Sportowo i ekonomicznie

Napęd na cztery koła i... silniki wysokoprężne - tak wyglądać ma przyszłość modeli Volkswagena z literką R

Volkswagen Golf R | Za kierownicą

Kiedy na początku ubiegłego roku Volkswagen powołał do życia fabryczną dywizję R, pomyśleliśmy: "będzie się działo!". Oczami wyobraźni widzieliśmy już piekielnie mocne wersje popularnych modeli, które osiągami deklasują konkurencję, mając w nosie niską emisję CO2 i dobro planety Ziemia. Kto miał okazję odwiedzić któryś z ostatnich dużych salonów motoryzacyjnych wie, że znaczna część ekspozycji Volkswagena i tak skupia się na ekologii. Cóż może zaszkodzić kilka sportowych aut napędzanych paliwożernymi benzyniakami? Jedna z pierwszych "erek" - nota bene, najmocniejszy seryjny Golf w historii - rysowała przyszłość przepełnioną głośnym rykiem z poczwórnych wydechów. Dziś okazuje się jednak, że Volkswagen jest bardziej roztropny.

W końcu auta z Wolfsburga mają być samochodami dla ludu. A czego chce lud? W Europie, diesli. Skoro zatem przedsięwzięcie ze sportowym oddziałem firmy ma być czymś więcej, niż krótkotrwałym szumem w mediach, auta muszą się sprzedawać. W rozmowie z portalem Autoblog, szef R Gmbh Ulrich Richter zdradził, że w przyszłych "erkach" firma będzie stawiać na auta z napędem na cztery koła i silniki wysokoprężne właśnie. Czyżby następnym dziełem fabrycznego oddziału miał być Golf R z dieslem pod maską?

Richter zdradził przy okazji, iż jego zdaniem każdy model firmy z Wolfsburga może dostać dodatkową literkę "R". Może się zatem okazać, że niedługo będziemy światkami premiery Volkswagena CC R, a zielone światło otrzyma na przykład - wciąż jeszcze koncepcyjny - Beetle R.

Bartosz Sińczuk

ZOBACZ TAKŻE:

Volkswagen Scirocco R | Za kierownicą

Volkswagen Scirocco - rys historyczny | Galeria

Volkswagen Scirocco - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA