Twierdzenie o "trafności" jest w tym świetle całkowicie bezpodstawne. Wszystkie niezbędne informacje na temat pojazdu znajdują się w CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców), z którego danych korzysta system fotoradarowy. Jeśli GITD uważa, że dane te trzeba było sprawdzać, to dlaczego tak skonstruowało wymogi przetargu na informatyczną część systemu, że preferowało w nich firmy, które skompromitowały się przy kolejnych dużych przetargach informatycznych, a ostatecznie wybrało na wykonawcę firmę, która jak żadna inna miała wpływ na działanie CEPiK? - mówi Jarosław Teterycz.

- Zarzut zignorowania kontroli metrologicznej.

GITD: ( ) Przetargi były poprzedzone analizą metrologiczną, przygotowaną przez renomowaną kancelarię prawniczą będącą doradcą w tym postępowaniu. Ponadto GITD przeprowadziło dialogi techniczne z potencjalnymi wykonawcami, właśnie w celu lepszego rozeznania rynku.

Jarosław Teterycz: Zajmowanie się przez kancelarie prawnicze metrologią jest nowością wprowadzoną dopiero przez GITD. Przy przetargu na tak wysokie kwoty GITD powinna była zasięgnąć zdania Głównego Urzędu Miar na temat możliwości podłączania do urządzeń pomiarowych urządzenia pośredniczącego, wymaganych do tego procedur oraz czasu potrzebnego na ich przeprowadzenie. Gdyby miało to miejsce - przetarg na urządzenia pomiarowe w ogłoszonym kształcie nigdy by się nie pojawił, gdyż z góry byłoby wiadomo, że takie połączenie nie spełnia wymogów metrologicznych, więc wydane na to pieniądze zostaną zmarnotrawione.

Zamawiający przeprowadził dialogi techniczne, a dokładniej - zaprosił poszczególnych "potencjalnych wykonawców". Wynikiem tego było ogłoszenie przetargu na urządzenie, które nie istnieje. Żaden z "potencjalnych wykonawców" nie dysponował urządzeniem pomiarowym, które było w stanie spełnić wymogi przetargu . Czas pomiędzy ogłoszeniem przetargu a jego rozstrzygnięciem był na tyle krótki, że nie było możliwe uzyskanie odpowiednich zmian w zatwierdzeniach typów urządzeń, czego dowodem jest fakt, że dostawcy takiej zmiany do momentu rozstrzygnięcia przetargu, a nawet do chwili obecnej, nie uzyskali takich zmian - mówi Jarosław Teterycz.

- Zarzut dotyczący odcinkowego pomiaru prędkości.

GITD: ( ) Z chwilą gdy konkurencyjna liczba urządzeń pozyska zatwierdzenie typu, można będzie zaprosić wykonawców do złożenia ofert realizacyjnych. Do tej pory w Polsce nie stosowano tego typu urządzeń, co nie oznacza, że nie otrzymają one stosownego zatwierdzenia.

Jarosław Teterycz: Tego typu podejście miałoby sens, gdyby przygotowanie przetargu i jego przeprowadzenie było darmowe, a tak nie było. Przepisy regulujące wymagania względem urządzeń do pomiaru prędkości obowiązują w obecnej formie od 2007 roku, przetarg na urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości ogłoszono w marcu 2012 r.-przez 5 lat ŻADNA firma nie uzyskała zatwierdzenia typu na urządzenie do pomiaru odcinkowego. Skąd więc przeświadczenie GITD, że w rozsądnej perspektywie czasowej ktokolwiek uzyska takie zatwierdzenie? W przetargu wyłoniono dwa podmioty do umowy ramowej - wyłoniono i od roku nadal żadna z tych firm nie uzyskała zatwierdzenia typu. Jeszcze ciekawsza sytuacja będzie jeśli zatwierdzenie typu uzyska całkiem inna firma. Dysponująca "wysokiej rangi specjalistami" GITD powinna była wiedzieć, że przy aktualnym kształcie wymagań dla urządzeń pomiarowych oraz procedur stosowanych przez Główny Urząd Miar nie da się uzyskać zatwierdzenia typu na pomiar odcinkowy bez "kreatywnego" podejścia do interpretacji prawa i praw fizyki.

Twierdzenie, że "brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zatwierdzenie typu nie zostanie uzyskane" jest równie prawdziwe jak "brak zatwierdzenia typu nie oznacza, że zostanie ono kiedykolwiek uzyskane" - z tą różnicą, że rozwój wydarzeń wskazuje, iż to drugie jest dużo bardziej prawdopodobne.

Kto ponosi odpowiedzialność za to, że przeznaczono na to środki finansowe i do obecnego czasu (luty 2013 czyli rok od ogłoszenia przetargu) nadal żaden system nie uzyskał zatwierdzenia typu? - komentuje ekspert.

- Zarzut zignorowania czynnika ludzkiego w systemie oraz brak zapoznania się z istniejącymi rozwiązaniami.

GITD: W ramach zaprojektowanego systemu istnieje udział czynnika ludzkiego chociażby na etapie weryfikacji danych. Czynnik ten jest ograniczony do niezbędnego minimum wzorem systemów francuskiego czy niemieckiego. W ramach przygotowania do realizacji projektu zespół projektowy prowadził dialogi techniczne, przeprowadził spotkania z wykonawcami z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Hiszpanii, Szwecji, Australii, Polski.

Jarosław Teterycz: Kłopot w tym, że wszystko wskazuje nie na "ograniczenie do minimum" udziału ludzkiego lecz na jego praktyczne wyeliminowanie. Oczywiście mogę się mylić, ale z pewnością GITD będzie w stanie udzielić informacji ile osób zajmuje się weryfikacją zdjęć, gdzie fizycznie znajdują się stanowiska pracy tych osób i dokładnie według jakich kryteriów zdjęcie jest kwalifikowane do "obróbki automatycznej" lub "z czynnikiem ludzkim". Jaka ilość zdjęć zostało obrobionych automatycznie a jaka z udziałem człowieka?

Kto podjął decyzję jaka ilość udziału czynnika ludzkiego jest "niezbędnym minimum" i według jakich kryteriów podjęto tę decyzję? Dlaczego rzekomo wzorowano się na systemie francuskim i niemieckim, a nie na systemie z Bangladeszu, Chin czy dowolnego innego kraju?

Zespół projektowy faktycznie musiał poświęcić wiele czasu na dialogi techniczne z różnymi wykonawcami - mając wiedzę na temat dostępnych na rynku urządzeń trzeba było się bardzo nagimnastykować by sporządzić specyfikację, której nie odpowiadało ŻADNE urządzenie dostępne na rynku.

Trzeba tu także zauważyć, że podczas tego "dialogu" potencjalnym dostawcom zadano pytania: "ile i których urządzeń zostało sprzedanych w Polsce i w Europie - w okresie ostatnich 3 latach", "w jaką lampę wyposażone jest urządzenie", "jaki w przybliżeniu jest koszt urządzenia", "jaka została zastosowana kamera/wideorejestrator/aparat", "czy urządzenie posiada wbudowany moduł oprogramowania ANPR" (do odczytu tablic rejestracyjnych) i kilka innych. Dość zastanawiającym jest to, że w specyfikacjach przetargów właśnie te parametry wycinały precyzyjnie konkretne urządzenia dostępne na rynku jako niespełniające wymagań. Zmusiło to dostawców do użycia urządzenia pośredniczącego, które podniosło koszt urządzeń o co najmniej 3 000 000 złotych.

Skoro GITD posiadało "wysokiej klasy specjalistów" jak można wytłumaczyć, że nie mieli oni elementarnej wiedzy o kierunku przekazywanych danych i wykorzystywanych do tego technologii?

Na jakiej podstawie sporządzono listę technologii, które miały znać, np. kierownik zespołu programistów, cytuję: "Spring, EJB, JSP, JMS, Struts, Webservices, Maven, Ant, Java, JavaScript, Hibernate, XML, HTML, CSS, SOAP, JDBC, XML Schema, JUnit, DAO, JNDI, DHTML, XSLT, JAAS, CryptoAPI, AJAX, PKCX1..15, PKI, JPA, JSF, JAX-WS"?

Dlaczego na liście jest język programowania Java a nie, np. C++, C#, PHP, Ruby czy dowolny inny?

Każda osoba zajmująca się informatyką na widok listy technologii bez podania szczegółowego projektu systemu może zareagować tylko nerwowym chichotem.

GITD powoływało się na postępowania przed KIO - ciekawym wątkiem jest fakt powoływania się przez GITD na rozwiązania odczytu tablic rejestracyjnych (ANPR) pewnej firmy, która nie była wyłoniona w żadnym publicznie znanym postępowaniu. Nazwa tej firmy przewija się także w kontekście pomiaru odcinkowego, który wbrew wszelkiej logice, jest "oczkiem w głowie" dla GITD. Tej samej firmy urządzenia pośredniczące zostały zastosowane w ogromnej większości, jeśli nie we wszystkich fotoradarach sytemu CANARD-to te same urządzenia, których zastosowanie zostało wymuszone na dostawcach przez specyfikacje przetargów. Chociaż może to jest tylko przypadek

W dniu dzisiejszym GITD wydało oświadczenie o następującej treści:

W związku ze spektakularnym atakiem na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym - realizowany przez szereg instytucji oraz dziesiątki osób we współpracy z renomowanymi kancelariami prawnymi, przez jedną osobę tj. Pana Jarosława Teterycza - przedstawiającego się jako niezależny ekspert, GITD zmuszone jest podnieść kwestię wiarygodności i bezstronności Pana Jarosława Teterycza wobec poniższych faktów:

1) Pan Jarosław Teterycz w 2011 roku zaproponował GITD świadczenie odpłatnych konsultacji eksperckich w zakresie " oceny urządzeń i lokalizacji budowanego systemu nadzoru nad ruchem drogowym ", z której to propozycji GITD nie skorzystało,

2) należy wskazać, że "niezależny ekspert" - jak jest przedstawiany

Pan Jarosław Teterycz, jest związany z firmą VIDEORADAR (która była jednym z potencjalnych oferentów fotoradarów, lecz finalnie nie złożyła oferty), przeprowadza dla niej szkolenia (informacje dostępne na stronie firmy) oraz reprezentował ją chociażby podczas konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Inteligentne Systemy Transportowe w dniu 09.10.2012 r. ( http://www.itspolska.pl/?page=225 ). Co więcej tezy stawiane przez Pana Jarosława Teterycza są tożsame z treścią zawiadomienia złożonego do Prezesa UZP przez firmę Videoradar - po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego Prezes Urzędu Zamówień Publicznych odmówił wszczęcia postępowania kontrolnego wobec braku przesłanek,

3) nie można również pozostawić bez komentarza faktu, że Pan Jarosław Teterycz prowadzi firmę JTK - będącą wyłącznym dystrybutorem antyradarów Beltronics oraz innych urządzeń zakłócających pracę urządzeń do pomiaru prędkości ( www.beltronics.pl ).

Korzystając z okazji poprosiliśmy samego zainteresowanego o komentarz w tej materii:

Na wstępie chciałbym poprosić GITD o to by nie przeceniało moich działań. "Spektakularny atak na projekt budowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym" został przeprowadzony nie przeze mnie lecz przez osoby, które spowodowały, że całe przedsięwzięcie za ciężkie miliony złotych posiada wady prawne, których nie da się usunąć. Ja tylko głośno powiedziałem o tych wadach i jeśli się mylę można podać konkretne dowody na to, że jest inaczej.

Podnoszenie kwestii wiarygodności zarzucającego błędy zamiast odniesienia się do meritum sprawy wyraźnie wskazuje, że GITD nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Przypomina mi to "szukanie haków" (tutaj by zmniejszyć ilość poświęcanych przez GITD środków na poszukiwanie zarzutów niemerytorycznych informuję, że nie posiadam udziałów w żadnej firmie trudniącej się transportem drogowym ani nie podlegam systemowi viaTOLL). Nawet gdybym był całkowicie nierzetelny, to nie zależy od tego zgodność z prawem budowanego przez tę szacowną instytucję systemu CANARD. Jestem gorącym zwolennikiem systemu fotoradarowego pod warunkiem, że jako system służący do wymuszania przestrzegania prawa będzie zgodnie z prawem przygotowywany, budowany i eksploatowany .

GITD korzystała wcześniej z usług "renomowanej kancelarii prawniczej", które występują już w liczbie mnogiej, została pewnie przez nie powiadomiona, że na dowód swoich twierdzeń powinna być w stanie przedstawić dowód proponowania przeze mnie "odpłatnych konsultacji". W moim archiwum faktycznie widnieje propozycja współpracy z GITD, niemniej nie ma tam żadnej wzmianki na temat odpłatności. Rozumiem, że "wysokiej klasy specjaliści" pracujący przy projektowaniu CANARD wykonali swoją wzorową pracę nieodpłatnie? Chyba, że błędnie zrozumiałem sens zarzutu i nie odpłatność lecz fakt nieskorzystania przez GITD z mojej propozycji jest dowodem mojej niskiej wiarygodności?

Nie wiem jaki przekaz ma wynikać ze stwierdzenia "związany z firmą VIDEORADAR", ale domyślam się, że ma to sugerować, że jestem z tą firmą powiązany interesami. Jest to kolejne kłamstwo, gdyż w żaden sposób nie jestem związany ani interesami ani ekonomicznie z firmą VIDEORADAR, czy jakimkolwiek innym oferentem urządzeń do pomiaru prędkości. Faktem jest, że znam zarówno prezesa Videoradar jak i niektórych pracowników tej firmy, podobnie jak znam prezesów i pracowników kilku innych firm sprzedających urządzenia pomiarowe (które w systemie CANARD są wykorzystywane). Jest prawdą, że uczestniczyłem w przywoływanym spotkaniu, jednak nie jako przedstawiciel VIDEORADAR tylko jako osoba zastępująca przedstawiciela, który nie był w stanie dojechać na spotkanie w Warszawie z Poznania.

Także twierdzenie, że zarzuty podnoszone przez VIDEORADAR są tożsame z moimi jest kłamstwem, szczególnie w kontekście tego, że w momencie postępowania przed KIO pewne podnoszone przeze mnie fakty nie były jeszcze znane. Poza tym przed KIO podnoszone były zarzuty w kontekście postępowania regulowanego Prawem Zamówień Publicznych, a ja wypowiadałem się głównie na temat "dziwnych" wymogów specyfikacji, które spowodowały, że cały system jest niezgodny z przepisami metrologicznymi. Być może jakaś część zarzutów w obu przypadkach się pokrywa - dla osób znających realia urządzeń do pomiaru prędkości szkolne błędy przy realizacji projektu CANARD są dość oczywiste.

Dla zachowania rzetelności w swojej argumentacji GITD powinna była użyć argumentu "powiązań" także do siebie - w komisji przetargowej zasiadał przecież pan Adrian Carbogno-Barnabe - pracownik GITD, który wcześniej pracował dla firmy Lifor - jednego z dostawców fotoradarów dla systemu CANARD. Tutaj chciałbym wyraźnie przeprosić firmę Lifor za użycie jej nazwy - nigdy nie zamierzałem używać argumentu "powiązań", który jest najwyraźniej dla GITD dość bliski. Moja znajomość firmy Lifor i oferowanych przez nią produktów upoważnia mnie do wyrażenia opinii, że jest to jeden z najrzetelniejszych, jeśli nie najrzetelniejszy dostawca urządzeń do pomiaru prędkości na Polskim rynku, który skrupulatnie dba by oferowane urządzenia były zgodne z prawem.

Chciałbym zaznaczyć, że w bardzo wąskim segmencie jakim są urządzenia do pomiaru prędkości, według mojej wiedzy, jestem jedynym specjalistą, który nigdy nie był pracownikiem dystrybutora lub producenta urządzeń pomiarowych, co jak najbardziej upoważnia mnie do twierdzenia, iż jestem "niezależny". Jestem jedyną osobą w Polsce, która może się legitymować przeszkoleniami głównych dostawców urządzeń pomiarowych w Polsce. Jednak, nawet kosztem poszerzenia mojego spojrzenia w tej kwestii chętnie poznam pełną listę "wysokiej klasy ekspertów", którzy pracowali przy powstaniu projektu CANARD.

