Kolos, gigant, okręt na kołach, mamut wśród słoniątek - określeń, którymi można ochrzcić Mercedesa GL, jest mnóstwo. Nieważne, czy samochód się podoba czy nie - gdziekolwiek się nie pojawi, budzi respekt. Teraz niemiecki SUV doczekał się czegoś, co przemienia go w prawdziwego samochodowego samca alfa. To coś może być dziełem tylko jednej firmy - AMG.
Zacznijmy od tego, co widać. Gigantyczne wloty powietrza w przednim zderzaku wyglądają tak, jakby były w stanie wessać poprzedzający GL-a samochód. Tył prezentuje się równie drapieżnie i to tę część nadwozia będziemy obserwować znacznie częściej, bo choć Mercedes GL 63 AMG jest prawdziwym kolosem, to osiągami zawstydza nawet auta sportowe. Całość zewnętrznego pakietu stylistycznego uzupełniają 21-calowe felgi. Zajrzyjmy do środka.
Sportowe akcenty we wnętrzu ograniczają się do aluminiowych nakładek na pedały, spłaszczonej na dole kierownicy i fenomenalnie prezentujących się zegarów umieszczonych w głębokich tubach. Cała reszta to luksus z najwyższej półki. Skóra nie obszywa chyba tylko klamek. Przestrzeni jest tyle, że na tylnych siedzeniach zamiast dzieci można usadzić wspomniane słoniątka, a miejsca na bagaże i tak nie zabraknie. Zajrzyjmy pod maskę.
>>>Za 100 tys. zł też kupisz Mercedesa GL<<<
Jest tam to, czego dźwięk zaprzecza sensowności wysokiej jakości zestawowi audio zamontowanemu w GL-u. Mowa o 5.5-litrowej V-ósemce, którą wspierają dwie turbosprężarki. W niecałe pięć sekund do setki (4,9 s) rozpędza GL-a 63 AMG stado 557 mechanicznych rumaków, które wspierane są gigantycznym momentem obrotowym o maksymalnej wartości 760 Nm. Panowie z AMG założyli swojemu mamutowi kaganiec, który pozwala mu się rozpędzać maksymalnie do 250 km/h.
Mercedes GL 63 AMG trafi do europejskich salonów w listopadzie tego roku. Amerykanie poczekają na niego do pierwszych miesięcy 2013 roku. Ceny na razie nie są znane, ale granica pół miliona zł na pewno zostanie przekroczona.
ZOBACZ TAKŻE: