Używanych opon nie używamy

Używane opony, stan bardzo dobry. Jakie jest ich pochodzenie i stan techniczny - sprzedawcy zwykle milczą.

Używanych opon nie używamy

Używane opony, stan bardzo dobry. Jakie jest ich pochodzenie i stan techniczny - sprzedawcy zwykle milczą.

- Większość używanych opon to praktycznie gumowe śmieci - twierdzi Jerzy Waraszczyński, ekspert w sprawach ogumienia ze Stowarzyszenia Bezpieczna Droga. Z krajowych serwisów na giełdy trafia stosunkowo niewiele używanych opon. Nasi rodacy zwykle zajeżdżają "gumy" do końca. Pozostaje import z Europy Zachodniej. Tam ogumienie samochodowe jest dużo tańsze w stosunku do zarobków. Nawet oszczędny Niemiec wykorzystuje jeden zestaw opon często tylko przez dwa-trzy sezony, po czym, idąc za radą swojego mechanika, wymienia je na nowe. A zużytych opon trudno się pozbyć. Wtórny przerób opony jest kosztowny. Właściciele dużych warsztatów bądź składowisk samochodowych gotowi są nawet nieco dopłacić, byleby ktoś zabrał góry zużytych opon z ich placów. Na taką okazję czeka operatywny Polak. Stertę opon zabierze do ojczyzny, zainkasuje swoje od właściciela warsztatu, a i w kraju swoje zarobi, handlując na giełdzie.

Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, w ciągu trzech pierwszych kwartałów 1999 roku do Polski sprowadzono blisko 2 mln sztuk używanych opon, co w przeliczeniu na wagę oznacza ponad 15 tys. ton gumy.

Gudjerka nówka, pirelka marzenie

Wielu polskich kierowców traktuje wymianę ogumienia jak zło konieczne. A przy tym u nas nowe opony są drogie. I tu znakomicie spełniają swoją rolę handlarze. Ceny opony z drugiej ręki kształtują się na poziomie od 40 do 60 proc. ceny nowej opony. Każdej niedzieli na giełdowe place, m.in. w Gliwicach i Mysłowicach, ściągają ciężarówki po brzegi wyładowane używanymi gumami. Jeden sprzedawca potrafi zabrać ze sobą średnio od 200 do 500 opon i dużą część z tego w dwa dni sprzedać.

Jeśli zaś klient nie może znaleźć opony odpowiedniego rozmiaru, sprzedawca zaprasza na kolejną giełdę, gwarantując, że najwymyślniejsza nawet zachcianka zostanie zaspokojona. W istocie asortyment jest imponujący. A sprzedawcy kuszą: "Panie! Gudjerka prawie nówka, elegancki zimowy dunlopik, pirelka jak marzenie!". Nikt nie wspomina, że guma jest używana, ile ma lat i co przeszła. Zdaniem sprzedawców przenigdy - Boże broń! - opona nie jest zużyta. Co najwyżej pochodzi z zupełnie nowego auta powypadkowego. Dwa lata temu sprzedawcy zapewniali, że "oponki" pochodzą z aut zatopionych w Niemczech czy Francji. A woda przecież gumie nie szkodzi!

Zakup używanego ogumienia prawie zawsze wiąże się jednak z kłopotami w skompletowaniu opon. Można znaleźć jedną, a najwyżej parę tego samego typu. O czwórce lub piątce identycznych opon nie ma co marzyć. A przecież już samo zakładanie na różne koła opon o innym stopniu zużycia może być ryzykowne.

Co nam grozi

Osoby, które nie znają się na ogumieniu, nie potrafią samodzielnie zweryfikować stanu oferowanych opon ani tym bardziej odróżnić gum używanych, ale w niezłym stanie, od gumowego złomu, który nadaje się wyłącznie do budowy rowerowego toru przeszkód. Oferowane u nas używane opony pochodzą często z samochodów, które uczestniczyły w poważnych wypadkach. A podczas uderzenia nieodwracalnie uszkadza się niewidoczna gołym okiem wewnętrzna struktura opony wykonana z drutu lub tekstylnego kordu. Tylko wulkanizatorzy za pomocą urządzeń i wprawnej ręki potrafią odróżnić gumę sprawną od zmaltretowanej i przepracowanej.

Czym grożą takie opony? Otóż mogą one w czasie jazdy eksplodować albo rozlecieć się pod obciążeniem. Pewnym symptomem takiej awarii jest głośny szum dochodzący z opony.

Pracownicy jednego z katowickich zakładów wulkanizacyjnych z uśmiechem wspominają właściciela "malucha", który cztery razy wymieniał dętkę w jednym kole. Za każdym razem powtarzał, że co jak co, ale opony to ma bardzo dobre, zagraniczne. Dopiero za czwartym razem, gdy wybuch dętki omal nie wrzucił jego fiacika do rowu, przyznał, że ogumienie pochodzi z giełdy. - Nie były drogie i miały piękny wzorek - tłumaczył mechanikom.

Jeśli jednak ktoś mimo tych ostrzeżeń nadal chce kupić używaną oponę, powinien pamiętać, że:

opona musi mieć równomierny bieżnik. Węższy z jednej strony, ząbkowany, mający plackowate przetarcia nie nadaje się już do użytku;

podobnie jest z oponą, która ma "wyżartą" albo popękaną powierzchnię styku z obręczą koła. Bok opony musi być równomiernie elastyczny i odpowiednio poddawać się naciskowi od wewnątrz;

wnętrze opony musi być czyste, bez przebarwień i śladów przetarć;

niedopuszczalne są jakiekolwiek ślady uszkodzeń mechanicznych bieżnika, ślady uderzeń czy zmiażdżeń; spod gumy nie może wyglądać osnowa;

wiek opony nie może przekraczać siedmiu lat. Jak określić wiek opony? Odczytując cyfry umieszczone na prostokąciku z boku opony. Ostatnia cyfra określa rok produkcji, a dwie poprzedzające tydzień tegoż roku, np. 149 oznacza 14. tydzień roku 1999;

bieżnik powinien liczyć co najmniej 5 mm. Co prawda polski kodeks drogowy dopuszcza do użytku opony o bieżniku 2 mm, ale eksperci twierdzą, że już liczący sobie 5 mm bieżnik nie gwarantuje należytej przyczepności;

jeżeli już koniecznie chcemy kupić oponę używaną, to lepiej wybrać taką, która przeszła w warsztacie proces renowacji, czyli bieżnikowania.

ADAM GRABAŁOWSKI

Copyright © Agora SA