Jeep-style

Na Euro Camp poznasz możliwości swojego Jeepa i... swoje. Sprawdzisz, czy powozisz nim lepiej, czy gorzej od podobnych Tobie maniaków tej amerykańskiej marki

Jeep to coś więcej niż fakt posiadania tego auta. Przekonasz się, gdy dotrzemy na miejsce - usłyszałam, wsiadając do Granda. W perspektywie kilkudniowy pobyt w Land Fleesensee - krainie tysiąca niemieckich jezior. Tam właśnie zorganizowano tegoroczny Euro Camp Jeep. Po drodze udaje mi się dowiedzieć więcej o Cheerokee. Np. to, że swobodnie przyjmuje benzynę zamiast oleju napędowego, gdy z pośpiechu tankuję niewłaściwe paliwo. To oczywiście nie moja wina! Wszystko przez ten cichy trzylitrowy silnik podstępnie skrywający swą wysokoprężność... No, niezły początek. Teraz wystarczy już tylko utopić jakieś auto.

Nacieszyć oczy

Na ogromne pole parkingowe ściąga w dwóch turach 1,6 tys. uczestników z 22 krajów w 660 Jeepach. Wśród nich - pionierzy amerykańskich terenówek: zabytkowe Willysy oraz wariacje na temat Wranglerów, Commanderów czy Cheerokee. Każdorazowy wyjazd na precyzyjnie zaplanowane zajęcia w narodowych podgrupach to istny pokaz orurowań, fantazyjnych dekoracji i nieskrępowanego lakiernictwa. Dla spragnionych dodatkowych wrażeń przewidziano prezentację ekologicznego konceptu Renegade; w tym specyficznym połączeniu nadwozia typu nowoczesny hot rod, kabrioletu i terenówki (ma reduktor i blokady mechanizmów różnicowych) pracuje ładujący akumulatory podczas jazdy 1,5-litrowy turbodiesel. Wykonany w technologii Bluetec silnik zwiększa zasięg auta z 65 km - dostępnych przy zasilaniu elektrycznym - do 650 km przy spalinowym, a auto zadowala się jedynie 2,1 litrami ropy na setkę.

Równie ciekawy jest zbudowany na bazie Wranglera Sahary Unlimited ratunkowy "Extreme Rescue", którego zawieszenie podniesiono po to, by mogło pomieścić offroadowe opony o niemal metrowej średnicy. Ekspozycja robi wrażenie, lecz ja studiuję napięty harmonogram zajęć kolejnych dwóch dni.

Jeep Academy

Ledwo wskakuję do utylitarnej, czterodrzwiowej odmiany J8 (wóz dowodzenia) produkowanej w Kairze, a już mnie wyganiają. Okazuje się, że auto wróciło bez powietrza w oponach. Z werwą gramolę się przez obłocony próg na wysokie siedzenie dwudrzwiowej wersji zdolnej przewozić osiem osób, ochładzam się w jej ascetycznym wnętrzu i odpalam w sumie 2,8-litrowe cztery cylindry. Czy 160 KM i 400 Nm momentu obrotowego dadzą radę stromym podjazdom? I z szosowymi oponami? Zaczynam od przejazdu ponad dwa metry nad ziemią po cienkich balach. Zegarmistrzowską precyzję prowadzenia zaburza szczypta lęku przed zsunięciem się z wilgotnego drzewa. Az boku wyglądało to tak łatwo... Auto dzielnie wdrapuje się na szczyt rampy i zjeżdża w głębokie wertepy. Co prawda przygotowane jest do jazdy w terenie (ma różne osłony), jednak odnoszę wrażenie, że za chwilę jeśli nie urwę półosi, to zawisnę na garbie. Nic takiego się nie zdarza, więc forsuję następną przeszkodę. Układ napędu na cztery koła Command- Trac rozprawia się z nimi w biegu: do dyspozycji mam dwa przełożenia skrzyni redukcyjnej oraz możliwość rozłączania czy dołączania napędu przedniej osi w trakcie jazdy. Przede mną podjazd, na oko nachylenie z 60 proc. - wierzyć się nie chce, że po tym wjadę. A jednak! Przez chwilę koła buksują jak oszalałe, wzbudzając tumany kurzu, który przepędza obserwatorów moich zmagań. Przystosowanego do pustyni J8 takie drobiazgi nie wzruszają. Specjalny układ filtrujący umożliwia pięciogodzinną komfortową jazdę nawet w całkowicie zapylonej atmosferze (zerowa widoczność). W końcu skonstruowano go dla wojska: wywodzi się z Wranglera (krótkiego i przedłużonego), lecz ma wzmocnioną ramę, a przez to większą ładowność (do 1250 kg), co pozwala zafundować mu opancerzenie. Na prostych jak linijka masywnych zderzakach typu heavyduty zainstalowano zaczepy, by można go było transportować śmigłowcem czy zakotwiczyć w luku samolotu transportowego. Sam może holować przyczepę o masie do 3,5 tys. kg. Pod koniec dnia okazuje się, że J8 nie boi się także nurkowania na głębokość 76,2 cm, co umożliwia mu snorkel na masce (w tej klasie to największa zdolność brodzenia). Niestraszne mu przypominające pudding czekoladowy błoto, wyżłobione bruzdy rodem z toru motocrossowego, balans na drewnianych belkach czy przejazdy bokiem pod kątem ponad 40 st. Jeep Academy można przejechać każdym modelem Jeepa.

Napięty gryplan

Atrakcjom na Euro Camp Jeep nie ma końca: najpierw komfortowo spędzone 90 km przejażdżki po szutrach malowniczych rezerwatów przyrody (za każde zarejestrowane na zlocie auto koncern sadzi jedno drzewo). Następnie 12-km rajd quadami wiodący pylistymi leśnymi duktami, zespołowe holowanie Wranglera siłą mięśni, samochodowy wyścig z czasem w zdobywaniu punktowanych baz, a do pokonania jeszcze tor przeszkód na rowerach górskich, jazda konna, kajaki, nauka rytmicznego przebierania wiosłem w wyścigu łódką po jeziorze czy przebrnięcie przez namiastkę wojskowego "małpiego gaju". Na koniec relaksująca trzygodzinna przejażdżka po okolicy w celu odwiedzenia jak największej liczby z 20 wartych zwiedzenia miejsc. Miłośnikom technicznych zawiłości stworzono możliwość zadręczania pytaniami inżynierów skłonnych wyjaśnić najgłębsze tajniki napędu 4x4.

Jeep? Czy Jeep? Oto jest pytanie

Wnioski? Jeep jest najbardziej sprawny, najładniejszy, a jego użytkownicy są najfajniejsi na świecie i najlepiej się bawią! W sklepie z gadżetami nabędą wszystko od kolczyków z logo marki przez przydatne saperki, po slipki we Wranglery, a dzieci nie będą mogły oderwać się od zabaw przewidzianych przez organizatorów. Spacer po parkingu natchnie jeepowego maniaka kolejnymi pomysłami na indywidualizację ukochanej maszyny. W razie ewentualnych uszkodzeń przybyły na Euro Camp nie musi rozpaczać z powodu pękniętego drążka kierowniczego, ubytków lakieru czy zerwanej półosi; na miejscu jest serwis i mnóstwo spontanicznych pomocników.

Po paru dniach spędzonych w gronie wielbicieli marki jestem w stanie uwierzyć, że to dobre auta. Może nie było wyciągarek, ekstremalnych podjazdów, przepraw przez rzekę czy wreszcie utopionego w niej auta. Ale tu dopiero zrozumiałam, że przecież nie o to chodzi. Fajnie jest wiedzieć, jak spore możliwości mają te auta, ale jeszcze fajniej jest spędzić czas w towarzystwie równie zakręconych na punkcie Jeep-style wielonarodowej zgrai.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.