Faktem jest, że posiadam status dystrybutora firm Beltronics, oraz AntyLaser, które produkują urządzenia służące do wykrywania oraz blokowania pomiaru prędkości. I jako taka osoba jestem zainteresowany tym by na Polskich drogach nie tylko działał system fotoradarów, ale nawet by system ten był jak najbardziej rozbudowany, siał jak największy terror wśród kierowców i miał opinię jak najbardziej nierzetelnego, gdyż nabijałoby to koniunkturę na takie urządzenia. Faktem jest także to, że moja krytyka systemu CANARD zmierza we wprost odwrotnym kierunku-mam nadzieję, że GITD nie złoży doniesienia o tym, że działam na szkodę swojej firmy .

Mówiąc poważnie (wcześniejsza ironia była reakcją na tak bezsensowną linię argumentacji), jedyną możliwością posiadania głębokiej wiedzy technicznej na temat sposobu wykrywania i blokowania urządzeń do pomiaru prędkości jest zdobycie dokładnej wiedzy na temat tych urządzeń, a wiedza ta jest niezbędna bym mógł jako biegły, rzetelnie odpowiedzieć na przykład na pytanie Sądu czy możliwe było zakłócenie pomiaru prędkości takim lub innym urządzeniem. Działalność związana z tymi urządzeniami stanowi "ograniczony do niezbędnego minimum" margines moich aktywności zawodowych. Wspomnę tu, że wiedzę tę wykorzystałem także w celu podniesienia odporności na blokowanie jedynego polskiego laserowego urządzenia do pomiaru prędkości - Rapid L firmy Zurad (nawiasem mówiąc, czy można w takim razie uznać, że jestem powiązany z tą firmą? I jak rzutuje to na moją niezależność w kontekście, że firma ta jest jednym z dostawców dla systemu CANARD?)

Tej części swojej działalności nigdy nie ukrywałem-w Internecie i mediach można znaleźć niejedną moją imiennie podpisaną wypowiedź dotyczącą tego typu urządzeń. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wysocy funkcjonariusze Policji, czyli instytucji stojącej na straży porządku publicznego, od lat posiadają wiedzę o tym elemencie mojej działalności.

GITD raczyła także pominąć fakt, że obrót handlowy urządzeniami do wykrywania pomiaru lub jego blokowania jest jak najbardziej zgodny z prawem, a stosowanie takich urządzeń wpisuje się w argumentację stosowaną przez GITD, która mówi, że chodzi o prewencyjne działaniu systemu CANARD - informacja dostarczona przez takie urządzenie powoduje, że efekt obniżenia prędkości przez fotoradar występuje nie tylko przy jego mijaniu, lecz także na dużo dłuższym odcinku przed fotoradarem - czego dowodzą badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Można tu także zauważyć, że wysokiej klasy wykrywacz radarów jest jedynym ekonomicznie dostępnym urządzeniem umożliwiającym zweryfikowanie występowania innych źródeł promieniowania radarowego w miejscu działania fotoradaru-źródła takie mogą mieć wpływ na prawidłowość wyniku pomiaru - czyli GITD, jako instytucja ustawiająca swoje urządzenia pomiarowe powinna być zainteresowana tym aby podnosić zaufanie kierowców co do wyboru miejsc ustawienia fotoradarów i zachęcać ich do osobistego weryfikowania tej okoliczności - chociaż nie spodziewam się ze strony tej instytucji działań zmierzających do powstania legislacji w tym kierunku.

Jako zagadkę dla "ekspertów" GITD podam, że instytucja ta sama dysponuje kilkoma setkami produktów, których głównym zadaniem jest wpływanie na pracę fotoradarów. I używanie ich świadczyłoby dobrze o GITD.

Kończąc swój komentarz na temat "Oświadczenia GITD" chciałbym zasugerować decydentom GITD zastąpienie tego zbioru insynuacji oświadczeniem, np. o treści "W wyniku niezamierzonego błędu na naszej stronie internetowej pojawiły się nieprawdziwe informacje na temat rzetelności pana Jarosława Teterycza, co mogło godzić w jego dobre imię, za co przepraszamy. Jednocześnie pragniemy zapewnić, iż dołożymy wszelkich starań by w przyszłości tego typu przypadki nie miały miejsca".

Jednocześnie chciałbym zaapelować do osób z GITD o nie sprowadzanie argumentacji do poziomu rynsztoka - całkowicie nie licuje to ze stanowiskiem urzędnika państwowego, szczególnie, że rzecznik prasowy GITD sam niedawno padł ofiarą wycieczek osobistych równie niskich lotów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA