CADILLAC SEVILLE STS

Ameryka, blues, gospel, Memphis, samochody, szalone pościgi N po prostu Blues Brothers. Elwood, Jake i ich kompan w drodze do stolicy bluesa i rockŘnŘrolla testują najnowszy model Cadillaca Seville.

CADILLAC SEVILLE STS

Ameryka, blues, gospel, Memphis, samochody, szalone pościgi N po prostu Blues Brothers. Elwood, Jake i ich kompan w drodze do stolicy bluesa i rockRnRrolla testują najnowszy model Cadillaca Seville.

Cześć, nazywam się Elwood. Mam 1,84 m wzrostu, brata w więzieniu i bzika na punkcie muzyki i samochodów. Kiedy zobaczyłem nowy model Seville, wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby przejechać się tą limuzyną. Mam dosyć swojego starego, rozwalającego się Chevroleta. Po osiągnięciu pewnego wieku kobiety pragną rodzić dzieci, faceci natomiast chcą wygodniejszych samochodów.

Nowy Cadillac ze swymi 4,99 m długości nie należy do najdłuższych, ale za to komfortu w nim nie brakuje. Wygląd - no cóż, może i poprzedni Seville był ciekawszy, jednak i obecnej wersji nie da się pomylić z innym samochodem. Cadillac bardziej niż pozostałe amerykańskie marki stawia na umiar i estetykę, chcąc przypodobać się również europejskiemu klientowi.

Dobrze się składa, że mój kolega Jerry handluje samochodami. Jednak nowiutkiego Cadillaca model 2001 udało się wypożyczyć dopiero wtedy, kiedy obiecałem mu, że spróbuję go umówić z moją atrakcyjną siostrą. Pod jednym wszakże warunkiem: najpierw odbierzemy mojego brata z więzienia, a później pojedziemy do Memphis, gdzie Jerry spotka się ze swoją szkolną miłością. Biedak aż się zarumienił. Łysawy i niski nie ma dużego powodzenia u kobiet, jednak to dobry biznesmen i jeszcze lepszy gitarzysta basowy.

Wsiadając do Cadillaca, głośno westchnąłem. Gdybym bardziej przykładał się do nauki, to teraz może byłoby mnie stać na takie cacko. We wnętrzu skóra, drewno i plusz. Wszystko zadziwia. Pasy bezpieczeństwa zabudowano po bokach foteli, a przednie siedzenia mają po dziesięć pneumatycznych poduszek, które regulowane przez osiem sensorów, automatycznie dopasowują się do budowy ciała kierowcy.

Jerry z dziwnie zadowoloną miną siedzi na fotelu pasażera. Nawet nie zauważył, że podjechaliśmy pod więzienie stanowe na peryferiach Nowego Orleanu. Jake dostał 6 miesięcy N naruszenie spokoju publicznego i pobicie. Wkurzył go facet, który wepchnął się na jego miejsce parkingowe. Wielokrotnie powtarzałem Jake'owi, że jest w gorącej wodzie kąpany.

Cadillac spodobał mu się tak sobie, jeszcze mniej to, że obiecałem rozmarzonemu Jerry'emu randkę z naszą siostrą. Dopiero gdy wsiadł do samochodu i ruszyliśmy z piskiem opon, poprawił mu się humor. Jazda Cadillakiem Seville naprawdę odpręża - dwustronna klimatyzacja, automatyczna skrzynia biegów, no i 305 KM mocy cicho pracującej "ósemki".

Silnik Northstar spala podczas spokojnej jazdy nie więcej niż 12 l, zawieszenie (z przodu sprężyny MacPherson, poprzeczne wahacze z aluminium, z tyłu wieloskrętna oś) z systemem CVRSS, który dba o płynną regulację twardości zawieszenia, "gładząc nierówności" - ale i to nie do końca przekonało mojego brata. "Nasz stary Caprice ma chociaż tylny napęd i więcej miejsca z tyłu". Ma trochę racji: często, szczególnie na śliskiej nawierzchni, 305 KM to trochę za dużo dla przedniej napędzanej osi. Miejsca z tyłu, szczególnie na głowę, też nie jest zbyt wiele. Dopiero gdy włączyłem kompakt Arethy Franklin, nieco poweselał. Specjalnie przygotowany przez firmę Bose system nagłośnieniowy wyrwał z marzeń nawet JerryRego. Osiem głośników, potężny subwoofer - i już czujemy się, jak na koncercie Arethy. Rozluźniliśmy się psychicznie, chyba aż nadto.

Nawet nie wiem, kiedy pojawił się za nami radiowóz. Patrzę na licznik. Niedobrze, 80 mil/h (130 km/h), w starym Chevrolecie to by mi się nie przytrafiło. W Cadillacu nie czuć prędkości. Maksymalnie 250 km/h i przyspieszenie do "setki" w 6,8 s pozwoliłyby nam pewnie uciec. Jednak z przechylającą się na boki karoserią i zbyt lekko pracującym wspomaganiem kierownicy nie odjechalibyśmy za daleko. Jake namawia mnie do ucieczki, Jerry krzyczy coś o nowym aucie, 40 tys. dolarów i więzieniu. Że też zawsze nam się przytrafiają takie historie.

Gliniarze okazali się łaskawi. Nie jestem do końca pewny, czy przekonało ich nasze rozpaczliwe tłumaczenie, czy 300 dolarów, które Jerry'emu "przypadkowo" wyleciały z portfela na konsolę radiowozu. Resztę drogi do Memphis spędziliśmy w milczeniu.

Wiem, że Cadillac jest gorszy od europejskiej konkurencji. Nie ma szans z Mercedesem czy BMW. Mnie jednak się podoba. Jeżdżąc tym samochodem, manifestujesz swą niezależność.

Copyright © Agora SA