S11, czyli sportowy miszmasz "made in China"

Po co wydawać trzy razy fortunę na Ferrari, Audi R8 i Nissana GT-R skoro można mieć wszystkie te supersamochody w jednym aucie? I to pewnie za relatywnie śmieszne pieniądze

Chińskie podróbki - tandeta czy okazja?

Pamiętacie Tong Jian S11, prototyp zaprezentowany w 2009 roku w Szanghaju? Wieść niesie, że podczas zbliżających się targów w Pekinie, auto zadebiutuje w wersji produkcyjnej. Tym razem jednak pod szyldem JAC, czyli Jianghuai Automobile Co.

Jeśli chodzi o wygląd, każdy miłośnik współczesnych sportowych aut znajdzie tu coś dla siebie. Dosłownie! Przód auta to połączenie atrapy z Nissana GT-R i wlotów powietrza z Ferrari (albo jak kto woli - Lamborghini), z boku można odnaleźć nawiązania do Audi R8, a tył to niemal kopia aut z Maranello. Jedno jest pewne, auto będzie zwracać uwagę na ulicy.

W przeciwieństwie do stylistycznych protoplastów, będzie również bardzo ekonomiczne. Tak przynajmniej zapewnia producent. Na razie wiadomo bowiem tylko tyle, że do napędu posłuży tandem składający się z silnika benzynowego i elektrycznego, a moc będzie przekazywana na wszystkie cztery koła.

Nie wiemy, co zmieniło się od daty premiery w 2009 roku, ale wprost nie możemy się doczekać startu targów w Pekinie, które ruszają już w najbliższy poniedziałek (23 kwietnia).

Bartosz Sińczuk

ZOBACZ TAKŻE:

Chińskie superautobusy

Chińskie elektryki jadą do Polski

Samochody: ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA